poniedziałek, 4 lutego 2013

Rozdział 12


Kara jaką zastosował Mendoza wobec Wojtka okazała się równie dotkliwa dla nich obu. Wiedział, że w tym tygodniu będzie miał dużo pracy, ponieważ zaplanował wcześniej sporo spotkań biznesowych. Chłopaka zamierzał widywać tylko przy posiłkach, więc pokusa, aby zrobić coś głupiego powinna być niewielka. Jeśli wieczorem zaliczy jeszcze siłownię, to na pewno zaśnie bez problemów i nie będą go męczyły żadne dziwne sny z Kopciuszkiem w głównej roli. Wszystko sobie dokładnie obmyślił i postanowił być twardy wobec tego nieznośnego urwisa. Najwyższy czas, aby ktoś go okiełznał. Nie mógł pozwolić, żeby smarkacz wszedł mu na głowę. Rzeczywistość jednak okazała się o wiele bardziej skomplikowana.
Cindy robił co mógł, aby okazać się idealnym narzeczonym. Nie tylko zmienił się w wysokiej klasy dżentelmena, ale także zaczął niesamowicie dbać o swój wygląd, nie chcąc Mendozie przynieść wstydu. Wybrał się z Mireczkiem na zakupy i zaopatrzył pod wpływem jego rad w całe mnóstwo seksownych ciuchów, jakich wcześniej unikał jak ognia. Nosił teraz dopasowane, jedwabne koszule w kolorach kamieni szlachetnych, które znakomicie podkreślały jego piękną karnację. Markowe jeansy opinały długie nogi i okrągły tyłek jak druga skóra. W dodatku dostał jakiejś dziwnej obsesji na punkcie ust Aleksa. Za każdym razem jak był w pobliżu dosłownie nie mógł oderwać od nich oczu. Pamiętał ich kuszący smak i miał ogromną ochotę ponownie ich spróbować. Nieświadomie oblizywał się pożądliwie, kiedy tylko znalazł się obok mężczyzny. Koniec różowego języka wędrował wtedy po jego wargach, a brązowe oczy zamieniały się w dwa płonące, czekoladowe wiry, wciągające biedną ofiarę na samo dno. Kusiły i obezwładniały jak słodka trucizna. Jakby tego było mało spragnione pieszczot ciało chłopaka zaczęło dawać jednoznaczne sygnały. Poruszał się z ogromnym wdziękiem, kręcąc zgrabnymi pośladkami i dosłownie hipnotyzując nieszczęsnego Aleksa, który już po jednym dniu tych wyrafinowanych tortur uświadomił sobie, że to będzie baaardzo ciężki tydzień.
Siedzieli właśnie we trójkę przy stole w jadalni. Aromatyczna  jajecznica na boczku wyglądała bardzo apetycznie. Pani Oliwia jednak zamiast jeść obserwowała obu mężczyzn z coraz szerszym uśmiechem na twarzy. Dawno się tak dobrze nie bawiła w niczyim towarzystwie. Jej syn siedział sztywno jak kołek w płocie, niemrawo dziobiąc widelcem w talerzu, przeżuwając każdy kęs jakby to była podeszwa od buta, a nie pyszny posiłek przygotowany przez zawodowego kucharza. Natomiast Wojtek wpatrywał się w niego jak kot w talerzyk ze śmietanką i śledził pożądliwym wzrokiem drogę widelca do ust, wzdychając za każdym razem kiedy ten znalazł się głęboko w środku. W końcu Aleks nie wytrzymał narastającego napięcia i sztuciec wypadł mu z ręki plamiąc haftowany obrus.
- Czego tak wlepiasz we mnie te swoje oczyska? Jeszcze chwila i się udławię – prychnął na Cindy, czując jak nabrzmiały aż do bólu członek ociera się o spodnie. Zacisnął uda i cicho syknął, kiedy fala gorąca spłynęła w dół nakręcając go jeszcze bardziej. Na policzki wpełznął mu ciemny rumieniec.
