W piątek, Mirek już od rana nie mógł znaleźć sobie
miejsca. Obawiał się jak sobie poradzi taki unieruchomiony w domu Kasera.
Przecież nie będzie dzwonił po szefa, żeby zaprowadził go do łazienki. Nie
podobał mu się też ten pełen zadowolenia uśmiech jakim pożegnał go poprzedniego
dnia mężczyzna. Wyraźnie miał jakiś plan co do jego osoby. Bał się nawet pomyśleć
o co może chodzić temu draniowi. Zdążył już trochę poznać Toma, w jakimś sensie
był podobny do Mendozy. Równie władczy, dumny i przebiegły, nie miał jednak jego
porywczości. Swoje posunięcia kalkulował na zimno i nie bawił się w sentymenty.
Z tego powodu nie mógł zrozumieć dlaczego zabrał go wtedy z tej zagrody dla
świń, narażając się niepotrzebnie na drwiny i obmowę. W szpitalu
odwiedzał go codziennie zawsze przynosząc jakieś smakołyki, gazety, rozmawiał z
nim i żartował zupełnie jakby był dla niego kimś bliskim na kim mu naprawdę
zależy. Mirek był przestraszony tym, że za bardzo przywiąże się do tego mężczyzny i
potem znowu będzie cierpiał. Już raz oddał się komuś całkowicie i bardzo źle
się to dla niego skończyło. Gdy minęło pierwsze zauroczenie kochanek zwyczajnie
się nim znudził i został odepchnięty. Nie chciał więcej przeżywać czegoś
takiego. Wojtek uratował mu wtedy życie. Znalazł go nieprzytomnego i wezwał
pogotowie. Połknął wtedy dwa opakowania tabletek nasennych i podciął sobie
żyły. Chciał zasnąć na zawsze. Bardzo długo przychodził do siebie. Od tej pory, jak się to mówi, przerzucał się z kwiatka na kwiatek, nawiązując tylko
powierzchowne znajomości. Zachowanie Kasera bardzo go niepokoiło. Poświęcał mu
zbyt wiele uwagi. Jaki miał w tym cel i dlaczego to robił nie miał pojęcia.
Teraz zgodził się nawet przyjąć go pod swój dach i zatrudnił gosposię.
- Niech się pan nie przejmuje panie Mirku – odezwała się
do niego dziewczyna. – Jak przyjdzie po pana narzeczony, wrzucimy to po prostu
do jakiejś reklamówki, no może dwóch lub nawet trzech – roześmiała się, widząc ilość poniewierających
się klamotów.
- Ja nie mam narzeczonego! – zaprotestował chłopak i mocno
się zarumienił.
- W takim razie pana chłopak – stwierdziła uparta
dziewucha. – Strasznie o pana dbał, nawet ordynator był pod wrażeniem. Niech
pan się go trzyma, bo rzadko można spotkać takie połączenie – nieziemsko przystojny
do tego dobry i inteligentny, śmiertelnie zakochany i na dodatek bogaty.
- To tylko mój szef, to stało się przed jego domem, więc
pewnie poczucie obowiązku się w nim odezwało. Poza tym jest bardzo honorowy –
tłumaczył zmieszany niemądrej dziewczynie, która na siłę chciała go wyswatać.
- Jaasne…, dlatego przychodzi tu każdego dnia i gra z
panem w chińczyka, patrząc głęboko w oczy. Też chciałabym takiego przełożonego,
tylko wolałabym, żeby miał czarne, gorejące źrenice – zachichotała i wybiegła na korytarz,
zostawiając chłopaka w stanie całkowitego osłupienia.
- Głupia dziewucha pewnie naoglądał się romansów i bredzi
– mruknął jak tylko doszedł do siebie. Za nic świecie nie przyznałby się, że
ta adoracja ze strony Toma bardzo mu się podobała. Czuł się jakiś taki wyjątkowy.
