wtorek, 1 stycznia 2013

Rozdział 7


Rozdział pisany na lekkim kacu, więc nie spodziewajcie się niczego mądrego. Specjalne podziękowania dla Niebieskiej, która jest moim najlepsiejszym Wenem.

Zdenerwowany Wojtek wszedł do sali wykładowej ściskając swoją pracę. Profesor Obmacki siedział za biurkiem w eleganckim garniturze i szeroko się uśmiechnął na jego widok. Od dawna miał ochotę zawrzeć z chłopakiem bliższą znajomość, ale ten mu się zawsze jakoś wymykał. Ostatnio zaczął o siebie więcej dbać i zrobił się z niego naprawdę niezły kąsek. Mężczyzna nie miał zamiaru przepuścić takiej okazji. Niepokój jaki widział w oczach studenta był mu bardzo na rękę. Wziął od niego teczkę i zaczął przeglądać. Wojtek stanął po drugiej stronie szerokiego mebla, w bezpiecznej odległości. Nauczyciel miał paskudną opinię wśród uczniów. Chodziły plotki, że podnosił oceny za pewne usługi. Cindy jednak nie mógł w to uwierzyć, gdyby Obamckiego złapano na czymś takim wyleciałby z hukiem z uczelni. Mężczyzna wstał i oparł się o blat.
- Podejdź bliżej, spójrz na tą kwestię – skinął na chłopaka ręką. Wojtek nie miał wyjścia i stanął obok. Profesor natychmiast przysunął się tak, że ich uda się stykały. Zmieszany Cindy poczerwieniał i chciał się wycofać. Wtedy wykładowca złapał go za ramię i obrócił tak, że usiadł na biurku, a on stanął między jego rozchylonymi nogami.
- Cco pan robi? – wyjąkał przestraszony chłopak. Nie wiedział jak się zachować. Z jednej strony miał ochotę uszkodzić starego drania, a z drugiej nie chciał robić przedstawienia i bał się, że Mendoza czai się gdzieś za rogiem. – Pproszę przestać, jestem zaręczony – podniósł do góry rękę z pierścionkiem.
- O widzę, że narzeczony ma niezły gust – położył ręce na ramionach chłopaka i niebezpiecznie zbliżył do niego twarz. – Tym bardziej powinieneś się zabawić zanim cię zakajdankują, to znaczy zaobrączkują – z pożądliwym uśmiechem przycisnął go do biurka, aby się nie mógł ruszyć. Złapał go za tył głowy i wpił się w jego usta, brutalnie wdzierając się do środka. Wojtka w pierwszym momencie dosłownie sparaliżowało z obrzydzenia , a potem zacisnął zęby z całych sił na jego języku i poczuł smak krwi. Już miał zamiar zasadzić mu solidnego kopa kolanem, gdy do sali wpadło metr dziewięćdziesiąt czystej furii i złapało Obmackiego za pasek od spodni. Potem wielka pięść wylądowała na jego przerażonej twarzy łamiąc mu nos i szczękę. Rozległo się ciche chrupnięcie i profesor opadł bezwładnie na posadzkę.
- Zabiłeś go? – pisnął wystraszony Cindy.
- No coś ty, ale dobry chirurg mu się na pewno przyda - wyszczerzył się do niego Mendoza.
- Nie mogłeś delikatniej jakoś? – złapał się za głowę chłopak widząc zakrwawioną twarz mężczyzny.
- Proszę, proszę – wziął się pod boki Aleks – to mówi ktoś, kto o mało nie odgryzł mu języka. – Zbliżył się do narzeczonego i zlustrował go uważnie. Widział jak blade są jego policzki, a drobne pięści mocno zaciśnięte. – Wszystko w porządku? Zrobił ci coś?
- Nie zdążył – wyszeptał Cindy i oparł głowę o jego pierś. Aleks przytulił go do siebie i łagodnie gładził po napiętych plecach. – Już dobrze, nie pozwolę nikomu cię skrzywdzić. – Stali tak przez chwilę, a chłopak powoli przestawał się trząść.
Drzwi za ich plecami ostrożnie się uchyliły i do środka wsunęła się najpierw głowa Mirka, a za nią kilka innych. Na widok leżącego na ziemi Obmackiego wydali okrzyki zgrozy.
- Może wezwać karetkę – zapytał niepewnie jeden ze studentów, patrząc z obawą na potężną sylwetkę Mendozy.
......................................................................................................