- Ale robisz to taak seksownie – jęknął bezmyślnie chłopak i o mało nie zapadł się pod ziemię, napotykając spojrzenie teściowej, która właśnie dostała czkawki, usiłując nad sobą zapanować.
- Cholera, muszę już iść – mruknął Mendoza dziwnie niskim i ochrypłym głosem. Zerwał się od stołu i nie żegnając się z nikim, pobiegł do swojej sypialni. Wystarczyło kilka wprawnych ruchów ręki i spuścił się na elegancki, perski dywan z głośnym okrzykiem spełnienia. Osunął się po ścianie na podłogę i zaszokowany wpatrywał przez chwilę w swoją pokrytą spermą dłoń. – To niemożliwe – szepnął do siebie. Uciekł dosłownie w ostatniej chwili. Jeszcze minuta lub dwie i doznałby orgazmu podczas jedzenia śniadania w obecności swojej matki. Musiałby chyba potem popełnić seppuku, bo już nigdy nie mógłby jej spojrzeć w oczy. – Do piątku oszaleję przez tego drania!
***
Mireczek kompletnie wykończony padł na swoje nowe łóżko. Własnoręcznie przytargał tutaj wszystkie swoje rzeczy. Trzy razy musiał tutaj lecieć z drugiego końca miasta. Wojtek nie chciał mu pomoc ze względu na narzeczonego. Rozejrzał się z zadowoleniem dookoła. Pokój był naprawdę ładny. Duży, widny z własną łazienką, a najlepsze było to, że miał osobne wejście przez kuchnię. Nikt nie będzie go tu kontrolował i śledził. W sporej willi mieli mieszkać tylko we dwóch. Po kilku minutach odpoczynku wstał i wziął szybki prysznic. Ubrał się w stare sprane jeansy i krótką koszulkę czyli swój zwykły, domowy strój. Nie miał się tu po co stroić. Do sprzątania i garów szkoda mu było eleganckich ciuchów. Ruszył na poszukiwanie pana domu. Mieli omówić ostatnie warunki. Wszedł do gabinetu, gdzie za biurkiem siedział rozparty Tom. Usiadł na wskazanym miejscu skromnie spuszczając oczy. Po tym co opowiedział mu o nim Wojtek miał zamiar trzymać się od swojego nowego szefa tak daleko jak tylko się da. Miejsce było świetne, a kasa jeszcze lepsza. Nie potrzebne mu były jakiekolwiek problemy w pracy.
- Panie Pszczółka dwa razy w tygodniu będzie tu przychodziła ekipa sprzątająca do grubszych robót, a pana zadaniem będzie dopilnowanie ich podczas pracy. Dom ma być czysty i zadbany. Do pana obowiązków należy robienie zakupów oraz przygotowywanie śniadań i kolacji. Obiady jadam na mieście. Pieniądze na wydatki są w kasetce na kominku. W garażu jest samochód do pana dyspozycji. Myślę, że to chyba wszystko – Tom przyglądał się leniwie chłopakowi usiłując podchwycić jego wzrok. Nowy gospoś był atrakcyjnym, młodym mężczyzną i nie miałby nic przeciwko, gdyby umilił mu samotne wieczory.
- Mam pytanie. Czy mogę w swoim pokoju przyjmować gości? – zapytał Mireczek nadal nie podnosząc wzroku.
- Dlaczego nie, mają tylko być cicho i nie życzę sobie, aby spacerowali po moim domu. Niech wchodzą bocznym wejściem – odparł Kaser, zastanawiając się nad preferencjami seksualnymi Mireczka, który z każdą chwilą podobał mi się coraz bardziej. W sumie nie było to aż tak ważne. Jeszcze nigdy nie spotkał kogoś, kto by mu się oparł. W końcu był mężczyzną doskonałym, o jakim po nocach śniły tysiące nieboraków. Przystojnym, charyzmatycznym, bogatym i dysponującym sporą władzą. Czego można chcieć więcej?
