poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Rozdział 23


   Mężczyźni patrzyli na trzy muszkieterki ogromnie zaskoczeni tokiem ich rozumowania. Zupełnie nie pojmowali tej ślubno - weselnej histerii jaka ogarniała większość kobiet na wieść o zaręczynach. Najwyraźniej te wszystkie gadżety – pierścionki, obrączki, serduszka welony, strasznie je kręciły. Stały, barykadując sobą jedyne wyjście. Na ich twarzach było widać upór i determinację, by doprowadzić sprawę do końca.
   Tom w pierwszej chwili miał zamiar złapać Mirka za rękę i wyskoczyć z nim przez najbliższe okno. Kiedy jednak wziął głęboki oddech i zaczął się zastanawiać w głowie pojawiła mu się nagle fascynująca myśl. Być może już nigdy nie będzie miał takiej okazji, żeby usidlić płochliwego gosposia, który pałał do stałych związków jakąś straszną niechęcią. Jemu ten pomysł z każdą mijającą sekundą podobał się coraz bardziej. Skoro sama fortuna usiłowała ich połączyć, dlaczego miałby z tego nie skorzystać. Niełatwo tylko będzie przekonać do tego chłopaka.  Zerknął na zdenerwowanego towarzysza, który właśnie otwierał buzię by wydać z siebie wściekły ryk.
- Zupełnie was pogięło! Odczepcie się od nas! – krzyczał cały czerwony na twarzy. – Myślicie, że możecie się bawić czyimś życiem?
- Nie gorączkuj się tak, przecież chyba się lubicie skoro przyszliście tu razem – spokojnie odezwała się pani Oliwia.
- Nie wyjdę za tego Casanovę za żadne skarby! Poza tym nie jest w moim typie – dodał rozeźlony.
- Nie jest… Hm, to bardzo dziwne – kobieta popatrzyła na niego z rozbawieniem. – W takim razie kto zrobił ci te wszystkie malinki? – wskazała na jego szyję. – Czyżby wziął cię siłą?
- Właściwie to tak… znaczy się nie tak… ee… - całkowicie zaplątał się Mirek, nie wiedząc gdzie podziać oczy, bo siostry Piekiełko zaczęły już jawnie chichotać.
- To znaczy, że sam mu dałeś, a teraz chcesz całą winę zwalić na tego biednego faceta? – zapytała Magda.
- Jakie sam?! Yy… sam, ale on mnie skusił… - tłumaczył się nieporadnie, płonąc ze wstydu.
- A widzisz, czyli ci się jednak podoba – dorzuciła swoje trzy grosze Olga.
- Nie ma mowy, nic z tego – Mirek zaczął cofać się w stronę okna i w tym momencie został złapany stanowczo za rękę przez Kasera.
- Drogie panie, dajcie nam jakieś pół godziny na przygotowania, a wy idźcie uspokoić gości. Może jakieś mocne drinki pomogą im przetrwać – zaproponował  Tom, patrząc znacząco w oczy pani Oliwii.
- Skoro nalegasz – rzuciła pani Mendoza – trzymam cię jednak za słowo i liczę, że go dotrzymasz. W innym wypadku, będziesz śpiewał w chórze bardzo cienkim głosem– spojrzała wymownie na jego rodzinne klejnoty. - No dobrze, wiem, że to przeżytek. To się teraz nazywa… a wiem kareoke – uśmiechnęła się do niego tryumfalnie i wyszła, ciągnąc za sobą siostry, które cały czas zerkały na mężczyzn z podejrzliwymi minami.