Po powrocie do domu Wojtek chciał zamknąć się w swojej sypialni, ale Aleks mu na to nie pozwolił. Wpakował się za nim i rozwalił na jego łóżku łypiąc na niego groźnie. Przez cała drogę milczeli, natomiast w ich głowach dosłownie się kotłowało. Cindy nie mógł uwierzyć w to co się wydarzyło. Był zły na siebie za swoją naiwność, a także na Mendozę za jego porywczość i zrobienie awantury na całą uczelnię, która na pewno będzie miała jeszcze szereg nieprzyjemnych konsekwencji. Natomiast Aleks powarkiwał do siebie cicho za każdym razem, gdy przypomniał sobie scenę, którą zobaczył po wejściu na salę wykładową. Miał wielką ochotę wlać Wojtkowi, który stał nad nim z naburmuszoną miną.
- Wynoś się stąd gorylu jeden! Zapisz się na ćwiczenia z medytacji. Wstydu mi narobiłeś. Naucz się panować nad tymi pierwotnymi odruchami – rzucił mu poduszką prosto w twarz.
- Ty mały głupolu – osiemdziesiąt kilo napiętych ze złości mięśni stanęło przed Kopciuszkiem – gdybym tam nie wszedł, ten stary zbok by cię zgwałcił!
- Pierdolisz, dałbym sobie radę – Cindy buńczucznie zadarł do góry mały nos i napuszył się jak kogut.
- Taa… pewnie, zagryzłbyś go na śmierć – prychnął na niego wściekły Mendoza. Jego oczy dosłownie płonęły, przewiercając pyskatego krasnoludka, który stał przed nim na wylot. Cud, że nie wypaliły w nim dziur.
- Oczywiście, lepiej go było zmasakrować! Za chwilę pewnie przyjadą po nas policjanci i wsadzą do pierdla. Mam tylko nadzieję, że nie dostaniemy wspólnej celi – czerwony na twarzy Cindy wydął dolną wargę i nadepnął na nogę niespodziewającemu się takiego ataku Mendozie. Ten złapał go w tali, mając zamiar przełożyć go przez kolano i sprać na kwaśne jabłko. Jednak w tym momencie, coś się zmieniło. Mężczyzna spojrzał na zarumienione z gniewu policzki chłopaka oraz rozchylone usta, w których dało się zauważyć końcówkę różowego języka i poczuł jak fala pożądania przetacza się przez jego ciało. Ten zadziorny dzieciak działał na niego jak nikt inny. Oszałamiał jego zmysły jak egzotyczny kwiat.
- Co się tak gapisz? – burknęło maleństwo, przyglądając mu się podejrzliwie.
- Wojtek, chyba nie ma sensu żebyśmy skakali sobie do oczu z powodu tego dziada – głos Aleksa stał się aksamitny i niższy o kilka tonów.
- A kto zaczął? – Cindy wiercił się w jego uścisku próbując się uwolnić. Zaczął czuć się coraz bardziej niepewnie. Zrobiło mu się dziwnie gorąco.
- Daj spokój, kończymy – mężczyzna uśmiechnął się jak Wilk do Czerwonego Kapturka. Pochylił się i delikatnie musnął jego usta swoimi. – Może małe macanko na zgodę? – wyszeptał mu do ucha.
- Właśnie zacząłem myśleć, że są w tobie jakieś ludzie uczucia ty paskudny erotomanie! Seks uprawia się z kimś kogo się naprawdę lubi! – rozjuszył się od nowa Wojtek.
- Co ty nastolatka jesteś, żeby na swego księcia czekać? Seks to prosta przyjemność i świetnie poprawia samopoczucie, więc jak bę… – nie dokończył bo dostał z liścia w twarz, a jego narzeczony zniknął w łazience i zamknął się tam na klucz. – Co znowu powiedziałem nie tak? - jęknął trzymając się za policzek. Chwilę jeszcze postał, mając nadzieję, że zbuntowany Cindy wreszcie wyjdzie. W końcu udał się do salonu, gdzie poppłudniami trzy kobiety popijały herbatkę i zawzięcie plotkowały. Widząc marsową minę Mendozy  i wiele mówiący ślad na jego policzku umilkły.
- Aleks, co się stało? – złapała go za rękę pani Oliwia i zmusiła, aby usiadł obok niej na kanapie.
- Jak to co, ten mały drań jest moim narzeczonym prawda? – burknął Aleks.
- I…?
- Dlaczego więc znowu pójdę dziś do łóżka sam i nawet buzi nie dostałem?!
- Czy ty próbowałeś go do czegoś zmusić? – zapytała chłodno matka.
- Ty też przeciwko mnie?! – zerwał się na równe nogi mężczyzna. – Wziąłem sobie tylko jednego całusa i znowu dostałem w pysk! – zdenerwowany wyszedł z salonu nie żegnając się nawet z gośćmi.
- Wychowałam prostaka i idiotę – jęknęła pani Oliwia.
- Zdaje się, że trzeba mu trochę dopomóc z zrozumieniu kilku rzeczy – odezwała się zamyślona Olga.
- Ja mam nawet pomysł – rzuciła Maga, bawiąc się nożem do papieru i zerkając na siostrę wymownie.
…………………………………………………………

