sobota, 26 stycznia 2013

Rozdział 10


Wojtek po powrocie ze stoku wziął prysznic i  z wdziękiem osiemdziesięciolatka poczłapał na kolację u boku Aleksa. Bolało go prawie wszystko począwszy od karku, przez plecy i nogi, które ledwie się chciały poruszać. Zastanawiał się jak długo potrwają jeszcze te tortury. Usiadł przy stoliku i niemrawo grzebał w talerzu nie patrząc nawet na siedzącego naprzeciwko mężczyznę.
- No dobra, skoro jesteś tak bardzo zmęczony to zostań w hotelu. Ja z chłopakami pójdziemy jeszcze pojeździć. Ale z ciebie mięczak – pokręcił głową Aleks. Doszedł do wniosku, że po powrocie do domu będzie musiał popracować nad kondycją Cindy. Jego towarzysz nie może być taką łamagą. Musi przestać się nad nim roztkliwiać i pogonić go twardo do roboty.
- Odwal się, jak chciałeś mistrza sportu to po jakie licho zaręczałeś się ze mną idioto – pokazał mu język Wojtek. – Mam nadzieję, że połamiecie tam nogi, a ja będę miał spokój na dłuższy czas. – Wykrzywił się brzydko do mężczyzny, czując jak zaczyna rwać go we wszystkich mięśniach. Ostatnio zaniedbał treningi na basenie i oto skutki.
- Nie bądź taki wredny, jak przyjdę to ci zrobię masaż i będziesz jak nowy – uśmiechnął się do niego pojednawczo Aleks po czym wstał i machnął ręką na chłopaków siedzących przy sąsiednim stoliku.
Wojtek został sam jak palec, a jego humor bardzo się pogorszył. Wredny Mendoza zostawił go samego zamiast zaopiekować się biednym kaleką. Nie zostanie żoną tego chama choćby nie wiem co, musi być jakiś sposób na wyplątanie się z tego małżeństwa. Gdyby nie te usta już by go tu dawno nie było. Szkoda, że  łajdak umie tak dobrze całować. Na myśl o gorących wargach mężczyzny i jego silnych ramionach poczuł ciasnotę w spodniach. Zjadł parę kęsów i poczuł jak robi mu się strasznie zimno. Kilka godzin na siarczystym mrozie zrobiło swoje.
- Mogę się przysiąść? – usłyszał za sobą niski głos Toma. – Widzę, że narzeczony niezbyt o ciebie dba. Trzęsiesz się, nie powinno cię tu być. – Skinął na kelnera. – Proszę przynieść temu panu podwójnego grzańca.
- Chcesz mnie upić i przelecieć? – zapytał chłopak zanim zdążył się zastanowić i zaczerwienił się cały pod rozbawionym spojrzeniem mężczyzny.
- Niezupełnie, powinieneś się rozgrzać i iść do łóżka jak chcesz jutro jako tako funkcjonować. Aleks to bałwan, nie powinien ci pozwolić tak nadwyrężać mięśni.
- Sporo tego – Wojtek spoglądał podejrzliwie na wielki kufel z parującym, aromatycznym napojem jaki postawił przed nim kelner. Nieufnie powąchał, a potem upił łyk i na jego twarzy pojawił się błogi uśmiech. – Wspaniałe, pierwszy raz tego próbuję. – Z zapałem przyssał się do naczynia, w którym po chwili widać było dno, a on poczuł jak dreszcze go opuszczają, a wino przyjemnie rozgrzewa go od środka. – Skuteczne. Dziękuję. – Spojrzał z wdzięcznością w jasne oczy Toma.
- Chodź, odprowadzę cię, bo coś mizernie wyglądasz – wyciągnął do chłopaka rękę, którą ten chętnie przyjął. Wstał z krzesła i jęknął opierając się na podanym ramieniu.
- Pomoc się przyda to fakt, po tym grzańcu trochę mi się kręci w głowie – Wojtek z trudem stał na nogach. Potknął się o dywan dywan i o mało nie wpadli razem na sąsiedni stolik. Tom, kiedy już złapali równowagę wziął go na ręce.