***
   Tymczasem Mirek patrzył na swojego szefa z wielkim uznaniem. Te kobiety były strasznie zawzięte i mało brakowało, a wepchnęłyby ich siłą przed ołtarz. Sam spanikował i na pewno nie udało by mu się uniknąć tej farsy. Kaser natomiast zachował zimną krew i uratował im skórę.
- Dzięki, mnie nigdy nie udałoby się ich tak skołować. Wyskakujemy – wskazał na otwarte okno.
- Chwileczkę, nie śpiesz się tak. Mamy pół godziny i w tym czasie mam zamiar poważnie z tobą porozmawiać – Tom położył mu rękę na ramieniu i spojrzał głęboko w oczy.
- Daj spokój, to możemy zrobić w domu. Jeszcze te muszkieterki tu wpadną i już po naszej wolności – denerwował się chłopak.
- Jeśli lubisz mnie choć trochę, to przez chwilę posłuchaj – usiadł na fotelu i posadził sobie speszonego jego zachowaniem chłopaka na kolanach. – Prawdę mówiąc, ja bardzo chętnie wezmę z tobą ślub. Spodobałeś mi się już podczas naszego pierwszego spotkania, kiedy przyszedłeś starać się o pracę gosposi. Od początku miałem nadzieję, że uda mi się do ciebie zbliżyć. Reagowałeś jednak niesamowicie nerwowo na każdą próbę nawiązania kontaktu.
- Ale… przecież… - zaczął jąkać się Mirek, bo gorące usta zaczęły wędrować po jego szyi. W jego głowie jednakże zaczęła powoli kiełkować myśl, że może to nie byłoby takie złe wyjście. Nie podobała mu się jednak rola milutkiej żonki, którą najwyraźniej wyznaczył mu Kaser.
- Kochanie, bardzo się lubię i chętnie spróbuję stworzyć z tobą stały związek. Jeśli oboje się postaramy mamy szansę na coś naprawdę niezwykłego. Wiem, że ja również nie jestem ci obojętny, bo nigdy byś się nie zgodził na żadne pieszczoty, gdyby było inaczej. Trochę cię już poznałem – delikatnie głaskał go po napiętych plecach. – Nie chcę cie do niczego zmuszać, ale sam musisz przyznać, że było nam razem dobrze. Nieźle się dogadujemy i mocno nas do siebie ciągnie. Każde twoje spojrzenie, dotyk, uśmiech powoduje, że moje serce szaleje z radości. Chciałbym założyć z tobą prawdziwą rodzinę. Wiem, że jesteś nie tylko śliczny i podniecający, ale także mądry, odpowiedzialny i honorowy. Potrafisz też być oddanym i lojalnym przyjacielem, chociaż nie wiem dlaczego wybrałeś sobie na kompana akurat tego niecnotę Wojtka.
- Tom, czy ty chcesz powiedzieć, że byłbyś skłonny mnie dzisiaj poślubić? Oszalałeś?!
- Nie, mówię zupełnie poważnie. Wyjdź za mnie i przestań w końcu uciekać. Widziałem co wyprawiasz i wiem, że wcale nie jesteś szczęśliwy z tą swoją pokrętną filozofią. Zmieniałeś tych chłopaków jak rękawiczki, żaden na dłużej nie zagrzał u ciebie miejsca. A widziałeś ich miny kiedy odchodzili? Byli zdruzgotani.
- Żaden się nie skarżył – odezwał się cicho zmieszany Mirek.
- A co mieli robić? Wyć pod twoimi drzwiami, żebrać o zmiłowanie? To faceci jak ty, mają swoją dumę! – tłumaczył mu łagodnie mężczyzna. – Ten napad na ciebie zorganizował jeden z takich odrzuconych. Podobno cierpiał przez kilka tygodni, a jak zobaczył reportaż ze świńskiej katastrofy, to dostał szału.
- Ale  ja wszystkim mówiłem, że to tylko seks nic więcej – chłopak patrzył na mężczyznę niezupełnie rozumiejąc o co mu chodzi. – Nigdy nikomu nic nie obiecywałem!