Siostry Piekiełko nie miały zamiaru pozwolić Aleksowi traktować w ten sposób ich małego braciszka. Dwie rozdrażnione wilczyce już w drodze do domu ułożyły szczegółowy plan. Mendoza ośmielił się skrzywdzić ich szczeniaczka i poniesie konsekwencje. Obdzwoniły znajomych i wyczyściły fuzję dziadka do usypiania koni. Po godzinie dwudziestej drugiej wyruszyły na polowanie. Wiedziały, że mężczyzna często wraca do domu z pobliskiego baru przez gęsto zadrzewiony skwer. Tam się zaczaiły. Gdyby je ktoś teraz widział, nie odważyłby się do nich zagadać. Wyglądały jak dzikie wadery na polowaniu. Oczy kobiet lśniły w ciemnościach, powarkiwały cicho do siebie bacznie rozglądając się dookoła. Wreszcie wypatrzyły swoją ofiarę i uśmiechnęły się do siebie wrednie. Magda namierzyła cel i trafiła bez problemu. Aleks z głuchym łoskotem upadł na ziemię. 
Zasnął prawie natychmiast. Nie miał pojęcia co się stało. Jego przebudzenie nie należało do najprzyjemniejszych. Z trudem otwierał ciężkie powieki, a w głowie nadal mu wirowało. Był w jakiejś starej szopie oświetlonej jedną małą żarówką. Z zaskoczeniem stwierdził, że leży na fotelu ginekologicznym w samej tylko koszuli, nagi od pasa w dół. Ręce, talię i uda miał przywiązane szerokimi skórzanymi pasami. Nogi uniesione do góry i maksymalnie rozsunięte na boki. Strategiczne miejsce miał przykryte zieloną, chirurgiczną chustą. Zaczął się szarpać, ale więzy trzymały bardzo mocno.
- Co tu się do cholery dzieje?! – wrzasnął, aż zatrzęsły się drewniane ściany.
- O widzę, że już się pan obudził, więc możemy chyba zaczynać – Wysoka kobieta, ubrana w lekarski kitel z maską na twarzy, zajrzała mu w oczy.
- Kim pani jest?! – krzyknął mężczyzna czując się coraz bardziej nieswojo.
- Nie drzyj tego przystojnego ryjka – poklepała go z lekceważącym uśmieszkiem po policzku – zapłacono mi za wykastrowanie ciebie. Nie martw się, to nie będzie bolało… za bardzo. Musiałeś być bardzo niegrzecznym chłopcem.
- Żartuje pani, prawda? – zapytał już o wiele słabszym i cichszym głosem.
- Wcale nie – odezwała się Magda, która właśnie weszła do szopy z tacą pełną narzędzi chirurgicznych. Było tam wszystko czego potrzeba do przeprowadzenia zabiegu. Szczególnie niesamowicie ostre skalpele przyciągały wzrok. Ich ostrza błyszczały z daleka.
- Oszalałyście zupełnie, przecież chciałyście być ciotkami! – pisnął Mendoza i zaczął się szarpać z całych sił.
- Zmieniłyśmy zdanie. Nasz braciszek już kilka razy płakał przez ciebie, nie zasługujesz na niego. Znajdziemy mu nowego narzeczonego frajerze.
- Po co się kłócisz z tą gnidą – warknęła Olga niosąca strzykawki napełnione jakimś płynem. – Pani Lucynko do roboty!
- Jak tylko stąd wyjdę pozabijam was za to! Aaa... – kwiknął Mendoza, usiłując uciec biodrami z rąk pochylającej się ad nim lekarki.
- Kochasiu, jak będziesz się tak wiercił, to zostaną ci brzydkie blizny – wzięła największą strzykawkę z grubą igłą i wbiła mu bezceremonialnie w udo. - Żegnaj, szkoda takiego sprzętu – zajrzała pod chustę - jak się obudzisz będziesz lżejszy o parę deko – zachichotała złowieszczo, a stojące obok kobiety zawtórowały jej z grobowymi minami. Wzięła do ręki skalpel i zatrzymała się jakby zastanawiając się, gdzie dokonać nacięcia.
- Nie…!! – zawył Aleks.  Nie doczekał się niestety na decyzję chirurga, bo zrobił się blady jak ściana i po raz pierwszy w życiu zemdlał ze strachu. Dziewczyny widząc jak potężny gangster zasłabł, zaczęły śmiać się otwarcie i pogratulowały sobie pomysłu.
- Ma biedak słabe nerwy – pokiwała głową Olga. - Może nie wytrzymać naszej niespodzianki.
- Mam nadzieję, że nie przekaże tego genu naszemu bratankowi. – Stwierdziła rozsądnie Magda. – Ciekawe czy nasze dzieło spodoba się Cindy – wyszczerzyła do siostry ząbki.
.................................................................................................