- Tak będzie o wiele szybciej i bezpieczniej dla nas obu. Powiedz tylko, gdzie mam cię zanieść – przytulił do swojego torsu zbolałą i lekko zawianą kruszynę. W ten sposób weszli do windy i wyjechali na piętro. Cindy było bardzo wygodnie w ciepłych ramionach, umościł więc się wygodniej i wcale nie miał zamiaru protestować. Skoro ten przystojny biznesmen chce go nosić, to proszę bardzo.
- Pokój 112 – podał klucz swojemu wybawcy. Weszli do środka, a mężczyzna położył go delikatnie na łóżku.
- Nie ruszaj się, zaraz wrócę, mam u siebie taką maść rozgrzewającą i przeciwbólową. Zrobię ci masaż – Tom zniknął, by po chwili powrócić ze sporą tubką jakiegoś ładnie pachnącego żelu. – Dobra, ściągnij koszulę oraz spodnie i obróć się na brzuch.
- No coś ty, Aleks by mnie zabił – Wojtek spojrzał na niego zmieszany, postękując popełzną do góry, by oparzeć się plecami na poduszce.
- Nie bądź głupi, kto mu o tym powie? Ruszaj się, naprawdę umiem robić niezły masaż relaksacyjny – Tom pomógł mu usiąść i delikatnie rozebrał do bokserek. Zgryzł mocno usta na widok zgrabnego, smukłego ciała chłopaka na którym widać było kilka sporych sińców. Musiał się wziąć w garść, aby go nie wystraszyć jakimś niepotrzebnym gestem. Poklepał wymownie miejsce obok siebie i chłopak o dziwo grzecznie posłuchał, chyba musiało go bardzo boleć. Miał na sobie już tylko czarne majty z czerwonym napisem: ,,Będziesz moim hydraulikiem?”.  Mężczyzna na ten widok nie mógł się powstrzymać i parsknął śmiechem. Z przyjemnością by zdrenował tę małą pupę, obawiał się tylko, że porywczy właściciel skoczyłby mu do uzębienia.
- Z czego tak rżysz? – wymamrotał Wojtek z twarzą wciśniętą w poduszkę.
- Nic takiego, podoba mi się ten zapraszający napis na twoich pośladkach.
- Och, zupełnie o nim zapomniałem, ale ze mnie idiota – jęknął i zarumienił się ogniście. – Tylko nie pomyśl sobie czegoś dziwnego.
- Nie śmiałbym – odparł spokojnie Tom wpatrując się jak zaczarowany w ponętną pupę. Nabrał w dłonie żelu i zaczął powoli masować ramiona chłopaka, który z początku był bardzo spięty. Po chwili jednak rozluźnił się, poddając chłodnym dłoniom, które uśmierzały ból i sprawiały, że jego ciało rozgrzewało się coraz bardziej.  Mężczyzna przeszedł na wrażliwy kark, muskał go czubkami palców wzbudzając rozkoszne dreszcze. Nie miał zamiaru uświadamiać mruczącego coraz głośniej z przyjemności Wojtka, że właśnie funduje mu tajski masaż erotyczny. Zjeżdżał dłońmi coraz niżej i kiedy był już w pobliżu kości ogonowej zatrzymał się.
- Rozsuń nogi szerzej, teraz nimi się zajmę. Założę się, że tam masz największe zakwasy – zakomenderował Tom i złapał Cindy za łydkę.
- Ale wiesz, może już wystarczy? – pisnął chłopak, czując, że nie tylko jego plecy zostały rozgrzane. W jakiś  dziwny sposób całe to gorąco powędrowało prosto do jego penisa, który stwardniał na amen. Nie miał odwagi przyznać się do tego nowemu znajomemu, jeszcze by pomyślał, że jest jakimś niewyżytym zboczuchem. Przycisnął więc tylko mocno brzuch do materaca, mając nadzieję na szybkie zakończenie tego masażu.
