Mirek
złapał nieco opierającego się Toma za rękę i pociągnął w kierunku pełnej bulgoczącej, ciepłej wody i płatków róż wanny. Wyglądała bardzo zachęcająco, zwłaszcza
po długim, nerwowym i męczącym dniu, jaki mieli za sobą.
- No mężulku
– przyparł go do ściany w łazience. – Bądź dzielny – zachichotał mu do ucha,
zrzucił z ramion marynarkę i zaczął rozwiązywać krawat. W pozycji dominującego partnera,
do której był przyzwyczajony, czuł się o wiele pewniej. Tom szybko to zauważył
i przestał oponować. Poddał się dłoniom chłopaka, ale nadal trudno mu było przystosować się do nowej roli. Przymknął oczy, usiłując się uspokoić. Zaczął po omacku rozbierać
Mirka, poznając przy okazji wszystkie krzywizny jego smukłego ciała. Otworzył
powieki, kiedy pod palcami miał już tylko nagą skórę. To co zobaczył, zaparło
mu dech w piersiach. Pierwszy raz mógł podziwiać go w całej okazałości. Powiódł
oczyma po pięknej twarzy, teraz odrobinę zarumienionej oraz rozchylonych w szybkim
oddechu ustach. Był od niego kilka centymetrów niższy i drobniejszy. Miał jasną,
gładką skórę lśniącą teraz w sztucznym świetle miękkim, aksamitnym blaskiem.
Przesunął wzrok na ładnie zarysowane ramiona, umięśnioną klatkę piersiową,
dłużej zatrzymał się na różowych sutkach, które wyglądały na stworzone dla jego
ust i dłoni. Powędrował niżej na płaski brzuch i oblizał się, na widok dumnie
sterczącego penisa.
- Tom,
przestań się na mnie gapić i chodź do wody – szepnął zmieszany i podniecony tymi
oględzinami Mirek. Miał wrażenie, że oczy mężczyzny wypalają w jego ciele
głębokie ścieżki, wzdłuż których wzburzona krew, zaczęła pędzić jak oszalała w
dół, powodując bolesną erekcję. Chcąc trochę ochłonąć, pchnął męża do
stojącej obok wanny. Prawie równocześnie wpadli do wody, z głośnym pluskiem rozchlapując ją dookoła.
- Czy to
była próba pozbycia się mnie? – zapytał rozbawiony mężczyzna, lokując się obok towarzysza. Uniósł go i posadził na swoich kolanach twarzą do siebie. Pocałował
czule prosto w mokre usta. Chłopak pokręcił tyłeczkiem, rozsunął
mu szeroko uda i uklęknął między nimi.
- Teraz
kochanie, poznamy się bardzo, ale to bardzo dogłębnie – Mirek bez żadnych
wstępów wsunął naoliwiony wcześniej palec w zaciśniętą dziurkę.
- Tak od
razu do rzeczy? – mruknął zaskoczony Tom i instynktownie próbował zewrzeć nogi.
- Nie tak
nerwowo – pogładził go po napiętych mięśniach brzucha i zacisnął dłoń na
pulsującym penisie. – Nie wyglądasz, jakbyś potrzebował długich przygotowań –
szepnął mu do ucha.
- Rób tak
dalej, a za chwilę będzie po balu. Ach…! - jęknął przeciągle, bo sprytny
paluszek dotknął właśnie jego prostaty.
- W takim razie
obróć się i wypnij do mnie swój tyłeczek – zaproponował niskim głosem Mirek,
wodząc ustami po opalonej szyi.
