piątek, 22 marca 2013

Rozdział 19


W piątek, Mirek już od rana nie mógł znaleźć sobie miejsca. Obawiał się jak sobie poradzi taki unieruchomiony w domu Kasera. Przecież nie będzie dzwonił po szefa, żeby zaprowadził go do łazienki. Nie podobał mu się też ten pełen zadowolenia uśmiech jakim pożegnał go poprzedniego dnia mężczyzna. Wyraźnie miał jakiś plan co do jego osoby. Bał się nawet pomyśleć o co może chodzić temu draniowi. Zdążył już trochę poznać Toma, w jakimś sensie był podobny do Mendozy. Równie władczy, dumny i przebiegły, nie miał jednak jego porywczości. Swoje posunięcia kalkulował na zimno i nie bawił się w sentymenty. Z tego powodu nie mógł zrozumieć dlaczego zabrał go wtedy z tej zagrody dla świń, narażając się niepotrzebnie na drwiny i obmowę. W szpitalu odwiedzał go codziennie zawsze przynosząc jakieś smakołyki, gazety, rozmawiał z nim i żartował zupełnie jakby był dla niego kimś bliskim na kim mu naprawdę zależy. Mirek był przestraszony tym, że za bardzo przywiąże się do tego mężczyzny i potem znowu będzie cierpiał. Już raz oddał się komuś całkowicie i bardzo źle się to dla niego skończyło. Gdy minęło pierwsze zauroczenie kochanek zwyczajnie się nim znudził i został odepchnięty. Nie chciał więcej przeżywać czegoś takiego. Wojtek uratował mu wtedy życie. Znalazł go nieprzytomnego i wezwał pogotowie. Połknął wtedy dwa opakowania tabletek nasennych i podciął sobie żyły. Chciał zasnąć na zawsze. Bardzo długo przychodził do siebie. Od tej pory, jak się to mówi, przerzucał się z kwiatka na kwiatek, nawiązując tylko powierzchowne znajomości. Zachowanie Kasera bardzo go niepokoiło. Poświęcał mu zbyt wiele uwagi. Jaki miał w tym cel i dlaczego to robił nie miał pojęcia. Teraz zgodził się nawet przyjąć go pod swój dach i zatrudnił gosposię. 
Kręcił się na łóżku i wzdychał, aż któraś pielęgniarka, widząc jego niepokój pomogła mu się przebrać i spakować do niewielkiej torby podróżnej. Część rzeczy niestety nie zmieściła się. Odwiedzający przynieśli sporo przedmiotów mających mu umilić czas, jak radio, książki, gry planszowe itp.
- Niech się pan nie przejmuje panie Mirku – odezwała się do niego dziewczyna. – Jak przyjdzie po pana narzeczony, wrzucimy to po prostu do jakiejś reklamówki, no może dwóch lub nawet trzech – roześmiała się, widząc ilość poniewierających się klamotów.
- Ja nie mam narzeczonego! – zaprotestował chłopak i mocno się zarumienił.
- W takim razie pana chłopak – stwierdziła uparta dziewucha. – Strasznie o pana dbał, nawet ordynator był pod wrażeniem. Niech pan się go trzyma, bo rzadko można spotkać takie połączenie – nieziemsko przystojny do tego dobry i inteligentny, śmiertelnie zakochany i na dodatek bogaty.
- To tylko mój szef, to stało się przed jego domem, więc pewnie poczucie obowiązku się w nim odezwało. Poza tym jest bardzo honorowy – tłumaczył zmieszany niemądrej dziewczynie, która na siłę chciała go wyswatać.
- Jaasne…, dlatego przychodzi tu każdego dnia i gra z panem w chińczyka, patrząc głęboko w oczy. Też chciałabym takiego przełożonego, tylko wolałabym, żeby miał czarne, gorejące źrenice – zachichotała i wybiegła na korytarz, zostawiając chłopaka w stanie całkowitego osłupienia.
 - Głupia dziewucha pewnie naoglądał się romansów i bredzi – mruknął jak tylko doszedł do siebie. Za nic świecie nie przyznałby się, że ta adoracja ze strony Toma bardzo mu się podobała. Czuł się jakiś taki wyjątkowy.