***
Po południu przyjechał Kaser razem z dwoma ochroniarzami.
Zabrali bagaże i ulokowali go na wózku inwalidzkim. Okazało się jednak, że nie
wszędzie można nim dojechać. Zanim zdążył zaprotestować Tom wziął go na ręce i
niósł przez cały hol, jakby był najpiękniejszą z księżniczek. Wszyscy
ustępowali mu z drogi, rzucając żartobliwe uwagi.
- Czy ta piękność jest na sprzedaż?
- Na którym oddziale można trafić na takiego słodziaka?
Po którejś tego typu uwadze, cały czerwony Mirek ukrył
twarz na ramieniu mężczyzny. Był tak zawstydzony, że miał ochotę umrzeć.
Jeszcze szef, nie daj boże, sobie pomyśli,
że ma wobec niego jakieś plany. Doszedł do wniosku, że ci wszyscy ludzie wokół specjalnie
robili mu na złość. Pewnie naoglądali się wiadomości i myślą, że jest łatwym,
tanim kąskiem.
Po przyjeździe do domu Mirek oniemiał na widok swojego
pokoju. Został całkowicie przystosowany dla potrzeb osoby niepełnosprawnej.
Wstawiono mu łóżko ortopedyczne sterowane na pilota. Miało tyle funkcji, że chłopak
postanowił uważnie przeczytać instrukcję, żeby czegoś nie zepsuć. Wszystko było
w zasięgu ręki. Po lewej stronie, pod ścianą stał nawet wózek inwalidzki i
kule. Przez otwarte drzwi łazienki zauważył, że zainstalowano tam specjalne
barierki. Tom położył go ostrożnie na łóżku, jak jakiś cenny skarb.
- Podoba ci się? – uśmiechnął się do niego. –
Zainstalowałem ci też kino domowe, jakby ci się nudziło w czasie mojej
nieobecności. – Nacisnął jakiś guzik i obraz na ścianie się odsunął, ukazując
panoramiczny telewizor.
- Tom, po co to wszystko? Musiało cię sporo kosztować –
odezwał się niepewnym głosem chłopak. Starannie unikał wzroku mężczyzny. – Jak ja
ci się odwdzięczę?
- No wiesz, parę sposobów by się znalazło – usiadł na
łóżku obok zmieszanego chłopaka i dotknął jego policzka. Widział, że jest przestraszony i nie wie jak zareagować.
Wiedział, że musi dać mu trochę czasu na przyzwyczajenie się do nowej sytuacji.
Mieszkali razem od kilku tygodni przez które bacznie go obserwował. Ten śliczny
głuptas był niesamowicie uparty. Cały czas trzymał go na dystans. Jakiekolwiek
próby zbliżenia się zawsze kończyły się kłótnią i ucieczką. Teraz jednak był
zdany na łaskę Kasera, a on zamierzał dobrze to wykorzystać. Wtedy na ulicy,
gdy trzymał w ramionach jego zmasakrowane ciało mężczyzna zdał sobie sprawę, że
ten dumny chłopak niepostrzeżenie wkradł się do jego serca. Stał się kimś
naprawdę ważnym, namiastką rodziny, której nigdy nie miał. Miał zamiar go
chronić i nigdy już nie wypuścić ze swoich ramion. Chciał sprawić, by też stał
się dla niego kimś bliskim. Niestety Mirek nie zdawał sobie sprawy z tych
wszystkich dalekosiężnych planów Toma, patrzył na niego pełnym podejrzliwości i
niezrozumienia wzrokiem.
- Odpoczywaj – poklepał go po ręce. – Pani Stenia za
chwilę przyniesie ci kolację. Jak będziesz czegoś chciał to dzwoń. Pamiętaj, że
doktor kazał ci leżeć jeszcze trzy dni. – Tom wstał i zostawił pogrążonego
w myślach chłopaka samego. Musiał się zdrzemnąć, bo jak się obudził było już całkiem
ciemno. Natura wzywała go do łazienki, a dres wpijał się w tyłek. Postanowił
skorzystać z kul. Chodzenie przy ich pomocy nie wydawało się trudne. Wielokrotnie
widział w szpitalu jak poruszali się w ten sposób o wiele starsi od niego ludzie.