- Dziękuję – chłopak grzecznie się ukłonił i wyszedł, nie poświęcając mu ani jednego spojrzenia. Tom doszedł do wniosku, że być może był zbyt onieśmielony w pierwszy dzień. Zamierzał tu pozostać dość długo, więc będzie mieć jeszcze niejedną okazję do uwiedzenia swojego gosposia. Zaczął pisać kolejną wiadomość do Cindy, który uparcie nie odbierał od niego telefonów.
***
Kaser już od trzech dni nie widział się z Wojtkiem i trochę się martwił. Do tej pory szło mu doskonale, wszystko co sobie zaplanował osiągnął bez trudu. Narzeczony Mendozy był równie naiwny co śliczny. Tak łatwo dał się zmanipulować. Mężczyzna liczył na szybki finał. Już widział pod sobą rozpalone, chętne ciało Wojtka. Miał zamiar sfilmować cała akcję i wysłać Aleksowi z najlepszymi życzeniami z okazji zaręczyn. Ponieważ nie mógł się do niego dodzwonić postanowił zaczaić się pod bramą. Od Mirka wiedział o której zaczynają się wykłady. Zamiast na chłopaka trafił prosto na wściekłego Mendozę, który wychodził właśnie z domu po kolejnej sesji słodkich tortur. Na jego widok stanął jak wryty, po czym z cichym warkotem złapał go za gardło i przycisnął do muru.
- Ty przewrotny skurczybyku! Zaraz obedrę cię ze skóry! – kopnął go kolanem w brzuch. Mężczyzna nie pozostał mu dłużny, waląc go pięścią prosto w szczękę, aż zadzwoniły mu zęby.
- Wiesz jak niewiele brakowało, abym przeleciał jego mały tyłek?- uśmiechnął się do niego złośliwie Kaser.
- Chcesz zginąć?! - wrzasnął na niego Aleks, przewracając go na ziemię. Zaczęli okładać się bezlitośnie, turlając się po chodniku.  Starali się sprawić przeciwnikowi jak najwięcej bólu. Cała ta akcja nie trwała jednak długo, bo zainteresował się nimi przejeżdżający ulicą radiowóz. Policjanci nie chcieli słuchać żadnych tłumaczeń ani wykrętów. Zapakowali obydwu zakrwawionych mężczyzn do samochodu i zawieźli prosto na komisariat. Tam spisano protokół i za kaucją zostali wypuszczeni na wolność. Po Aleksa przyjechała pani Oliwia razem z wystraszonym Wojtkiem. Oboje załamali nad nim ręce. Zawieźli go do domu i zmusili do położenia się na łóżku, mimo jego gorących protestów. Kobieta natychmiast przyniosła dobrze zaopatrzoną apteczkę.
- Dlaczego wdałeś się z nim w bójkę zamiast wezwać ochronę? Po co my płacimy tym darmozjadom? – matka przycisnęła mu do twarzy tampon  nasączony wodą utlenioną. Nie była wcale delikatna i nie bawiła się w żadne sentymenty.
- Aj mamo – syknął Aleks – nie pastw się nad swoim biednym synem.
- Za głupotę należy się jakaś kara! – prychnęła, polewając obficie spirytusem rozcięty łuk brwiowy.
- Jesteś wiedźmą! – jęknął mężczyzna krzywiąc się z bólu.
- Może ja to skończę? – odezwał się dzielnie Wojtek, któremu w pierwszej chwili na widok krwi zrobiło się słabo. Nie mógł jednak pozwolić, by teściowa znęcała się nad jego kochaniem. Odebrał od niej stanowczo środki opatrunkowe. – Dam sobie radę – odparł, widząc jak waha się czy wyjść z pokoju. 
Aleks musiał przyznać, że narzeczony był bardzo delikatny. Opatrywał go ostrożnie i z wielkim wyczuciem, prawie nie sprawiając mu bólu. Najwięcej czasu poświęcił oczywiście zmaltretowanym ustom. Przykładał do nich kostki lodu, aż opuchlizna zaczęła się zmniejszać. Wreszcie pozbierał wszystkie akcesoria i uśmiechnął się słodko do mężczyzny.