Aleks obudził się rano z okropnym bólem głowy. Usiadł na łóżku pojękując rozdzierająco. Potarł skronie, a wspomnienia zaczęły napływać jeżąc mu włosy na karku. Rozejrzał się po pokoju i sięgnął po szklankę z wodą.
Cindy, zaalarmowany okrzykami dochodzącymi z sypialni narzeczonego, wszedł do środka i przyjrzał się uważnie mężczyźnie. Był jakiś niewyraźny i miał podkrążone oczy.
- Zabalowało się co? Czy ty czasem nie za dużo pijesz? – zapytał Kopciuszek, szukając na stoliku tabletek przeciwbólowych. Wrzucił jedną do kubka.
- Wiesz, miałem straszny sen. W życiu się tak nie bałem – Aleks jednym haustem wypił musujący napój. Poczuł, że coś go strasznie swędzi. Zaczął się wiercić niespokojnie, bo matka zawsze go uczyła, że przy ludziach tam się drapać nie wolno.
- Co ci jest? – Wojtek zdziwiony jego zachowaniem nie spuszczał go z oczu.
- Nic takiego. Przepraszam, ale muszę to zrobić – Mężczyzna podniósł kołdrę, spojrzał na swój skarb i oniemiał. Siedział tak przez co najmniej minutę. Wyglądał, jakby zamienił się w posąg. Wpatrywał się z niedowierzaniem w swoje krocze. Przestraszony nie na żarty Kopciuszek podszedł do niego i zaczął nim potrząsać, ale nie odpowiadał. Złapał więc za brzeg nakrycia i zdarł go z narzeczonego jednym ruchem. To co tam zobaczył najpierw wprawiło go w osłupienie, a potem w napad takiej głupawki, że zaczął się turlać po dywanie ze śmiechu.