- Jesteś
pewny, że sobie poradzisz? - Tom po raz ostatni próbował walczyć z
przeznaczeniem. Poczuł jak dłoń na jego penisie porusza się coraz szybciej, a
druga drażni z wprawą jego wrażliwe wnętrze. Wiedział, że długo już nie
wytrzyma tych słodkich tortur i przyjął żądaną pozycję. Nie zdążył nawet
westchnąć, kiedy poczuł pożądliwe usta, a potem zęby na swoich
pośladkach. Chciał zaprotestować, ale udało mu się wydobyć z siebie tylko
jakieś nieartykułowane dźwięki. – Mmm… yhh… mrr…- mruczał głośno, gdy
ruchliwy język zagłębiał się raz po raz w jego szparkę. Wystająca ponad
powierzchnię wody krągła pupa zupełnie oczarowała Mirka. Nie mógł od niej
oderwać pożądliwego wzroku. Jak tylko poczuł, że mąż zupełnie się rozluźnił i
poddał jego pieszczotom, naoliwił obficie swojego członka i zaczął się zgłębiać
w oszałamiającą ciasnotę przy akompaniamencie pełnych rozkoszy postękiwań,
które brzmiały dla niego jak najpiękniejsza muzyka. Kiedy dotarł do końca
na chwilę znieruchomiał, ustawił się pod właściwym kątem i teraz już
bezlitośnie zaczął uderzać coraz prędzej we wrażliwy splot nerwów. Raz po raz
wyrywał z ust Toma pełen rozkoszy skowyt, nie przestając ani na chwilę
stymulować jego członka. W końcu oba ciała wygięły się, zadrżały i każdym z nich targnął potężny orgazm. Wypuścili obfite strumienie spermy, krzycząc nawzajem swoje
imiona. Po chwili siedzieli już razem, spleceni w pełnym czułości uścisku.
- Dziękuję,
że mi na to pozwoliłeś – wyszeptał Mirek, pocierając policzkiem o mokry tors
męża. – Było naprawdę cudownie. Jestem tak wykończony, że nie mam siły nawet
ruszyć palcem – wtulił się w ciepłe ciało.
- I bardzo
dobrze, bo teraz moja kolej i nigdzie mi nie uciekniesz – uśmiechnął się do
niego drapieżnie Tom, wziął zaskoczonego jego oświadczeniem męża na ręce i
wyszedł z nim z wanny. Otulił ich puszystym ręcznikiem i dokładnie
wytarł. Chłopak rzeczywiście leciał mu przez ręce. Zaniósł go do łóżka i ułożył
na chłodnych prześcieradłach.
- Zzimno… -
zaszczękał zębami.
- Zaraz cię
rozgrzeję – Tom nakrył go swoim gorącym, twardym ciałem. – Lepiej?
- Ttak… -
głos Mirka dziwnie drżał. Obrócił głowę na bok, by mężczyzna nie mógł wyczytać
z jego twarzy targających nim uczuć.
- Kocurku –
zamruczał miękko. – Nie chowaj się przede mną – ujął go pod brodę i zmusił do
spojrzenia mu prosto w oczy. – Czego się boisz? – na dnie jasnych oczu widział
niepewność. – Jestem tu z tobą i zawsze już tak będzie. Musisz tylko w to
uwierzyć – szeptał mu czule do ucha. – Spróbuj mi zaufać – odszukał różowe usta
i zaczął je muskać swoimi w łagodnej pieszczocie. – Jesteś najlepszą rzeczą,
jaka mi się w życiu przytrafiła, nie mógłbym cię skrzywdzić. Jesteś teraz
częścią mnie, a przecież nie zadaje się bólu samemu sobie. Pozwól mi się
kochać – słodkie, pełne miłości słowa działały na Mirka jak kojący balsam.
Przestał drżeć, ciepło drugiego ciała zaczęło mu się powoli udzielać. Poczuł
się bezpiecznie, zaczął się wiercić, by przyjąć najwygodniejszą pozycję. Penisy
zetknęły się ze sobą, wysyłając iskry pożądania do obu mężczyzn.
- Och… -
sapnął zaskoczony chłopak i gwałtownie poczerwieniał. Znowu był twardy jak
kamień. – Co ty ze mną robisz? – jęknął zmieszany. – Wystarczy, że mnie
dotkniesz i ogarnia mnie jakieś szaleństwo.
- Miło mi to
słyszeć. Pokaż, jakim potrafisz był uległym i czarującym kocurkiem – głos Toma
dosłownie hipnotyzował chłopaka. Rumieniąc się mocno rozsunął dla niego uda i
pozwolił mu się między nimi umościć. – Właśnie tak, do twarzy ci z tą
zawstydzoną minką. - Sunął ustami po klatce chłopaka, przez chwilę possał jego
sutki, słuchając rozkosznych jęków, nad którymi ten nie próbował już
panować. Wycałował ścieżkę wzdłuż apetycznie umięśnionego brzucha, aż do
nabrzmiałego penisa, wabiącego go swym zapachem. Zaczął go lizać zapamiętale
jakby to był najlepszy deser na świecie.
- Ach...
aa…! Nie męcz mnie dłużej – usłyszał ochrypłą prośbę.