***
Po południu przyjechał Kaser razem z dwoma ochroniarzami. Zabrali bagaże i ulokowali go na wózku inwalidzkim. Okazało się jednak, że nie wszędzie można nim dojechać. Zanim zdążył zaprotestować Tom wziął go na ręce i niósł przez cały hol, jakby był najpiękniejszą z księżniczek. Wszyscy ustępowali mu z drogi, rzucając żartobliwe uwagi.
- Czy ta piękność jest na sprzedaż?
- Na którym oddziale można trafić na takiego słodziaka?
Po którejś tego typu uwadze, cały czerwony Mirek ukrył twarz na ramieniu mężczyzny. Był tak zawstydzony, że miał ochotę umrzeć. Jeszcze szef, nie daj boże, sobie pomyśli, że ma wobec niego jakieś plany. Doszedł do wniosku, że ci wszyscy ludzie wokół specjalnie robili mu na złość. Pewnie naoglądali się wiadomości i myślą, że jest łatwym, tanim kąskiem.
Po przyjeździe do domu Mirek oniemiał na widok swojego pokoju. Został całkowicie przystosowany dla potrzeb osoby niepełnosprawnej. Wstawiono mu łóżko ortopedyczne sterowane na pilota. Miało tyle funkcji, że chłopak postanowił uważnie przeczytać instrukcję, żeby czegoś nie zepsuć. Wszystko było w zasięgu ręki. Po lewej stronie, pod ścianą stał nawet wózek inwalidzki i kule. Przez otwarte drzwi łazienki zauważył, że zainstalowano tam specjalne barierki. Tom położył go ostrożnie na łóżku, jak jakiś cenny skarb.
- Podoba ci się? – uśmiechnął się do niego. – Zainstalowałem ci też kino domowe, jakby ci się nudziło w czasie mojej nieobecności. – Nacisnął jakiś guzik i obraz na ścianie się odsunął, ukazując panoramiczny telewizor.
- Tom, po co to wszystko? Musiało cię sporo kosztować – odezwał się niepewnym głosem chłopak. Starannie unikał wzroku mężczyzny. – Jak ja ci się odwdzięczę?
- No wiesz, parę sposobów by się znalazło – usiadł na łóżku obok zmieszanego chłopaka i dotknął jego policzka. Widział, że jest przestraszony i nie wie jak zareagować. Wiedział, że musi dać mu trochę czasu na przyzwyczajenie się do nowej sytuacji. Mieszkali razem od kilku tygodni przez które bacznie go obserwował. Ten śliczny głuptas był niesamowicie uparty. Cały czas trzymał go na dystans. Jakiekolwiek próby zbliżenia się zawsze kończyły się kłótnią i ucieczką. Teraz jednak był zdany na łaskę Kasera, a on zamierzał dobrze to wykorzystać. Wtedy na ulicy, gdy trzymał w ramionach jego zmasakrowane ciało mężczyzna zdał sobie sprawę, że ten dumny chłopak niepostrzeżenie wkradł się do jego serca. Stał się kimś naprawdę ważnym, namiastką rodziny, której nigdy nie miał. Miał zamiar go chronić i nigdy już nie wypuścić ze swoich ramion. Chciał sprawić, by też stał się dla niego kimś bliskim. Niestety Mirek nie zdawał sobie sprawy z tych wszystkich dalekosiężnych planów Toma, patrzył na niego pełnym podejrzliwości i niezrozumienia wzrokiem.
- Odpoczywaj – poklepał go po ręce. – Pani Stenia za chwilę przyniesie ci kolację. Jak będziesz czegoś chciał to dzwoń. Pamiętaj, że doktor kazał ci leżeć jeszcze trzy dni. – Tom wstał i zostawił pogrążonego w myślach chłopaka samego. Musiał się zdrzemnąć, bo jak się obudził było już całkiem ciemno. Natura wzywała go do łazienki, a dres wpijał się w tyłek. Postanowił skorzystać z kul. Chodzenie przy ich pomocy nie wydawało się trudne. Wielokrotnie widział w szpitalu jak poruszali się w ten sposób o wiele starsi od niego ludzie. Dokuśtykał do komody i wyciągnął z niej wygodną piżamę. Niestety kiedy chciał się odwrócić poślizgnął się i padł jak długi na podłogę, robiąc sporo hałasu. Tom zjawił się dosłownie po dwóch minutach. Wpadł do pokoju z przestraszoną miną.