- Dziękuję – wymamrotał Mendoza, któremu na ten widok zrobiło się ciepło w okolicy serca. Miał ochotę poprosić go, aby jeszcze trochę został, ale wiedział, że to nie jest dobry pomysł. Rany ranami, ale jego penis bynajmniej w tej walce nie ucierpiał i właśnie zaczynał się coraz bardziej interesować sytuacją, rozpychając się w jego spodniach.
- Odpoczywaj – nachylił się nad narzeczonym chcąc go pocałować w policzek. Napotkał jednak twarde spojrzenie czarnych oczu i natychmiast się wycofał robiąc bardzo żałosną minę. – Przepraszam – wyszeptał, a oczy napełniły się mu łzami. Umknął z pokoju nie chcąc robić z siebie widowiska. Wstyd mu było, że jest takim mazgajem.
***
Kaser prosto z komisariatu pojechał na ostry dyżur do szpitala, gdzie opatrzono mu wojenne rany i założono kilka malowniczych szwów na rękę. Po drodze wykupił jeszcze jakieś leki przeciwbólowe. Postękując wrócił do domu i zatrzymał się pod drzwiami do pokoju gosposia. Zapukał, ale nikt mu nie odpowiedział. Uchylił drzwi i usłyszał ciche posapywanie. Mireczek z suniętymi nieco spodniami siedział na fotelu, a na nim okrakiem jakiś drobny, nagi chłopak z głową odrzuconą do tyłu jęczał pożądliwie, kiedy penis kochanka raz po raz zagłębiał się w jego ciele. Byli tak zajęci sobą, że nawet go nie zauważyli. Humor Toma pogorszył się jeszcze bardziej. Zarumieniony gospoś z przymkniętymi oczami i twarzą wyrażającą czystą rozkosz wyglądał bardzo kusząco. Najwyraźniej bawił się o wiele lepiej od niego. Wrócił do swojej sypialni, wziął prysznic starając się nie zamoczyć opatrunków. Tak jak stał rzucił się na łóżko nawet się nie wycierając. Ręka zaczęła go piekielnie rwać. Wziął kilka tabletek i popił je wodą. Po chwili odpłynął w objęcia Morfeusza. Obudził się wczesnym rankiem, a wszystkie rany pulsowały tępym bólem. Sięgnął po ubranie, ale nie był w stanie sam go nałożyć.  Rozeźlony na swoją nieudolność zadzwonił po gosposia. Chłopak pojawił się po chwili obejmując szefa zatroskanym spojrzeniem.
- Może wezwać lekarza? – zapytał ostrożnie.
- Nie trzeba. Podaj mi leki, są na stoliku i pomóż się ubrać – mruknął do niego mężczyzna. Przygryzając dolną wargę usiadł i od razu połknął podane mu tabletki. Mirek uklęknął przed nim i zaczął wciągać mu spodnie. Niepoprawny Tom mimo paskudnego samopoczucia od razu wyobraził sobie go w podobnej sytuacji liżącego zapamiętale jego penisa i natychmiast się podniecił, co go trochę zaskoczyło. Nie miał pojęcia co go tak zaczęło kręcić w tym zwyczajnym dzieciaku. Zresztą teraz nie miał czasu na głupstwa. Za godzinę musiał być w biurze, co w jego stanie będzie niełatwym wyczynem.
- Posłuchaj, ja tu dam sobie radę, a ty nałóż na siebie jakiś garnitur. Musisz pojechać ze mną. Powiemy, że jesteś moim asystentem – mężczyzna odrzucił kołdrę na ziemię. Był ciekawy czy chłopak jakoś zareaguje na widok jego nagiego ciała. Niestety Mirek podał mu jeszcze tylko koszulę nie zaszczycając go ani jednym spojrzeniem. Wyszedł z miną tak obojętną, że Tom w duchu aż się spiął. Zaczął się poważnie zastanawiać, co się stało z jego czarem, który jak do tej pory nigdy go nie zawodził. Stanął i zerknął do lustra, czy może coś z nim nie tak. Wszystko jednak wyglądało jak zawsze. Ze szklanej tafli patrzył na niego wysoki, muskularny mężczyzna o ciele godnym dłuta antycznego mistrza. A może jego gospoś miał jakieś dziwne preferencje? Postanowił to przy najbliższej okazji sprawdzić.