- Jak się nie zajmę tymi mięśniami, to jutro nie będziesz mógł chodzić – uśmiechnął się pod nosem Tom, widząc jak niespokojnie wierci się jego ofiara. Chłopak wyglądał niesamowicie słodko i kusząco, cały zarumieniony i zawstydzony. Duże dłonie zaczęły sunąć teraz w górę ugniatając i rozluźniając mięśnie. Biedny Kopciuszek mimowolnie jęknął w poduszkę, mając ochotę strzelić sobie w łeb, w którym nadal porządnie mu wirowało. Gdy jednak zwinne palce dotarły do ładnie umięśnionych ud zaczął drżeć na całym ciele.
- Zimno ci biedaku? – zapytał troskliwie mężczyzna i podwoił wysiłki, przenosząc ręce na pośladki chłopaka. Masował je z wielkim zapałem i szerokim bananem na przystojnej twarzy. Wiedział doskonale, że śliczna kruszyna długo tego nie wytrzyma. Słyszał jak postękuje cicho usiłując stłumić dźwięki poduszką. – Och, nadal boli? Może to przez te bokserki? Powinieneś je ściągnąć, a ja cię nasmaruję żelem – Dobrze, że leżący na brzuchu Wojtek nie widział jego gorejących oczu. Zimne, niebieskie źrenice zamieniły się w dwa pełne pożądania wiry. Pociągnął majty w dół i aż westchnął, na widok dwóch krągłych, jasnych półkul. Musiał się opanować, bo jego dłonie zaczęły się trząść. Wziął kilka głębokich wdechów i po chwili się uspokoił. Zacisnął palce na wypiętym tyłku i zaczął go miarowo uciskać wcierając maść.
- Yy…Tom ..nie tak mocno – jęknął chłopak ochryple. Jego sztywny penis ocierał się o prześcieradło. Miał w głowie kompletny mętlik. Wino nadal szumiało, ciało drżało ekstatycznie dostarczając mu niesamowitych, zupełnie nowych doznań. Świat się skurczył do ciepłych rąk na jego pupie. Powoli, nieubłaganie napięcie narastało w nim by skumulować się w dole brzucha. - Aaa…! – krzyknął głośno zupełnie już się nie kontrolując. Mocny spazm spełnienia targnął chłopakiem, który wytrysnął obfitym strumieniem spermy i opadł bezsilnie na materac. Pierwszy raz doznał orgazmu z innych dłoni jak swoje. Zawstydzony swoim zachowaniem ukrył głowę pod poduszką.
- Wojtek, nic się nie stało, wiele osób tak reaguje – Tom pogłaskał go po plecach i nakrył kołdrą. Sam miał problem z twardą erekcją rozpychającą jego spodnie. Będzie musiał udać się pod prysznic i dokończyć dzieła. Nie lubił robić tego sam, chętnych nigdy mu nie brakowało.
- Mówisz tak tylko żeby mnie pocieszyć – pisnął spod poduchy Wojtek – jestem niewyżytym erotomanem. Pewnie jeszcze gorszym od Mendozy. Umrę tutaj ze wstydu, już nigdy nie spojrzę nikomu w oczy. W dodatku jestem zaręczony, a pozwoliłem ci na coś takiego. Nie mam pojęcia co mnie opętało.
- Grzaniec? – uśmiechnął się przekornie do chłopaka. - Nie przesadzaj, daleko ci do twojego narzeczonego. Lepiej będzie jak się nie dowie o tym drobnym incydencie. Ma dość gwałtowny charakter – poklepał go po pupie.
- Nie dotykaj mnie nigdy więcej – warknął Cindy.
- No proszę, a jak tak starałem się ci pomóc najlepiej jak umiałem – pokręcił głową coraz bardziej rozbawiony.
- Chyba za bardzo się starałeś – prychnął na niego Wojtek siadając na łóżku. Nagle z korytarza dobiegł ich głośny śmiech i kroki. To Aleks z chłopakami wracali ze stoku. – Cholera, schowaj się gdzieś, nie chcę tu awantur – wyszeptał zdenerwowany.