- Mirek – uklęknął obok stękającego chłopaka – nic ci się nie stało?
- Nie dramatyzuj, chciałem tylko iść się umyć. Trochę potłukłem tyłek i tyle – skrzywił się i zaczął rozmasowywać swoje pośladki.
- Powinieneś zadzwonić – mężczyzna podniósł go z podłogi i zaniósł do łazienki. Posadził na klozecie, stanął oparty o ścianę z rękami w kieszeniach i uporem w błękitnych oczach.
- Błagam cię wyjdź! Potrafię sobie sam ściągnąć majtki do cholery! – wrzasnął na niego zdesperowany Mirek.
- Nie jestem tego taki pewien, nadal cały jesteś w sińcach i krwiakach – mruknął pod nosem mężczyzna, ale posłusznie wyszedł z pomieszczenia. – Zawołaj jak skończysz, nie musisz się śpieszyć. Dobrze celuj, możesz nawet zrobić grubszą rzecz, ja tu zaczekam – Tom nie mógł się powstrzymać, aby się z nim nie podroczyć.
- Mógłbyś się wreszcie zamknąć, bo mi się ręce trzęsą?! – krzyknął coraz bardziej wkurzony chłopak. Wyszedł z łazienki po kilku minutach cały czerwony na twarzy. Nie często się człowiekowi w życiu zdarza, żeby ktoś podsłuchiwał pod drzwiami jak załatwia intymne czynności. Mężczyzna pomógł mu usadowić się na łóżku. Mirek miał już nadzieję, że wreszcie sobie pójdzie. Zapomniał niestety o nieszczęsnej piżamie, która została na podłodze.
- To co, przebieramy się kotku? – Kaser z łobuzerskim uśmiechem zamachał mu przed nosem bluzką.
- Poradzę sobie – warknął zmieszany.
- Akurat – mężczyzna nic sobie nie robiąc z jego protestów ściągnął z niego dres. Zrobił to naprawdę bardzo delikatnie, starając się nie sprawić choremu dodatkowego bólu. – Gdzie masz żel na siniaki? Trzeba je posmarować.
- Nie mam pojęcia – Mirek w samych bokserkach czuł się niesamowicie nagi. Marzył by Tom wreszcie sobie poszedł. Ten jednak zaczął krzątać się po sypialni i po chwili z tryumfalnym uśmieszkiem powrócił do niego z maścią.
- No misiu, leż grzecznie. Doktor Kaser zaraz cię doprowadzi do porządku – usiadł na łóżku i objął zgrabną sylwetkę chłopaka zachwyconym wzrokiem. Dokładnie smarował stłuczone miejsca. Robił to tak wolno, że jego zirytowany pacjent zaczął głośno zgrzytać zębami ze złości. No…, może niezupełnie ze złości, ale bardzo chciał, żeby to tak właśnie wyglądało.
- Pośpiesz się, bo robi mi się zimno – kłamał jak z nut Mirek, któremu właśnie zaczęło się wydawać, że palce mężczyzny mają jakieś dziwne właściwości. Każde miejsce którego dotknął,  zaczynało żyć własnym życiem. Stawało się niesamowicie wrażliwe i rozedrganie. – Co robisz draniu?! – krzyknął i podskoczył jak oparzony, kiedy ręka Toma zaczęła zataczać kółeczka wokół jego sutka.
- Jak to co? Tam masz sińca – stwierdził wesoło i kontynuował tą wspaniałą rozrywkę. Skóra chłopaka była taka aksamitna i miękka. Smarowanie go tym ładnie pachnącym żelem sprawiało mu ogromna przyjemność, tym bardziej, że widział jak smukłe ciało, choć w nie najlepszej kondycji, żywo na niego reaguje. W końcu zaprzestał tej słodkiej tortury i pomógł mu się ubrać. – Ładnie ci z tymi rumieńcami – cmoknął go w policzek i wyszedł z pokoju zanim zdążył zareagować. Usłyszał tylko głuche uderzenie o drzwi. Prawdopodobnie Mirek rzucił za nim kapciem.
Tymczasem chłopak siedział na łóżku z ponurą miną i był na siebie bardzo zły. Właśnie zachował się jak kompletny idiota. Dał szefowi powód do dalszego naigrywania się z niego. Miał ochotę sam siebie udusić.
- Ja chyba jestem stuknięty – jęknął do siebie załamany. - Podnieciłem się jak nastolatek, bo jakiś dureń smarował mnie maścią. Może zamiast do chirurga powinienem się udać do psychiatry?