Dokuśtykał do komody i wyciągnął z niej wygodną piżamę. Niestety kiedy chciał
się odwrócić poślizgnął się i padł jak długi na podłogę, robiąc sporo hałasu. Tom zjawił się dosłownie po dwóch minutach. Wpadł do
pokoju z przestraszoną miną.
- Mirek – uklęknął obok stękającego chłopaka – nic ci się
nie stało?
- Nie dramatyzuj, chciałem tylko iść się umyć. Trochę
potłukłem tyłek i tyle – skrzywił się i zaczął rozmasowywać swoje pośladki.
- Powinieneś zadzwonić – mężczyzna podniósł go z podłogi
i zaniósł do łazienki. Posadził na klozecie, stanął oparty o ścianę z rękami w
kieszeniach i uporem w błękitnych oczach.
- Błagam cię wyjdź! Potrafię sobie sam ściągnąć majtki do
cholery! – wrzasnął na niego zdesperowany Mirek.
- Nie jestem tego taki pewien, nadal cały jesteś w
sińcach i krwiakach – mruknął pod nosem mężczyzna, ale posłusznie wyszedł z
pomieszczenia. – Zawołaj jak skończysz, nie musisz się śpieszyć. Dobrze celuj,
możesz nawet zrobić grubszą rzecz, ja tu zaczekam – Tom nie mógł się
powstrzymać, aby się z nim nie podroczyć.
- Mógłbyś się wreszcie zamknąć, bo mi się ręce trzęsą?! –
krzyknął coraz bardziej wkurzony chłopak. Wyszedł z łazienki po kilku minutach
cały czerwony na twarzy. Nie często się człowiekowi w życiu zdarza, żeby ktoś
podsłuchiwał pod drzwiami jak załatwia intymne czynności. Mężczyzna pomógł mu
usadowić się na łóżku. Mirek miał już nadzieję, że wreszcie sobie pójdzie. Zapomniał
niestety o nieszczęsnej piżamie, która została na podłodze.
- To co, przebieramy się kotku? – Kaser z łobuzerskim
uśmiechem zamachał mu przed nosem bluzką.
- Poradzę sobie – warknął zmieszany.
- Akurat – mężczyzna nic sobie nie robiąc z jego
protestów ściągnął z niego dres. Zrobił to naprawdę bardzo delikatnie, starając
się nie sprawić choremu dodatkowego bólu. – Gdzie masz żel na siniaki? Trzeba
je posmarować.
- Nie mam pojęcia – Mirek w samych bokserkach czuł się
niesamowicie nagi. Marzył by Tom wreszcie sobie poszedł. Ten jednak zaczął
krzątać się po sypialni i po chwili z tryumfalnym uśmieszkiem powrócił do niego
z maścią.
- No misiu, leż grzecznie. Doktor Kaser zaraz cię
doprowadzi do porządku – usiadł na łóżku i objął zgrabną sylwetkę chłopaka
zachwyconym wzrokiem. Dokładnie smarował stłuczone miejsca. Robił to tak wolno,
że jego zirytowany pacjent zaczął głośno zgrzytać zębami ze złości. No…, może
niezupełnie ze złości, ale bardzo chciał, żeby to tak właśnie wyglądało.
- Pośpiesz się, bo robi mi się zimno – kłamał jak z nut
Mirek, któremu właśnie zaczęło się wydawać, że palce mężczyzny mają jakieś
dziwne właściwości. Każde miejsce którego dotknął, zaczynało żyć własnym życiem. Stawało się
niesamowicie wrażliwe i rozedrganie. – Co robisz draniu?! – krzyknął i
podskoczył jak oparzony, kiedy ręka Toma zaczęła zataczać kółeczka wokół jego
sutka.