- Nie musiałeś, serce nie sługa. Czy ty naprawdę myślisz, że można mu coś zakazać? Powiesz mu, od dzisiaj pan XXX mi się nie podoba i tak będzie? – przytulił go do siebie i czule pocałował. – Następnym razem jakiś desperat nałyka się tabletek lub zrobi coś jeszcze głupszego…
- Chcesz mnie nastraszyć?
- Nie, tylko że ty nie jesteś już dzieckiem. Musisz zdawać sobie sprawę z konsekwencji tego co robisz. Cokolwiek ci się kiedyś przydarzyło minęło. Zacznij w końcu naprawdę żyć. Nie bądź tchórzem skarbie! – zaczął pieścić jego dłoń, całując po kolei każdy paluszek. - Pobierzmy się, jak nam nie wyjdzie to trudno, po coś wymyślono rozwody. Chcesz potem już zawsze zastanawiać się, co by było gdyby? – kusił Tom, a jego głos stawał się coraz niższy i bardzo melodyjny. – Kocham cię, kocham z każdym dniem coraz mocniej.
- Czy ty masz w rodzinie jakąś syrenę? – zapytał Mirek, rumieniąc się na twarzy. Miał wrażenie, że te ciepłe, pełne kłębiących się uczuć słowa docierają bezpośrednio do jego trzepoczącego niespokojnie serca i otulają mózg różową kołderką. Kaser był naprawdę niezłym czarodziejem. – Ja się nie nadaję na męża, jestem kłótliwy, uparty i męczący! Nie umiem zachować się w towarzystwie, narobiłbym ci tylko wstydu na tych waszych biznesowych przyjęciach.
- Ależ skarbie, nie zniechęcisz mnie. Nie masz szans przebić swojego przyjaciela Wojtusia, a Aleks jakoś sobie z nim radzi. Jesteś od niego o wiele ładniejszy, poza tym wspaniale smakujesz – ukąsił go w szyję. – A zachowania na przyjęciach dla snobów, można się zwyczajnie nauczyć. Mireczku – mruknął mu do ucha – wyjdź za mnie, zaryzykuj! Jesteś facetem czy nie? Odrobina hazardu czyni nasze życie bardziej ekscytującym.
- Czyli mam się tobą ożenić, by udowodnić swoją męskość? – zapytał chłopak, a jego oczy podejrzanie zabłysły. – Zawsze marzyłem o tym by być macho! Ale mam jedno zastrzeżenie!
- Jakie? Zresztą nieważne, spełnię każde – zadeklarował beztrosko Tom. Skóra na karku chłopaka pachniała tak pięknie, że właściwie było mu wszystko jedno co wymyślił. Najważniejsze, że się zgodził i będzie miał swojego słodkiego kocurka na wyłączność.
- Jak miło to słyszeć, wiedzę, że jesteś zdecydowany na to małżeństwo – uśmiechnął się do niego Mirek. – Przypomnę ci to w naszą noc poślubną. Liczę na to, że ochoczo wypniesz dla mnie tyłeczek. Zawsze chciałem zdominować jakiegoś super męskiego faceta.
- Chwila! Eee… może to jednak przemyślisz? – Kaser gapił się na niego z niedowierzaniem. Nigdy w życiu by nie pomyślał, że zażąda właśnie czego takiego. – Ta rola ci nie pasuje, taki delikatny mężczyzna…
- Chcesz powiedzieć, że jestem zbyt kobiecy by cię zdominować w łóżku?! – zapytał go groźnie chłopak i zmarszczył brwi. W duchu chichotał jak szalony, wiedząc, że właśnie wygrał batalię. Skoro ma się ożenić, to na swoich warunkach.
- No dobrze, ale masz… - zaczął zmieszany Kaser, który właśnie zastanawiał się, jak mógł dać się tak podejść. Trochę się bał jak to będzie wyglądać, ale słowo się rzekło. Jeśli chciał zachować twarz musiał się poddać przeznaczeniu.
- Wiem, będę ostrożny. Postaram się, żebyś na drugi dzień mógł siedzieć – Mirek wyszczerzył białe ząbki. – Potraktuję cię jak najlepszą porcelanę mojej ciotki.