***
Następnego dnia obudziła go pani Stenia, która przyniosła mu pyszne śniadanie. Chłopak jadł je powoli, zastanawiając się w jaki sposób się umyje i poradzi sobie z resztą codziennych czynności. O prysznicu czy wannie na razie nie było mowy. Ledwo dał radę obrócić się na łóżku. Nie zamierzał jednak leżeć brudny. Gdy gosposia przyszła po tacę zwrócił się do niej z prośbą o pomoc.
- Kiedy panie Mirku naprawdę nie mogę, pan Kaser mi zabronił – tłumaczyła się kobieta z nieszczęśliwą miną. – Powiedział, że zajmie się panem osobiście, cokolwiek by to miało znaczyć.
- Jak to osobiście?! – Mirek z wrażenia usiadł na łóżku i wytrzeszczył na nią oczy. – Pani Steniu proszę się zlitować, zapłacę! – złożył ręce jak do modlitwy, przerażony wizją, jaka właśnie pojawiła się w jego głowie. Nic jednak nie przygotowało go na to co nastąpiło chwilę później. 
Gdy gosposia wyszła postanowił udać się jak najszybciej do łazienki, choćby się miał tam zaczołgać na łokciach i kolanach. Zaczął rozglądać się za kulami, ale sprytny szef odłożył je wysoko na szafę, aby uniemożliwić mu samodzielne wyprawy. Właśnie miał zamiar spełznąć na ziemię w pozycji gąsienicy, kiedy rozległo się pukanie.
- Proszę – głos Mirka zabrzmiał wyjątkowo niepewnie. Drzwi się otwarły i stanął w nich Tom w białym kitlu, narzuconym na codzienne ubranie. Na szyi wisiał mu stetoskop. W jednej ręce trzymał dwie duże, różowe gąbki w białe stokrotki, a w drugiej aparat do mierzenia ciśnienia. Z szerokim uśmiechem zlustrował zaskoczonego jego wyglądem chłopaka. Błękitne oczy lśniły mu jak gwiazdy. Widać było, że jest w szampańskim humorze.
- Co masz taką minę? To przecież ja, twój ulubiony doktor Kaser – podchodził coraz bliżej, a na twarzy leżącego pojawiła się panika.
- Po jaką cholerę ci te myjki? – zapytał drżącym głosem.
- Najpierw cię dokładnie wypucuję, każdziutki fascynujący centymetr twojego apetycznego ciała – usiadł obok niego na materacu i zaczął szeptać do ucha, a każde jego słowo trafiało dokładnie między nogi przerażonego Mirka. – Potem zmierzę ci ciśnienie i podam lekarstwa. A na deser wmasuję w twoją skórę tyle żelu, ile zdołam – głos mężczyzny był coraz niższy i pobrzmiewały w nim pożądliwe nutki.
- O kurwa, ja tego nie przeżyję. Lepiej od razu mnie zabij – wymamrotał słabo chłopak i nakrył się pod brodę kołdrą, jakby to miało uchronić go przed zamiarami podstępnego szefa. Widząc zadowolenie na jego przystojnej twarzy postanowił w duchu, że mu się nie da zmanipulować i pokaże, jaki z niego twardziel. A przynajmniej jedna część, robiła mu się już twarda na pewno. 