Tymczasem Mirek brał właśnie długi, zimny prysznic. Niebacznie wrócił do sypialni szefa chcąc go zapytać, dokąd właściwie jadą i ile to potrwa. Włożył głowę w szparę w drzwiach i  zobaczył go stojącego przed zwierciadłem w adamowym stroju, wyginającego się ostrożnie na wszystkie strony.  Na chwilę przestał oddychać z wrażenia. Naprawdę było na co popatrzeć. Poczuł rumieńce na policzkach i szybko umknął do swojej sypialni. Całe szczęście, że zajęty sobą mężczyzna go nie widział. Trzęsąc się z zimna zaczął się energicznie wycierać, podskakując, to na jednej to na drugiej nodze. Ze wszystkich sił starał się wyrzucić z pamięci ekscytujący widok.
***
Mendoza z dnia na dzień czuł się coraz lepiej. Sińce zbladły, opuchlizna  zeszła i mógł się wreszcie poruszać bez krzywienia się jakby zjadł cytrynę. Zostały jeszcze tylko dwa dni do końca kary, a on z ledwością trzymał ręce przy sobie. Spędzał całe dnie w biurze, aż matka zaczęła się dziwić co on się nagle zrobił taki pracowity. Szóstego dnia przy śniadaniu nastąpiła katastrofa. Aleks był zupełnie rozluźniony i czuł, że właśnie wygrał ciężką batalię i dociera  wreszcie do mety. Siedzieli przy stole we dwójkę, bo matka odsypiała wczorajszą suto zakrapianą imprezę u jakiejś przyjaciółki. Naleśniczki z sosem truskawkowym były naprawdę wyśmienite. Mężczyzna był strasznym łasuchem. Z błogim uśmiechem pochłaniał placuszki za każdym razem wylizując widelec do czysta. Zajęty obżeraniem się przestał zwracać uwagę na Wojtka i to go właśnie zgubiło. W pewnym momencie zbyt mocno przechylił talerzyk i słodki, czerwony sos pociekł mu po brodzie. Usiłował zetrzeć go palcem, który potem włożył do buzi i zaczął ssać. Siedzący naprzeciwko chłopak jęknął głośno i wystrzelił jak z procy w ułamku sekundy pakując mu się na kolana. Zrobił to jednak zbyt gwałtownie i razem z krzesłem polecieli do tyłu lądując na podłodze.
- Co ty znowu wyprawiasz? – zapytał zaskoczony Aleks, ale zaraz umilkł, bo ciepły języczek zaczął lizać go łakomie po twarzy. Cindy siedział mu na biodrach i z wielkim zapałem czyścił go z lepkiej polewy wzdychając z zachwytu. A kiedy otarł się niecierpliwie o jego krocze popiskując błagalnie, mężczyzna dosłownie stanął w płomieniach. – O kurwa! – jęknął obezwładniony przez pożądanie.
- Aleks proszę – wyszeptał namiętnie, zatapiając się w jego ustach. Cały drżał od tłumionego przez tyle dni pragnienia. Każde najmniejsze włókienko w jego drobnym ciele chciało zaspokojenia tego głodu, który je tak długo, nieustannie trawił. Nie miał pojęcia co zrobi, jeśli narzeczony i tym razem go odtrąci, ale będzie to coś naprawdę strasznego. Ponownie, ale tym razem już zupełnie świadomie przycisnął swojego sztywniejącego członka do nabrzmiałego penisa leżącego pod nim mężczyzny. Zaskomlał ponaglająco wyginając się w łuk.