***
   Minął wyznaczony na przygotowania czas i kobiety wkroczyły do pokoju. Ich oczy z widoczną ulgą spoczęły na pogrążonych w rozmowie mężczyznach. Prawdę mówiąc obawiały się, że są już w drodze do Indii. Z serc stoczył im się nie jeden kamień, ale cala lawina.
- W takim razie zaczynamy. Rozdałam już tyle drinków, że jeszcze trochę i doprowadzę do katastrofy – stwierdziła radośnie pani Oliwia.
- Udało mi się załatwić obrączki! – wydyszała Magda. Uchyliła pudełeczko i wszyscy zobaczyli w nim dwa dość oryginalne pierścienie. Każdy z nich tworzyły dwa węże, jeden bursztynowy, a drugi złoty, które się ze sobą splatały w mocnym uścisku, jakby chciały sprawdzić, który z nich jest silniejszy. – Prawda że niezłe. Zostały zrobione dla jakiegoś biznesmena, ale się nie pojawił, więc wyłudziłam je od złotnika.
   Ceremonia odbyła się szybko i sprawnie, by nie zanudzać już i tak zniecierpliwionych długim czekaniem gości. Obaj mężczyźni złożyli sobie tradycyjną przysięgę, patrząc głęboko w oczy. Potem wszyscy przeszli na salę bankietową, gdzie podano tradycyjny polski obiad, który wszystkim bardzo smakował. Pochodzący ze wszystkich stron świata biesiadnicy jedli nie marudząc rosół z makaronem i schabowego z kiszoną kapustą. Po wypiciu toastu para młoda ruszyła na parkiet. Pierwszy taniec należał tylko do niej. Tom objął w smukłej talii męża i wirował z nim wokół sali w upojnym walcu. Mirek miękko wtulił się w jego ramiona. Był szczęśliwy jak nigdy przedtem. Dzisiaj po raz pierwszy od wielu lat odrzucił precz wszystkie swoje lęki. Poddał się magicznej chwili z uśmiechem na ustach. Mąż widząc jak jego twarz promienieje miał wrażenie, że jego serce zaraz pęknie z rozsadzającej go radości.
- Jeśli jesteś zmęczony możemy się stąd za chwilę ulotnić – wyszeptał mu do ucha. - Mamy zarezerwowany apartament dla nowożeńców, a na jutro bilety do Indii. Przed nami dwa tygodnie zwiedzania tego pięknego kraju. Mój znajomy jest maharadżą i z przyjemnością wszystko nam pokaże. Mam pytanie – tu spojrzał niepewnie na chłopaka. – Czy sprawa nocy poślubnej podlega jakimś negocjacjom?
- Dzisiaj cały należysz do mnie. Nie próbuj się wymigiwać – musnął stanowczo jego usta swoimi. - Jak zacznie się następny taniec i goście wyjdą na parkiet, wiejemy – odpowiedział cicho Mirek.
     Pół godziny później stali pośrodku apartamentu i rozglądali się mocno zaskoczeni. Zwłaszcza Mirek nie mógł uwierzyć własnym oczom. Siostry Piekiełko naprawdę zaszalały. Wystrój wnętrza był przeraźliwie romantyczny, z naciskiem na przeraźliwie. Wszędzie stały bukiety szkarłatnych róż w kryształowych wazonach, które na tle biało złotych ścian, wyglądały nieco pretensjonalnie. Pachniały wręcz oszałamiająco. Jeśli do tego dodać ogromne łoże w kształcie serca przykryte jedwabną narzutą, obsypane obficie płatkami kwiatów, wannę mogącej pomieścić przynajmniej z pięć osób, wypełnioną bulgoczącą wodą, porozrzucane wszędzie egzotyczne olejki do masażu, kubełek z szampanem oraz koszyk pełen dorodnych truskawek, to trzeba przyznać, że pojęcie romantyzmu sióstr Wojtka nieco przerosło młodą parę. Stali nieco oszołomieni patrząc na to wszystko z lekką paniką w oczach. W końcu ich usta zaczęły drżeć i wybuchnęli gromkim śmiechem.
- Kochanie, co powiesz na kąpiel w bąbelkach na dobry początek? – zamruczał Mirek do ucha męża. – Rozgrzeję cię tak mocno, że sam nastawisz swój zgrabny tyłeczek i poprosisz żebym się nim zajął.
- Zastanów się kocurku, mam dłuższe palce i większy sprzęt. Pomyśl, co mógłbym nim zdziałać – kusił Tom, przyciągając chłopaka do siebie.
- Zapomnij skarbie. Dzisiaj sam mistrz się tobą zajmie – zacisnął mocno dłonie na pośladkach zmieszanego coraz bardziej męża. – Coś mi się w końcu należy za te wszystkie tortury. Strasznie słodko wyglądasz jak się tak rumienisz – Miał ochotę dodać, że wygląda uroczo taki niepewny siebie i zawstydzony, ale doszedł do wniosku, że lepiej nie przesadzać.