- Dobrze
skarbie – wsunął ostrożnie do ciasnej dziurki od razu dwa naoliwione palce.
Zaczął go umiejętnie rozciągać. Mirek wygiął się w łuk i cicho zakwilił.
- Błagam
zrób to wreszcie!
- Jutro tego
pożałujesz – mruknął Tom, ale posłusznie podniósł wysoko jego nogi i ułożył na
swoich ramionach. Pchnął mocno, zanurzając się po jądra.
- Już –
krzyknął chłopak i pokręcił niecierpliwe pupą. Na mężczyznę podziałało to jak pierwotny sygnał, wzywająca go do ataku. Ciało i umysł spalały się w ogniu
pożądania. Świadomość pokryła szkarłatna mgła. Zawładnęły nim całkowicie
zwierzęce instynkty. Uderzenia były silne, brutalne i niesamowicie celne. Jego
potężne mięśnie lśniły jak wypolerowane. Mirek wychodził mu naprzeciw i
pozwolił się penetrować jego dużemu członkowi bez słowa skargi. Rozłożył
szerzej nogi by mógł wchodzić jeszcze głębiej. On też już dawno stracił kontakt
z rzeczywistością. Wkrótce ich obu ogarnęła fala tak silnego orgazmu, że na
kilka chwil pogrążyli się w nieświadomości. Leżeli tak nieruchomo dobre
kilka minut. Pierwszy ocknął się Tom.
- Jak tam
tyłeczek? Chyba mnie trochę poniosło – zapytał zaniepokojony milczeniem męża.
- Pomyślę
nad tym jutro. Bądź grzeczną poduszką i zamilknij wreszcie – Mirek umościł się na
piersi swojego mężczyzny. Po kilku sekundach już spał kamiennym snem, cicho
posapując.
***
Heniek i Krzych już od pół godziny stali pod willą Mendozów i po cichu
się naradzali. Szef przed wyjazdem kazał im przynieść dla sekretarza
organizacji dokumenty ze swojego gabinetu. Niestety tak zabalowali na weselu,
że nie byli w stanie wykonać polecenia. Przypomnieli sobie o nim dwa dni
później, kiedy wytrzeźwieli. Po całej tej aferze ze ślubem bali się wejść do
środka. Matka Aleksa była bardzo groźną osobą, prawie tak niebezpieczną jak głodny tygrys. Nie daj Boże jeszcze ich zaczepi i zacznie wypytywać.
- Może
powinniśmy się jakoś przygotować? – zaproponował Heniek. – Zastanowić się co
powiemy.
- Ty
bałwanie, ledwo otworzysz gębę od razu się wygadasz – pacnął go w głowę kumpel.
- Przecież
ona nie wie, że Aleks kazał wykupić bilety na ten jutrzejszy rejs na Crystal do
Singapuru, więc nas o nic nie zapyta – odpowiedział spokojnie Heniek i w tym
momencie poczuł, że czyjaś mała rączka chwyta go za ucho. To samo spotkało
zaskoczonego Krzycha.
- Powtórz to
jeszcze raz przerośnięty gorylu! – wrzasnęła mu do ucha Magda wyskakując z krzaków.
- Gadajcie zaraz czy to prawda?
- Jak wam
się udało tak podkraść – Krzych pokręcił z podziwem głową. – Pewnie, że prawda,
sami rezerwowaliśmy miejsca, możecie to przecież sprawdzić.
- Może uda
się nam złapać, te dwa cwane ptaszki – odezwała się Olga i jej oczy rozbłysły.
– Już my im urządzimy podróż poślubną – zatarła ręce. – Te gamonie w końcu się
na coś przydały – machnęła lekceważąco na dryblasów. - Chodź, musimy się
pośpieszyć, dobrze, że mamy ważne paszporty – wzięła siostrę za rękę i pobiegły
do pani Oliwii, zasięgnąć jej rady.
Mężczyźni
tylko wzruszyli ramionami. W drodze powrotnej do biura wstąpili do pobliskiego
baru na piwo. Usiedli skromnie w kąciku i omietli wzrokiem salę w poszukiwaniu
glin i konkurencji. Na szczęście nikogo takiego nie było. Rozsiedli się więc
wygodnie i sączyli powoli zimnego Żywca z grubą warstwą pianki.
- Myślisz,
że już pojechały? – zapytał leniwie Heniek.