15 komentarzy:

  1. Cindy zrobił się bardzo odważny, czyżby się nie wstydziło maleństwo

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział cud, miód i orzeszki. Wyłapałam jeden błąd "Nowy gospoś był atrakcyjnym, młodym mężczyznom..." raczej "mężczyzną" ;P Piąty akapit, czy jakoś tak ;) Czekam na następny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  3. *.* cudo *///* w szczególności końcówka boska <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział. Alex wpadł w swoje sidła a Mireczek radzi sobie wspaniale:) Wybacz że taki krótki komentarz ale jestem na komórce jak tylko będę miała internet skomentuje raz jeszcze. Dużo dużo weny i zajrzyj na Xandera u mnie

    OdpowiedzUsuń
  5. Ahahahhaha zastanawiałam się który pierwszy nie wytrzyma XD, ale po początku obstawiałam że jednak Aleks, a tu proszę niespodzianka i Cindy się na niego rzucił :D
    Aleks jak go odsuniesz to chyba cię palnę!!!!
    To jak zareagował na Toma, napawa mnie dumą :D I dobrze mu tak, niech ma za swoje, niewyżyty narcyz, ciekawe jak by przeżywał gdyby wiedziała jaką Aleks miał słodką pielęgniarkę, na pewno by się spalił z zazdrości.... O Tooooooom! Muszę ci coś powiedzieeeeć :D

    A właśnie bo mi się przypomniało że znalazłam jeden błędzik. To by ło w tej samej części tekstu, najpierw Tom widział Mireczka bzykającego się z jakimś chłopaczkiem, a pod koniec tej części tekstu zastanawiał się czy Mireczek nie jest hetero. To się tak troszkę ze sobą kłóci, ale to tyle na co zwróciłam uwagę :D

    Życzę duyuuuużo weny, bo robi się coraz weselej :D

    A Tom powinien być z Mireczkiem, to by nie chodził taki niezaspokojony, i może by wreszcie zostawił Cindy.... Albo go Mendozą poszczuć!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za spostrzegawczość. Strasznie brakuje mi bety, która waliła by mnie po głowie za takie błędy.

      Usuń
  6. no Mendoza.... siedzisz i kwiczysz,,, bo naszej Cindy nie da się oprzeć, awww, końcówka jest prze gorąca,,, jest zapowiedzią gorącego sexu do rana O_O
    Ah i coś jeszcze,,, jak mogłaś skończyć w takim momencie??!( chociaż przyznam, że sama bym pewnie tak zakończyła xD)
    Aww nie mogę się doczekać ;3
    Twoja Maru;3