18 komentarzy:

  1. Jeś|i to jest na kacu to gratu|uję:) Rozdzia| świetny i bardzo zabawny zw|aszcza końcówka. Mam jednak nadzieję że oni w końcu zaczną się dogadywać. Ciekawe co wymyś|i|a pai O|ivia. Wojtek bardzo się chyba boi sexu tak teraz mi się jakoś zdaje może ma to jakąś historię a nie ty|ko że czeka na odpowiednią osobę. Bardzo fajnie że i A|ex zacza| coś tam odczuwać. Kibicuję bardzo tej parze:)
    Dużo weny i chęci:)

    OdpowiedzUsuń
  2. wow na kacu takie coś.. gratuluję ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Dawno nie komentowałam twoich opowiadań. Niestety, w związku ze świętami i moim krótkim pobytem w Łodzi zwyczajnie nie miałam czasu. Obiecuję jednak to nadrobić.
    Rozdział jest niezły. Miałaś kilka ciekawych pomysłów. Choć żałuję, że Mendoza nie wykorzystał odpowiednio wdzięczności Wojtka. Myślę, że gdyby wykazał się większą delikatnością Wojtek byłby bardziej chętny do pieszczot.
    Niezbyt podoba mi się reakcja sióstr Piekiełko. Wojtek sam sobie poradził z napalonym narzeczonym, więc dlaczego aż tak się zawzięły na biedaka?
    swoją drogą, ciekawe co zrobiły z jego "klejnotami rodowymi" ^^
    Znalazłam też trochę rzeczy do poprawki.
    Zdarza ci się, że w kilku zdaniach pod rząd piszesz "go". "złapał go", "Przycisnął go"... Trochę to zgrzyta. Proponowałabym zamianę jednego z tych zaimków na inny.
    No i kwestia pojawiających się pod koniec tekstu wykrzykników. Na przyszłość używaj albo jednego, albo trzech.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Profesor Obmacki? Hehehe, proste sposoby są najlepsze, co? ;)
      "Profesor Obmacki siedział za biurkiem w eleganckim garniturze i szeroko się uśmiechną na jego widok. "
      uśmiechnął
      "Od dawna miał ochotę zawrzeć z tym chłopakiem bliższą znajomość, ale ten mu się zawsze jakoś wymykał"
      Tym, ten... Jedno z nich by w zdaniu wystarczyło. "Od dawna miał ochotę zawrzeć z Wojtkiem bliższą znajomość, ale tan zawsze mu się jakoś wymykał."
      "Widział niepokój studenta, który był mu bardzo na rękę."
      Kto był na rękę? Student czy niepokój? "Niepokój jaki widział w oczach studenta był mu bardzo na rękę."
      "Złapał go za tył głowy i wpił się przemocą w jego usta, brutalnie wdzierając się do środka. "
      Taaak, ja rozumiem, że chcesz podkreślić grozę sytuacji, ale "przemocą" bym usunęła.
      "Wojtka dosłownie sparaliżowało z obrzydzenia w pierwszym momencie, a potem zacisnął zęby z całych sił na jego języku i poczuł smak krwi. "
      Szyk zdania: "Wojtka w pierwszym momencie dosłownie sparaliżowało z obrzydzenia, a potem zacisnął zęby z całych sił na języku wykładowcy i poczuł smak krwi. "
      "Już miał zamiar zasadzić mu solidnego kopa kolanem jak do sali wpadło metr dziewięćdziesiąt czystej furii i złapało Obmackiego za pasek od spodni."
      GDY do sali...
      "Natomiast Aleks powarkiwał do siebie cicho za każdym razem jak przypomniał sobie scenę, którą zobaczył po wejściu na salę wykładową."
      GDY przypominał...
      "Zapisz się na ćwiczenia z medytacji, wstydu mi narobiłeś. "
      Zrobiłabym z tego dwa zdania...
      "prychnął na niego wściekły Mendoza, a jego oczy dosłownie płonęły, przewiercając pyskatego krasnoludka, który stał przed nim na wylot, cud, że nie wypaliły w nim dziur."
      A z tego ze trzy...
      "- Oczywiście, lepiej go było zmasakrować! Za chwilę pewnie przyjadą po nas policjanci i wsadzą do pierdla, mam tylko nadzieję, że nie dostaniemy wspólnej celi"
      I znowu, podzieliłabym na dwa zdania...