- Poradzę sobie z Mendozą – odparł spokojnie Tom.
- Nie strugaj mi tu bohatera, tylko spierdalaj do szafy – rzucił w mężczyznę poduszką i wskazał za siebie. – Powiem ci, kiedy będziesz mógł wyjść.
- No dobra - mężczyzna podniósł do góry ręce – robię to tylko dla ciebie.- Wpakował się do środka i zasunął za sobą drzwi. – W życiu bym nie pomyślał, że tak skończę.
- Zamknij wreszcie jadaczkę, idzie – Cindy przekręcił klucz w  drzwiach komodora. Położył się i zamknął oczy. Miał nadzieję, że Aleks nie zauważy wielkiej mokrej plamy na prześcieradle. Starał się oddychać miarowo, choć w środku cały dygotał. Nieczyste sumienie dawało o sobie znać. Usłyszał szum prysznica. Po kilku minutach łóżko ugięło się i poczuł nagie ciało narzeczonego obok siebie. Poczuł usta na swoim policzku.
- Mój biedaku, musiałeś być bardzo zmęczony. Chyba przesadziłem – usłyszał czuły głos Mendozy. – Jutro ci to wynagrodzę – pocałował go delikatnie w usta, a w chłopaku serce fiknęło koziołka. Z trudem powstrzymał się od rzucenia na Aleksa i zatopienia w jego ustach. Ramiona narzeczonego objęły go i przytuliły do szerokiego torsu. Było mu tak dobrze, przymknął oczy i natychmiast zasnął kompletnie zapominając o siedzącym w szafie Tomie.
Rano obudziło go słońce świecące mu prosto w oczy. Mendoza gdzieś zniknął. Poruszył się powoli, bojąc się bólu zakwaszonych mięśni. Ale na szczęście nic takiego się nie stało. Przeciągnął się jak kot i usiadł gwałtownie na łóżku. Gdzieś na samym dnie świadomości kołatała się jakaś niepokojąca myśl. Wiedział, że miał zrobić coś ważnego, ale nie mógł sobie przypomnieć co – zerknął na leżący na nocnym stoliku mały kluczyk i pamięć natychmiast mu wróciła.
- O kurwa – jęknął łapiąc się za głowę. Za chwilę rozpęta się tornado. Aleks wyszedł właśnie z łazienki w samym ręczniku okręconym wokół bioder i skierował się do szafy. Przerażony Wojtek nie mógł zebrać myśli. – Gdzie się tak śpieszysz? Myślałem, że się trochę poprzytulamy – wypalił znienacka. Mendoza na takie oświadczenie swojego zazwyczaj nieśmiałego narzeczonego otwarł usta nie wiedząc co powiedzieć. Dosłownie go zamurowało.
- Wojtek, może ja poślę po lekarza, bo ty chyba masz wysoką gorączkę – powiedział niepewnie, patrząc na ciemne rumieńce na jego twarzy. – Przepraszam, że wczoraj tak cię wymęczyłem. Zaopiekuję się tobą kochanie. – Pogładził go po ramieniu. - Połóż się i niczym nie martw.
- Idź i przynieś mi jakiś Apap albo Panadol – uśmiechnął się do niego słabo Cindy i dopiero jak skończył to mówić, uświadomił sobie jaką popełnił gafę. Przecież Mendoza nie mógł wyjść goły, a ubrania były w szafie. Ze strachu pobladł jak ściana i osunął się na poduszkę.
- Co ci jest? – Mężczyzna usiadł obok niego i ujął jego drżącą rękę.
- Chyba trochę mi słabo – wyjąkał Kopciuszek, zastanawiając się jak wybrnąć z tej niefortunnej sytuacji. – Wiesz w łazience zostawiłem chyba opakowanie leków na przeziębienie. Czy mógłbyś ich poszukać?