- Jak to co? Tam masz sińca – stwierdził wesoło i
kontynuował tą wspaniałą rozrywkę. Skóra chłopaka była taka aksamitna i miękka.
Smarowanie go tym ładnie pachnącym żelem sprawiało mu ogromna przyjemność, tym
bardziej, że widział jak smukłe ciało, choć w nie najlepszej kondycji, żywo na
niego reaguje. W końcu zaprzestał tej słodkiej tortury i pomógł mu się ubrać. –
Ładnie ci z tymi rumieńcami – cmoknął go w policzek i wyszedł z pokoju zanim
zdążył zareagować. Usłyszał tylko głuche uderzenie o drzwi. Prawdopodobnie
Mirek rzucił za nim kapciem.
Tymczasem chłopak siedział na łóżku z ponurą miną i był
na siebie bardzo zły. Właśnie zachował się jak kompletny idiota. Dał szefowi
powód do dalszego naigrywania się z niego. Miał ochotę sam siebie udusić.
- Ja chyba jestem stuknięty – jęknął do siebie załamany.
- Podnieciłem się jak nastolatek, bo jakiś dureń smarował mnie maścią. Może
zamiast do chirurga powinienem się udać do psychiatry?
***
Następnego dnia obudziła go pani Stenia, która przyniosła
mu pyszne śniadanie. Chłopak jadł je powoli, zastanawiając się w jaki sposób się
umyje i poradzi sobie z resztą codziennych czynności. O prysznicu czy wannie na razie nie było mowy. Ledwo dał radę obrócić
się na łóżku. Nie zamierzał jednak leżeć brudny. Gdy gosposia przyszła po tacę zwrócił się do niej z prośbą o pomoc.
- Kiedy panie Mirku naprawdę nie mogę, pan Kaser mi
zabronił – tłumaczyła się kobieta z nieszczęśliwą miną. – Powiedział, że zajmie
się panem osobiście, cokolwiek by to miało znaczyć.
- Jak to osobiście?! – Mirek z wrażenia usiadł na łóżku i
wytrzeszczył na nią oczy. – Pani Steniu proszę się zlitować, zapłacę! – złożył ręce
jak do modlitwy, przerażony wizją, jaka właśnie pojawiła się w jego głowie. Nic
jednak nie przygotowało go na to co nastąpiło chwilę później.
Gdy gosposia
wyszła postanowił udać się jak najszybciej do łazienki, choćby się miał tam
zaczołgać na łokciach i kolanach. Zaczął rozglądać się za kulami, ale sprytny szef odłożył je wysoko
na szafę, aby uniemożliwić mu samodzielne wyprawy. Właśnie miał zamiar spełznąć
na ziemię w pozycji gąsienicy, kiedy rozległo się pukanie.
- Proszę – głos Mirka zabrzmiał wyjątkowo niepewnie.
Drzwi się otwarły i stanął w nich Tom w białym kitlu, narzuconym na codzienne
ubranie. Na szyi wisiał mu stetoskop. W jednej ręce trzymał dwie duże, różowe
gąbki w białe stokrotki, a w drugiej aparat do mierzenia ciśnienia. Z szerokim
uśmiechem zlustrował zaskoczonego jego wyglądem chłopaka. Błękitne oczy
lśniły mu jak gwiazdy. Widać było, że jest w szampańskim humorze.
- Co masz taką minę? To przecież ja, twój ulubiony doktor
Kaser – podchodził coraz bliżej, a na twarzy leżącego pojawiła się panika.
- Po jaką cholerę ci te myjki? – zapytał drżącym głosem.