      Usuń
    2. "czerwony na twarzy, prychający Cindy wydął dolną wargę i nadepnął na nogę niespodziewającemu się takiego ataku Mendozie."
      Prychnął, wydął dolną wargę i jeszcze poczerwieniał w tym samym momencie... Wykasuj ", prychający" i to zdanie od razu będzie lepiej brzmiało.
      "Jednak w tym momencie, nagle, coś się zmieniło."
      No to w tym momencie czy nagle?
      "Mężczyzna spojrzał na zarumienione z gniewu policzki chłopaka, rozchylone usta, w których dało się zauważyć końcówkę różowego języka i poczuł jak fala pożądania przetacza się przez jego ciało."
      Mężczyzna spojrzał na zarumienione z gniewu policzki oraz rozchylone usta, w których dało się zauważyć końcówkę różowego języka i poczuł jak fala pożądania przetacza się przez jego ciało.
      "Seks uprawia się kimś kogo się naprawdę lubi!"
      Wybacz, ale prawie się popłakałam ze śmiechu czytając to zdanie i wyobrażając sobie jak to się kimś uprawia seks ;) Dopisz "z" przed "kimś"
      "nie dokończył bo dostał z liści w twarz"
      z liścia
      "W końcu udał się do salonu, gdzie jak zwykle ostatnio po południu, trzy kobiety popijały herbatkę i zawzięcie plotkowały."
      ?! jak zwykle ostatnio? "W końcu udał się do salonu, gdzie popołudniami trzy kobiety popijały herbatę i zawzięcie plotkowały"
      "- Po co się przegadujesz z tą gnidą"
      O mamuś. Co ty masz z tym przegadywaniem? Nie można napisać "kłócisz"?
      "kwiknął Mendoza usiłując uciec biodrami z rąk pochylającej się ad nim lekarki."
      nad nim
      "zaczęły śmiać się otwarcie gratulując sobie pomysłu."
      otwarcie się śmiały czy gratulowały?
      "Cindy zaalarmowany okrzykami dochodzącymi z sypialni narzeczonego wszedł do środka i przyjrzał się uważnie mężczyźnie."
      Cindy, zaalarmowany okrzykami dochodzącymi z sypialni narzeczonego, wszedł do środka i przyjrzał się uważnie mężczyźnie.
      "Rzeczywiście był jakiś niewyraźny i miał podkrążone oczy."
      Ale po co to "rzeczywiście"?
      "- Wiesz, miałem straszny sen, w życiu się tak nie bałem"
      - Wiesz, miałem straszny sen. W życiu się tak nie bałem.
      "- Nic takiego, przepraszam, ale muszę to zrobić"
      - Nic takiego. Przepraszam, ale muszę to zrobić
      "Siedział tak przez co najmniej minutę, jakby zamienił się w posąg, wpatrując się w swoje krocze."
      Poprawiłabym to zdanie. Brzmi jakoś tak nienaturalnie.
      Pozdrawiam i czekam (nie) cierpliwie na kolejny rozdział,
      Ariana_86

      Usuń
    3. Dzięki za pomoc i wskazanie tych wszystkich błędów. Wczoraj byłam taka słaba, że nie miałam siły już tego analizować.:)) Dzisiaj dorwałam się do tekstu i już wszystko poprawione.
      Wiem, że reakcja sióstr może wydawać się przesadzona, ale taki był cel. Nadopiekuńczość i szalone pomysły sióstr były jednym z powodów dla których Wojtek wyprowadził się z domu.