15 komentarzy:

  1. Kyaaaa!!!! Tom zajmuje się Mirkiem, bravo !!
    Mirezku kochaniutki nie bój się, to ty owinąłeś go sobie wokół palca xd rządź tam nim dobrze xD
    Ale Tom jak lekarz!! Ja też chce takiego lekarza nioooo :3
    haha Pisz szybciutko,,,, jak mogłaś przerwać w takim momencie :)
    Twoja Maru:3

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmm bardzo ciekawie zaczyna się robić, między Mireczkiem a jego szefem. Niezły planik wykombinował ten jego szef.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kawai! Och, jak ja czekałam na ten rozdział! :) Mirek oh, rozkochałeś w sobie bestie.
    A Kaser bardzo się stara, żeby Mirkowi było dobrze:) Bardzo troskliwie ale i podstępnie zajął się Mireczkiem.
    Cholera polubiłam to imie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wyczekiwany rozdział i na prawdę się nie zawiodłam:) Było pięknie i nawet wzmianka o przeszłości Mirka teraz już wiadomo dlaczego postępuje jak postępuje.No ale Tom jako doktor to jest świetne. Widać, że mimo swojej wredoty potrafi być czuły i opiekuńczy jak tylko chce:) Oby Mirek w końcu się kapnął, że szef jednak się z nim nie bawi tylko ma jakieś poważniejsze zamiary.
    Może w końcu dojdą do porozumienia bo wyjdzie z nich bardzo ciekawa para. Tak mi się podobało że aż nie bardzo wiem co ci jeszcze napisać. Widać że Mirek się obawia ale i lgnie do Toma. Tak trzymaj:)
    Dużo weny i chęci:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Och, och! :D Cały rozdział o Mirku i Tomie, po prostu cudo :D Pisałam to już chyba, ale uwielbiam tę parę.
    Więceeej :D


    ~Tess

    OdpowiedzUsuń
  6. Nareszcie Mirek i Tom! To przesłodka parka. Tom niby taki zimny i niedostępny, ale teraz tak się troskliwie zajmuje swoim Mireczkiem, że aż miło. Co prawda jest w tym jakaś złośliwość, ale to nie zmienia faktu, że zrobił się bardzo opiekuńczy, czuły i wgl. Pozostaje czekać, aż Mirek się zorientuje, że nie jest zabaweczką w jego rękach.
    Ahhh... Mało mi.