- Oczywiście skarbie – Aleks wstał i szarpnął za drzwi komodora. – Najpierw się jednak ubiorę. Nie chcę świecić gołym tyłkiem jak przyjdzie lekarz. Dlaczego to u licha jest zamknięte?
- Och, przepraszam – wyszeptał Wojtek - to moja wina. Zamknąłem i klucz przez przypadek wpadł mi do ubikacji.
- Nie przejmuj się, zaraz temu zaradzimy – Mendoza kopnął w szafę i usłyszeli cichy zgrzyt puszczającego zamka.
- Panie Boże jak mnie teraz nie uratujesz, to nie będziesz się miał już nad kim znęcać i robić mu kawałów – jęknął w duszy załamany Cindy. – Chociaż raz mógłbyś wykazać się jakimś cudem. Pojadę do Częstochowy jak mi pomożesz – targował się zawzięcie i zamknął oczy w oczekiwaniu na nieunikniony cios.

11 komentarzy:

  1. Może mu się to wszystko śniło? Mam nadzieje,inaczej jego narzeczony zabije ich obu

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG... BIEDNY CINDY, WIDAĆ ŻE JEST NAIWNY JAK KURDE DWULATEK! =.= BIEDNY ALEX... OMG WENY!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Zbieram się już od paru tygodni by napisać... ,że nie lubię Cidy'ego. Jesli to mu sie nie snilo , to jest z niego niezła , puszczajaca się szm... Umm trochę się zagalopowałam.
    Ale cóż, no przepraszam! Niby taki prawiczek , a każdemu sie pcha do łóżka!
    Ehh na miejscu Aleksa kopnęłabym go w dupę i psami poszczuła.
    Ogólnie podoba mi się pomysł opowiadania, super seme i nastrój, ale caly obraz idealnego opowiadania psuje mi wnerwiający uke, który mysli ,że czego nie zrobi , wszyscy i tak będą go uwielbiać bo jest pępkiem swiata...
    Ughr xd Jeszcze raz , biedny Aleks!
    Może i nie wygląda, ale to nie jest krytykujący komentarz, broń panie Boże! Po prostu... lubię tak sobie popisac na postacie albo co... Niewiernemu Cindyiemu przydalaby sie nauczka!
    Pozdrawiam i czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  4. Aj ten Cindy.. Ale i tak kochany hehe ^^
    Czekam w napięciu na kolejny rozdzialik! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak mogłaś zakończyć w takim momencie no:(
    Rozdział wspaniały dużo się działo a ten cały Tom nawet mi się podoba.:)
    Teraz to się Alex nieźle wkurzy. A ja tam lubie Cindy i nie pcha się nikomu do łóżka tu też nic się nie stało moim zdaniem no i gdyby był taki całkiem grzeczny to było by okropnie nudno.
    Dużo dużo weny i chęci:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeszcze !!! Opowiadania jest super i niecierpliwie czekam na dalszy ciąg wydarzeń ;D

    OdpowiedzUsuń
  7. Siedzę przed lapkiem, kwiczę i sikam ze smiechu :D Boskie!

    OdpowiedzUsuń
  8. Witam,
    fantastyczny rozdział, oj Alex, oj zanim się zająć swoim biednym kopciuszkiem, Ty idziesz pojeździć na nartach..., a tam straszny wilk... eee to znaczy Tom czyha na Wojtka.. Grzaniec, tajski masarz erotyczny, jak dobrze kopciuszkowi, ten napis na tych bokserkach mnie rozbawił ;] A na koniec ukrycie Toma w szafie, niech się chociaż raz zdarzy cud...
    Weny,weny...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  9. Czasami dobrze jest zrobić sobie dłuższą przerwę w czytaniu opowiadania. Przynajmniej człowiek może przeczytać kilka rozdziałów na raz ;)
    Ciekawie przedstawiłaś sytuację z Wojtkiem i Tomem. Drań nieźle namieszał biednemu dzieciakowi w głowie. Trochę szkoda, że Cindy nie wykazał się silnym charakterem i nie wyrzucił go za drzwi, gdy tylko tamten dobrał mu się do bokserek, ale cóż, takie są skutki picia napojów wysokoprocentowych.