      Usuń
    4. Nie dziwię mu się ;)

      Usuń
  4. Załatwiłaś mnie na Amen haha. :)
    Pomysł sióstr Piekiełko był nieco straszny ale należało mu się:)
    No właśnie, więc co takiego mu zrobiły, że tak osłupiał ? xD
    Twoja Maru;3

    OdpowiedzUsuń
  5. OOHOHOH...NO JA JESTEM W SZOKU! CO SIĘ TAKIEG STAŁO ALEKSOWI, ŻE CINDI TAK SIĘ ZACZĄŁ ŚMIAĆ? xd

    OdpowiedzUsuń
  6. Skoro wiemy, że sprzęt ma Mendoza dobry to ja się pytam co oni tam zobaczyli?!
    Pisanie na kacu idzie ci wyjątkowo dobrze ;)
    Duuużo weny:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Witam,
    wow, to pisałaś na kacu? Moje gratulacje cudowny rozdział, cały czas się śmiałam przy nim, siostry Wojtka są naprawdę wspaniałe, bronią go lwica swoje młode ;] Alex powinien się nauczyć, że należy trzymać rączki przy sobie ;) Alex w odpowiednim momencie się pojawił, chwila później i nie wiadomo jak by się to skończyło...
    Weny, weny, mnóstwa weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  8. Pewnie mu zrobiły farbowanko włosów :DD

    OdpowiedzUsuń
  9. cóż za sugestywne nazwisko profesora:) ale teksty typu: „napuszył się jak kogut” - już sobie to wyobraziłam;) albo „pyskaty krasnoludek”, naprawdę, musisz częściej pić

    Nana

    OdpowiedzUsuń
  10. Większego debilizmu nie widziałam. Zeby jeszcze autorka sama to wymyśliła... ale niestety na każdym kroku wyłazi mi manga "totally captivated".
    Sugeruję jednak nie kontynuować tego debilizmu, bo to tylko żenada...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie rozumiem dlaczego podobieństwo ogólnego zarysu do tej mangi ma być zarzutem. Ludzie piszą ficki i nikt im z tego zarzutu nie robi.
      Jak ci się tak nie podoba, to jakim cudem dotarłaś do 7 rozdziału? Nie wysunęłaś tu żadnego konkretnego argumentu dlaczego to takie złe, a szkoda. W dodatku nie masz odwagi się podpisać nawet pseudonimem, nieładnie.

      Usuń
    2. Pozwolę sobie skomentować - Mangę czytałam przed chwilą i poza ogólnym zarysem - mafia, sprzątanie biura i tym podobne - nie zauważyłam podobieństw. A jakby szanowny anonim się nieco wysilił, to by zauważył, że im dłużej toczy się akcja tego opowiadania, tym mniej ważne jest jak to się zaczęło. Poza tym wszystko już było - kopiować można, a nawet trzeba, ale z głową, a odgrzany kotlet, jeśli jest dobrze zrobiony może mimo wszystko smakować lepiej niż by się wydawało co niektórym... kończę, bo na anonimy szkoda języka strzępić - nie mają i tak żadnych argumentów.

      Usuń
  11. Sorry że to powiem, ale to moje osobiste odczucia. To opowiadanie jak na ten moment jest najgorszym z twoich które czytałam. I o ile uwielbiam twoje op to, to mnie tak drażni że mam ochotę walnąć w ekran z pięści. A to wszystko tylko z jednego powodu czyli sióstr Piekiełko. Gome ale mam ogromna nadzieje ze zginą brutalną i bolesną śmiercią, bo żaden boss mafii nie pozwolił by im na takie zachowanie wobec siebie jakie one już kilka razy zaprezentowały. Powinny dawno wąchać kwiatki od dołu. Dwa bezmózgie klony z kompleksem brata.

    A co do innych postaci to nie mam zastrzeżeń i gdyby nie one op było by świetne :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Hejeczka,
    cudownie, Mendoza w samą porę się zjawił ale i Kopciuszek też poradził sobie... siostry Piekiełko nieźle potraktowały Slexa, ale co zrobiły...
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Zośka

    OdpowiedzUsuń