    OdpowiedzUsuń
  7. Heh, popadasz ze skrajności w skrajność. W poprzednim rozdziale nie było Mireczka i Toma, a w tym Cindy i Mendozy ;)
    Swoją drogą, Kaser faktycznie zachowywał się w szpitalu bardziej jak narzeczony niż pracodawca Mirka. No i musi coś do niego czuć, bo przecież gdyby chciał tylko go do łóżka zaciągnąć, to aż tak starać by się nie musiał. Jest na tyle wpływową i bogatą osobą, że bez problemu mógłby zmusić go do seksu.
    Zaintrygowałaś mnie tym napomknięciem o chłopaku, w którym Mirek był zakochany. Mam tylko nadzieję, że słowa "Już raz oddał się komuś całkowicie" nie oznacza tego, że ktoś go przeleciał. Zdecydowanie wolałabym, żeby jako pierwszy zrobił to Tom.
    Powinnam jednak skopać ci cztery litery za zakończenie w takim momencie. Doprawdy, zostawić czytelników by się zastanawiali jak się skończy kąpiel Mireczka... Nie ładnie, no po prostu nie ładnie.
    No i na koniec, tradycyjnie już rzeczy do poprawki:
    "Mirek już od rana w piątek nie mógł znaleźć sobie miejsca. "
    W piątek, Mirek już od rana nie mógł znaleźć sobie miejsca
    "narażając się przy tym niepotrzebnie na drwiny i obmowę."
    Myślę, że "przy tym" można usunąć.
    "Mirek był przestraszony, że za bardzo przywiąże się do tego mężczyzny i potem znowu będzie cierpiał."
    Mirek był przestraszony tym, że za bardzo przywiąże się do tego mężczyzny i potem znowu będzie cierpiał.
    "Od tej pory przerzucał się jak się to mówi z kwiatka na kwiatek "
    Od tej pory, jak to się mówi, przeskakiwał z kwiatka na kwiatek
    "wrzucimy to po prostu do jakiejś reklamówki, no może dwóch lub nawet"
    lub nawet co?
    "bo rzadko się można spotkać takie połączenie"
    A po co to "się"?
    "tylko wolałabym że by miał"
    żeby
    "Za nic świecie był się nie przyznał"
    Za nic w świecie był się nie przyznał
    "Po którymś tego typu zdaniu"
    Po którejś tego typu uwadze
    "Tom wstał i zostawił samego pogrążonego w myślach chłopaka"
    Tom wstał i zostawił pogrążonego w myślach chłopaka samego
    "Chodzenie na nich"
    Chodzenie przy ich pomocy/ Chodzenie z ich pomocą...
    " jak poruszali się na nich"
    jak poruszali się przy ich pomocy
    "Potrafię sobie ściągnąć majtki do cholery!"
    Potrafię sobie sam ściągnąć majtki do cholery!
    "- Ja chyba jestem stuknięty?"
    Usuń znak zapytania
    "i poradzi sobie z reszta codziennych czynności."
    resztą
    "Ledwo dał rady obrócić się na łóżku."
    radę
    O przecinkach nie wspominam. Nie dlatego, że wszystko z nimi dobrze, ale dlatego, że zwyczajnie mi się nie chce wypisywać wszystkich, których brakuje.
    Pisz szybko kolejne rozdziały,
    Ariana_86

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za pomoc i muszę ze skruchą przyznać, że rozdział był jeszcze nie poprawiany. U siebie widzę błędy dopiero po dniu lub dwóch od napisania. Powinnam tyle odczekać i dopiero wstawiać, ale jakoś nie mam do tego cierpliwości.

      Usuń
    2. Znam ten ból ;)

      Usuń
  8. Cudowne , tylko tak dalej



    Ewcia :****** <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Och kooocham ;3 ;** Proooszę dodaj szybko next... życzę weny kochana . ^^~

    OdpowiedzUsuń
  10. Witam, witam,
    cudowny rozdział, sporo Toma i Mireczka, no tak w szpitalu to Tom zachowywał się tak naprawdę jak narzeczony, a nie pracodawca, zrobił się taki miły i czuły. Troszczy się o Mireczka, i tylko on może się nim zajmować. Ciekawe kiedy Mirek zorientuje się, że nie jest zabawką w jego rękach...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  11. Hejeczka,
    wspaniale, och Wojtuś takie akcje biedny Mendoza chociaż... no ale potem to taki wstydliwy... ojć zmendoza tyłkowi się oświadczasz...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Zośka

    OdpowiedzUsuń
  12. Hejeczka,
    cudnie, Tom to chce mi zamęczyć Mirka, ale miło widzieć że ktoś przebił się przez ten mur... taki opiekuńczy chce sam osobiście pomagać w takich chwiach...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Zośka

    OdpowiedzUsuń