- Najpierw cię dokładnie wypucuję, każdziutki fascynujący centymetr
twojego apetycznego ciała – usiadł obok niego na materacu i zaczął szeptać do ucha, a każde jego
słowo trafiało dokładnie między nogi przerażonego Mirka. – Potem zmierzę ci
ciśnienie i podam lekarstwa. A na deser wmasuję w twoją skórę tyle żelu, ile
zdołam – głos mężczyzny był coraz niższy i pobrzmiewały w nim pożądliwe nutki.
- O kurwa, ja tego nie przeżyję. Lepiej od razu mnie
zabij – wymamrotał słabo chłopak i nakrył się pod brodę kołdrą, jakby to miało
uchronić go przed zamiarami podstępnego szefa. Widząc zadowolenie na jego
przystojnej twarzy postanowił w duchu, że mu się nie da zmanipulować i pokaże, jaki
z niego twardziel. A przynajmniej jedna część, robiła mu się już twarda na
pewno.
Kyaaaa!!!! Tom zajmuje się Mirkiem, bravo !!
OdpowiedzUsuńMirezku kochaniutki nie bój się, to ty owinąłeś go sobie wokół palca xd rządź tam nim dobrze xD
Ale Tom jak lekarz!! Ja też chce takiego lekarza nioooo :3
haha Pisz szybciutko,,,, jak mogłaś przerwać w takim momencie :)
Twoja Maru:3
Hmm bardzo ciekawie zaczyna się robić, między Mireczkiem a jego szefem. Niezły planik wykombinował ten jego szef.
OdpowiedzUsuńKawai! Och, jak ja czekałam na ten rozdział! :) Mirek oh, rozkochałeś w sobie bestie.
OdpowiedzUsuńA Kaser bardzo się stara, żeby Mirkowi było dobrze:) Bardzo troskliwie ale i podstępnie zajął się Mireczkiem.
Cholera polubiłam to imie :)
kawaii* wybacz za błąd :)
UsuńWyczekiwany rozdział i na prawdę się nie zawiodłam:) Było pięknie i nawet wzmianka o przeszłości Mirka teraz już wiadomo dlaczego postępuje jak postępuje.No ale Tom jako doktor to jest świetne. Widać, że mimo swojej wredoty potrafi być czuły i opiekuńczy jak tylko chce:) Oby Mirek w końcu się kapnął, że szef jednak się z nim nie bawi tylko ma jakieś poważniejsze zamiary.
OdpowiedzUsuńMoże w końcu dojdą do porozumienia bo wyjdzie z nich bardzo ciekawa para. Tak mi się podobało że aż nie bardzo wiem co ci jeszcze napisać. Widać że Mirek się obawia ale i lgnie do Toma. Tak trzymaj:)
Dużo weny i chęci:)
Och, och! :D Cały rozdział o Mirku i Tomie, po prostu cudo :D Pisałam to już chyba, ale uwielbiam tę parę.
OdpowiedzUsuńWięceeej :D
~Tess
Nareszcie Mirek i Tom! To przesłodka parka. Tom niby taki zimny i niedostępny, ale teraz tak się troskliwie zajmuje swoim Mireczkiem, że aż miło. Co prawda jest w tym jakaś złośliwość, ale to nie zmienia faktu, że zrobił się bardzo opiekuńczy, czuły i wgl. Pozostaje czekać, aż Mirek się zorientuje, że nie jest zabaweczką w jego rękach.
OdpowiedzUsuńAhhh... Mało mi.
Heh, popadasz ze skrajności w skrajność. W poprzednim rozdziale nie było Mireczka i Toma, a w tym Cindy i Mendozy ;)
OdpowiedzUsuńSwoją drogą, Kaser faktycznie zachowywał się w szpitalu bardziej jak narzeczony niż pracodawca Mirka. No i musi coś do niego czuć, bo przecież gdyby chciał tylko go do łóżka zaciągnąć, to aż tak starać by się nie musiał. Jest na tyle wpływową i bogatą osobą, że bez problemu mógłby zmusić go do seksu.