11 komentarzy:

  1. Cudowny rozdział nie mogłam się go doczekać sprawdzałan chyba co 5 minut od wczoraj . Powiem szczęże że zaskoczyło mnie gotowość do ślubu toma . Końcówka bajeczna. I znów będę się męczyła z czekaniem do następnego tygodnia . Pozdrawiam i życzę dużo weny. BAY BAY

    OdpowiedzUsuń
  2. To,,to było niesamowite... Mirek i Tom.. razem... ślub.. Mam tylko nadzieję, że Tom nie skrzywdzi Mireczka, bo go uduszę. Podobała mi się w poprzednim rozdziale ucieczka nowożeńców xD haha, ale wkopali przyjaciół, no ładnie ładnie....
    ale widząc taką radość u Mirka powoduje u mnie uśmiech na twarzy,,,, Tom nie schrzań tego bo pożałujesz!!!
    Twoja Maru ;3

    OdpowiedzUsuń
  3. AAAAAAAAAAAAAaaaa Słodkie!!!! Uwielbiam ten rozdział! WRESZCIE SIĘ DOCZEKAŁAM! Ah, uszczęśliwiłaś mnie:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo pozytywnie mnie zaskoczyłaś:) Ślub był wspaniały. Tom okazał się jednak mądrym facetem. Jego przemowa przed ślubem bardzo mi się podobała i nie dziwie się że Mirek mu uległ. Siostrzyczki i pani Oliwia też odwaliły kawał dobrej roboty.
    I teraz jedyne do czego mogę się przyczepić to JAK MOGŁAŚ skończyć w tym momencie. Ja się tu szykuje na gorącą noc poślubną i na to jak poradzi sobie Tom w nowej roli a tu...koniec:(
    Poproszę szybko nową notkę i dużo dużo weny:)

    OdpowiedzUsuń
  5. OOO nie sądziłam, że Mireczek będzie chciał dobrać się do majtek Toma. Cudownie się zapowiada, świetnie się czytało rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  6. Masz talent do kończenia w najlepszym momencie. Człowiek się napala na noc poślubną i dostaje po łapach.
    Przyznam szczerze, że choć ogólnie jestem zadowolona, to jedna rzecz mnie rozczarowała: to jak szybko Tom powiedział "kocham cię". Wiesz, miałam wrażenie, że Tom nie do końca jest w stanie nazwać uczucie jakim darzy Mirka i spodziewałam się, że czeka ich dłuższa droga do tych magicznych słów...
    Brawo za wrobienie Kasera w bycie "żoną" w noc poślubną. Choć przyznam, że mam wątpliwości co do tego, czy i Tom nie dobierze się do tyłeczka męża ;)
    Hmm... Zastanawiająca jest ta nagła zmiana nastawienia Toma do Cindy i nazwanie go niecnotą. Czyżby urażona duma? ;)
    A na koniec jedna rzecz. Pogodzenie się Toma i Aleksa było dość niespodziewane. Jednego dnia skaczą sobie do gardeł, drugiego są najlepszymi przyjaciółmi. Może tak kilka zdań o tym, jak do tego doszło? Na przykład Mirek mógłby zapytać Toma o to,dlaczego właściwie Aleks poprosił go o to, by został jego świadkiem. No i wyjaśnienie przyczyny ich konfliktu też by się przydało.
    Do "listy życzeń" dodałabym też prośbę o więcej scen z udziałem ludzi Aleksa :D
    A jak już jesteśmy przy "Liście życzeń"... Czytałaś książkę pod tym tytułem autorstwa Eoina Colfera? Jeśli nie, to gorąco polecam. Zwłaszcza sceny rozmów św. Piotra z Belzebubem ;)