    OdpowiedzUsuń
  7. Witaj,
    rozdział cudowny, och ale z naszej Cindi kusiciel, Alex dając kare Cindi, że żadnych czułości nie będzie sam się także ukarał... Na Mireczka nie działa aparycja Toma, tutaj też będzie ciekawie... Mondoza leżysz i kwiczysz, naszemu Kopciuszkowi nie da się odmówić, sama końcówka bardzo gorąca...
    Weny, weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  8. Cindy... oj mały kusi biednego Alexa, ale moim zdaniem Alex jest dla niego za ostry. A Kaser niech spada. Cindy nie będzie jego! mam taką nadzieję i że nie da się zmanipulować. A rozdział świetny!
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. O... Wiesz, te zakupy Wojtka mogą być dwojako odebrane. Bo z jednej strony chłopak może nie chcieć przynieść wstydu narzeczonemu, a z drugiej... Nic tak nie rozpala faceta jak seksowne ciuszki ;)
    Trochę rozczarowujące jest dla mnie zachowanie Toma, który tak nagle zauroczył się Mareczkiem. A jeszcze niedawno jego największym marzeniem było dobranie się do bielizny Wojtka... Może on po prostu lubi takich, którzy mu się opierają?
    I tak, ja też jestem za tym, żeby wyswatać Mareczka i Toma. Ciekawe tylko, który będzie na górze ;)
    "Przystojnym, charyzmatycznym i bogatym, dysponującym sporą władzą."
    Wiesz, w takich wyliczankach z reguły "i" jest po wszystkich przecinkach ;)
    Hmmm... Może się czepiam (jakbym wcześniej tego nie robiła ;) ), ale trochę brakuje mi sceny, w której Wojtek uświadamia sobie, że kocha Mendozę. Już kilkukrotnie pisałaś o nim jako o "kochaniu" Cindy i za każdym razem odczuwałam brak takiej scenki.
    "odparł, widząc jak waha się czy wyjść z pokoju. Aleks musiał przyznać, że narzeczony był bardzo delikatny. "
    akapit przed "Aleks" poproszę.
    "ale wiedział że to nie był dobry pomysł."
    "był" mi tu trochę zgrzyta. Sugeruje, że Mendoza to zrobił zamiast się zastanawiać. Użyłabym raczej "jest"
    "miał zamiar cmoknąć narzeczonego w policzek i nachylił się nad nim. "
    nachylił się nad narzeczonym chcąc go pocałować w policzek.
    "podaj mi leki są na stoliku"
    podaj mi leki, są na stoliku
    Nie ładnie, oj nie ładnie. No powiedz, dlaczego tak się znęcasz nad biednymi czytelnikami? Jak mogłaś przerwać w TAKIM momencie? No jak? Ja chcę wiedzieć czy Mendoza się ugnie już, teraz!
    Pisz szybciutko kolejny rozdział zanim zeżre mnie ciekawość i będziesz miała mnie na sumieniu ;)
    Ariana_86

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój nick świadczy o tym, że jestem wiedźmą i lubię się drażnić z czytelnikami. To naprawdę miłe uczucie, kiedy zostawia się kogoś z ogłupiała miną w środku akcji.
      Wielkie dzięki za te wszystkie komentarze. Człowiek uczy się na błędach, a moje dwoją się i troją chcąc mnie wykończyć.

      Usuń
  10. Przeczytałam jeszcze raz i oto obiecany komentarz:)
    Zakupy i kuszenie Cindy kurcze mały chyba jednak robi to nieświadomnie ale za to z jaką precyzją aż czasem mi szkoda Alexa ale z drugiej strony sam sabie winien. Ta bujka szkoda że się szybko skończyła ale po co im rozlew krwi.
    Mireczek jako gospoś chyba nieźle się sptrawuje a Tom wcale nie jest taki idealny jak myślał niech się trochę postara a nie przeleci i porzuci.
    Końcówka mnie rozwaliła. Ciekawe co się teraz stanie bo ich zostawiłaś w bardzo ciekawym miejscu aż nie mogę się doczekać co dalej. A może jakaś impreza na uniwersytecie czy coś :)
    Dużo dużo weny i chęci.
    Wciąż kiepski dostęp do neta:(

    OdpowiedzUsuń
  11. JEJ JAKI NAPAŁ NA ALEXA!! XDDD Jaki sweet!! :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Super... znowu mi się nie dodał komentarz :/
    Tom jest strasznym sku******m i nie lubię go.
    Wojtek mnie wkurza, robi niemożliwie głupie rzeczy a potem ryczy. Wiesz, jak nazywam i co myślę o bohaterach jego pokroju. Poza tym nienawidzę tego "kto pierwszy ten lepszy" bo jednak ludzie to nie zwierzęta.

    OdpowiedzUsuń
  13. Hejka,
    wspaniale, Wojtuś zrobił się bardzo odważny, tak kusiendoze na każdym kroku, zapowiada się bardzo gorąco...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Zośka

    OdpowiedzUsuń