Zaintrygowałaś mnie tym napomknięciem o chłopaku, w którym Mirek był zakochany. Mam tylko nadzieję, że słowa "Już raz oddał się komuś całkowicie" nie oznacza tego, że ktoś go przeleciał. Zdecydowanie wolałabym, żeby jako pierwszy zrobił to Tom.
Powinnam jednak skopać ci cztery litery za zakończenie w takim momencie. Doprawdy, zostawić czytelników by się zastanawiali jak się skończy kąpiel Mireczka... Nie ładnie, no po prostu nie ładnie.
No i na koniec, tradycyjnie już rzeczy do poprawki:
"Mirek już od rana w piątek nie mógł znaleźć sobie miejsca. "
W piątek, Mirek już od rana nie mógł znaleźć sobie miejsca
"narażając się przy tym niepotrzebnie na drwiny i obmowę."
Myślę, że "przy tym" można usunąć.
"Mirek był przestraszony, że za bardzo przywiąże się do tego mężczyzny i potem znowu będzie cierpiał."
Mirek był przestraszony tym, że za bardzo przywiąże się do tego mężczyzny i potem znowu będzie cierpiał.
"Od tej pory przerzucał się jak się to mówi z kwiatka na kwiatek "
Od tej pory, jak to się mówi, przeskakiwał z kwiatka na kwiatek
"wrzucimy to po prostu do jakiejś reklamówki, no może dwóch lub nawet"
lub nawet co?
"bo rzadko się można spotkać takie połączenie"
A po co to "się"?
"tylko wolałabym że by miał"
żeby
"Za nic świecie był się nie przyznał"
Za nic w świecie był się nie przyznał
"Po którymś tego typu zdaniu"
Po którejś tego typu uwadze
"Tom wstał i zostawił samego pogrążonego w myślach chłopaka"
Tom wstał i zostawił pogrążonego w myślach chłopaka samego
"Chodzenie na nich"
Chodzenie przy ich pomocy/ Chodzenie z ich pomocą...
" jak poruszali się na nich"
jak poruszali się przy ich pomocy
"Potrafię sobie ściągnąć majtki do cholery!"
Potrafię sobie sam ściągnąć majtki do cholery!
"- Ja chyba jestem stuknięty?"
Usuń znak zapytania
"i poradzi sobie z reszta codziennych czynności."
resztą
"Ledwo dał rady obrócić się na łóżku."
radę
O przecinkach nie wspominam. Nie dlatego, że wszystko z nimi dobrze, ale dlatego, że zwyczajnie mi się nie chce wypisywać wszystkich, których brakuje.
Pisz szybko kolejne rozdziały,
Ariana_86
Dziękuję za pomoc i muszę ze skruchą przyznać, że rozdział był jeszcze nie poprawiany. U siebie widzę błędy dopiero po dniu lub dwóch od napisania. Powinnam tyle odczekać i dopiero wstawiać, ale jakoś nie mam do tego cierpliwości.
UsuńZnam ten ból ;)
UsuńCudowne , tylko tak dalej
OdpowiedzUsuńEwcia :****** <3
Och kooocham ;3 ;** Proooszę dodaj szybko next... życzę weny kochana . ^^~
OdpowiedzUsuńWitam, witam,
OdpowiedzUsuńcudowny rozdział, sporo Toma i Mireczka, no tak w szpitalu to Tom zachowywał się tak naprawdę jak narzeczony, a nie pracodawca, zrobił się taki miły i czuły. Troszczy się o Mireczka, i tylko on może się nim zajmować. Ciekawe kiedy Mirek zorientuje się, że nie jest zabawką w jego rękach...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, och Wojtuś takie akcje biedny Mendoza chociaż... no ale potem to taki wstydliwy... ojć zmendoza tyłkowi się oświadczasz...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Zośka
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńcudnie, Tom to chce mi zamęczyć Mirka, ale miło widzieć że ktoś przebił się przez ten mur... taki opiekuńczy chce sam osobiście pomagać w takich chwiach...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Zośka