    "Mężczyźni patrzyli na trzy muszkieterki ogromnie zaskoczeni tokiem ich rozumowania. Zupełnie nie rozumieli"
    A może by tak uniknąć tej powtórki z "rozumieniem"?
    " – Myślicie, że możecie się bawić czyimś życiem."
    A może znak zapytania na końcu?
    "Cassanowę"
    Słynny uwodziciel nazywał się Giacomo Casanova, więc chyba powinno być "Casanovę"
    "kobieta popatrzyła na niego z rozbawiona."
    z rozbawieniem
    "kareoke"
    Zakładam, że błąd jest celowy ;)
    "uśmiechnęła ie do niego tryumfalnie"
    się
    "Nie chcę cie do niczego zmuszać"
    cię
    "Podobno cierpiał przez kilka tygodni, a jak zobaczył też reportaż ze świńskiej katastrofy to dostał szału."
    "ten reportaż"... Albo wywal "też"
    "do jego trzepocącego niespokojnie serca "
    trzepoczącego
    "Jesteś od niego o wiele ładniejszy i bardzo smakowity"
    Trochę mi zgrzyta to zdanie. Chodzi mi o słowo "bardzo". Myślę, że lepiej by brzmiało "bardziej"...
    "Z serc stoczyła im się nie jeden kamień, ale cala lawina."
    ?! "stoczyła"?! "Z serc stoczył im się nie jeden kamień, ale cala lawina."
    "Potem wszyscy przeszli na salę bankietową"
    A nie "do sali"?
    "Pierwszy taniec należał tylko do niej."
    do nich
    "macharadżą"
    ?! samo "h"!
    "wannę pełną bulgoczącej wody i mogącej pomieścić przynajmniej z pięć osób"
    wannę mogącą pomieścić przynajmniej pięć osób, wypełnioną bulgoczącą wodą
    "Stali nieco oszołomieni patrząc na to wszystko z lekką paniką w oczach w końcu ich usta zaczęły drżeć i wybuchnęli gromkim śmiechem."
    Stali nieco oszołomieni patrząc na to wszystko z lekką paniką w oczach. W końcu ich usta zaczęły drżeć i wybuchnęli gromkim śmiechem.

    Czekam na kolejny rozdział,
    Ariana_86

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poprawiłam wszystko z wyjątkiem dwóch miejsc, gdzie się z tobą nie zgadzam.,,Przeszli na salę bankietową" według mnie jest dobrze to podobnie jak ,,wyszli na korytarz". ,,Taniec należał tylko do niej" też jest chyba dobrze, bo zwrot odnosi się do młodej pary, nie do facetów.:)
      Niestety nie udało mi się znaleźć ,,Lista życzeń" Colfera, są natomiast wszystkie inne jego powieści.:(

      Usuń
    2. Cóż, zawsze mogę się mylić. W końcu jestem tylko (a może aż) człowiekiem ;)
      Jednak co do "na salę" bym się upierała przy zmianie. Wchodzimy do pomieszczenia (do pokoju), albo na coś/kogoś (na drabinę).
      Co do drugiego... Upierać się nie będę, wydaje mi się po prostu, że lepiej by brzmiało "do nich".
      Colfera znalazłam w bibliotece, czy jest w internecie nie wiem, nie szukałam, ale jeśli wpadnie mi w oko, to dam ci znać.
      Ariana

      Usuń
  7. Ale Miruś załatwił tego Toma. Ale należało mu się! Teraz to nie mogę się doczekać opisu ich nocy poślubnej. Ale gdzie się podział Wojtuś? Moje małe słodziutkie maleństwo pewnie zabawia się na całego ze swoim rycerzykiem. Ale powiem że z tym ślubem to też ich wykiwali, sama nie chciałabym się znaleźć w takiej sytułacji

    OdpowiedzUsuń
  8. Witam,
    Hahh Mirek i Tom jednak biorą ten ślub, nie zwiali sprzed ołtarza ;]....Tom wyznał Mirkowi swoje uczucia względem niego, och Tom trzeba wiedzieć na co się zgadza, ale może być bardzo ciekawie, ta zbolała mina Toma, cudowana.. Ciekawe co dzieje się u Wojtusia i Aleexa...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie i gorąco Basia

    OdpowiedzUsuń
  9. Hejeczka,
    wspaniały rozdział, och Mireczek twardy warunek podał i no naprawdę Tom taki nie pewny, jak on ma być zdominowany to źle... ale jak Mireczek to jest dobrze...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Zośka

    OdpowiedzUsuń