    Za to modlitwa Wojtka do Boga o ocalenie jest miodzio.
    Po pochwałach tradycyjnie czas na moje czepianie się ;)
    "Wojtek po powrocie ze stoku wziął prysznic i poczłapał na kolację u boku Aleksa z wdziękiem osiemdziesięciolatka. "
    Wojtek po powrocie ze stoku wziął prysznic i z wdziękiem osiemdziesięciolatka poczłapał u boku Aleksa na kolację.
    "uśmiechnął się do niego pojednawczo Aleks. Po czym wstał kiwając ręką na chłopaków siedzących przy sąsiednim stoliku."
    Myślę, że tutaj lepiej by było zrobić jeno zdanie i zamiast kropki postawić przecinek
    "Wojtek został sam jak palec w bardzo kiepskim humorze. "
    Wiesz, to brzmi trochę tak, jakby palec był w kiepskim humorze ;) "Wojtek został sam jak palec a jego humor jeszcze bardziej się pogorszył."
    "- Chodź, odprowadzę cię, coś mizernie wyglądasz"
    Albo podziel to na dwa zdania, albo dodaj "bo" po drugim przecinku
    "Przepadł przez dywan i o mało nie wpadli razem na sąsiedni stolik."
    ?! Chyba "Potknął się o dywan"...
    "Dobra, ściągnij koszulę i spodnie, obróć się na brzuch."
    Dobra, ściągnij koszulę oraz spodnie i obróć się na brzuch.
    "Wojtek spojrzał na niego zmieszany, postękując popełzną do góry i oparł się plecami na poduszce."
    Wojtek spojrzał na niego zmieszany i postękując popełznął do góry, by oprzeć się plecami na poduszce.
    "Miał na sobie już tylko czarne majty z czerwonym napisem – ,,Będziesz moim hydraulikiem?”."
    Proponowałabym zamienić myślnik na dwukropek
    "poddając chłodnym dłonią"
    dłoniom! Dłonią to sobie można pomachać ;)
    "Duże dłonie zaczęły sunąc"
    sunąć
    "Zimne zwykle niebieskie kryształy zamieniły się w dwa pełne pożądania wiry."
    Dajemy się ponieść, co? ;) A serio, szyk zdania się kłania. Bo ten zapis każe mi się zastanawiać, czy Tom nie jest jakimś wybrykiem natury, skoro potrafi zmieniać kolor oczu ;) "Niebieskie, zwykle zimne oczy, zapłonęły pożądaniem."
    "Mocny spazm spełnienia targnął chłopakiem, wytrysnął obfitym strumieniem spermy i opadł bezsilnie na materac."
    ... chłopakiem, który wytrysnął...
    "wielkiego przeszkolonego komodora"
    ?! Co to do jasnej anielki jest komodor?! I nie sądzisz, że przez szkło wszystko widać, więc to nie jest najlepsza kryjówka?
    "bo ty chyba masz wysoka gorączkę "
    wysoką
    "– Przepraszam, że wczoraj tak cię wymęczyłem. Zaopiekuję się tobą kochanie. – Pogładził go po ramieniu. Połóż się i niczym nie martw."
    A gdzie myślnik przed ostatnim zdaniem?
    "- Idź i przynieś mi jakiś Apap labo Panadol"
    albo, a nie labo. Nie ma to jak czeski błąd ;)
    Pozdrawiam,
    Ariana_86

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak możesz nie wiedzieć co to komodor, no! Jeny, piszę jakimś slangiem, ratunku!

    OdpowiedzUsuń
  11. Hejeczka,
    wspaniale, co za nie czuły drań, zamiast zająć się Wojtkiem on idzie na narty, a tuż, też wilk już za rogu wygląda... majtasy pierwsza klasa...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Zośka

    OdpowiedzUsuń