- Pewnie
tak, były strasznie zawzięte – uśmiechnął się do niego Krzych.
- A dlaczego
nie powiedziałeś im, że rezerwowaliśmy też samolot do Japonii, miejsca w
ekspresie transsyberyjskim i statek na Grenlandię?
- A po co?
Niech się kobitki przejadą, będą mieć fajne wczasy no nie? – pociągnął łyk
piwka.
- Racja
brachu, a my mamy miesiąc bez żadnego nadzoru. Niech żyje wolność! – stuknęli się
kuflami z wielkim entuzjazmem.
***
Trzy kobiety objuczone bagażami w ostatniej chwili weszły na
statek. Zdenerwowani opóźnieniem marynarze nawet nie sprawdzili im biletów,
tylko machnęli na nie i wskazali kierunek, gdzie mają się udać. Objuczone
bagażami, wlekły się przez pokład. Co chwilę coś im spadało i musiały po to
wracać. Kiedy elegancka torebka pani Oliwi wypadła zupełnie przypadkiem za
burtę odbijającego już od brzegu statku, Magda tylko wzruszyła ramionami. Wskazała
na plecy kobiety i mrugnęła do siostry, kładąc palec na ustach. Do kabiny
dotarły całe spocone i potargane, padły na łóżka na wpół żywe ciężko dysząc.
- Należy nam się odrobina odpoczynku, pobiłam dzisiaj wszystkie swoje
rekordy szybkości – wystękała Olga.
- Ja też, o
której ta kolacja? – zapytała Magda. - Wyobraźcie sobie cieplutkie morze, palmy
i jakiegoś przystojnego hindusa serwującego drinki - rozmarzyła się na dobre.
- O
dwudziestej. Nie zapominajcie, po co tu jesteśmy. Najpierw musimy znaleźć
naszych uciekinierów – Pani Mendoza także wyciągnęła się z błogim uśmiechem na
kołdrze. – Mamy więc trzy godziny czasu. Proponuję mała drzemkę. – Już po kilku
minutach spała snem sprawiedliwych. Tymczasem siostry zerkały na siebie
niespokojnie. Obie miały wyrzuty sumienia z powodu torebki.
- To był
Prada, musiała kosztować fortunę – jęknęła cicho Olga. – A jak miała tam coś
wartościowego?
- Nie
dramatyzuj, pewnie nawet nie zauważy jej braku. Najwyżej jej odkupię po
powrocie i przeproszę – Magda zaczęła też mieć złe przeczucia, ale starała się
jak zwykle zachować rozsądek. Nagle rozległ się dzwonek do drzwi, a siostrom
przebiegł po plecach zimny dreszcz.
- Kto tam?
- Obsługa –
Jedna z dziewcząt wstała i otworzyła drzwi. Weszło dwóch uśmiechniętych
uprzejmie marynarzy w eleganckich mundurach.
- O co
chodzi? – pani Mendoza usiadła i przetarła oczy.
- Poprosimy
o dokumenty i bileciki do kontroli. Każdy pasażer musi być odnotowany w naszym
systemie, a panie przez pośpiech umknęły uwadze kolegów, za co bardzo
przepraszamy.
-
Oczywiście, dziewczęta, gdzie jest moja czerwona torebka? Tam były nasze
bilety, dokumenty i pieniądze na drobne wydatki – zapytała, rozglądając się
niespokojnie po luksusowym apartamencie. Nie mogła sobie przypomnieć, co z nią
zrobiła.
- Ttaka ood
Pprady? – wyjąkała słabym głosikiem Magda. – Chyba wwyleciła zza bburtę.
- A może
mógłby któryś z panów znaleźć pana Mendozę? Na pewno zapłaci za naszą podróż –
zapytała z nadzieją Olga.
- Zaraz
sprawdzę – mężczyzna otworzył laptopa. – Niestety na liście pasażerów nie ma
kogoś takiego.
- Jak to?! –
wykrzyknęły wszystkie trzy kobiety. – Przecież zrobił rezerwację!
- Ale w
ostatniej chwili ją odwołał. Chyba będę musiał poprosić kapitana, drogie
pasażerki na gapę – roześmiał się na widok ich przestraszonych min. – Nie
martwcie się, to nie statek piracki nie nakarmimy wami rekinów. Myślę, że
spędzicie tą podróż na zmywaku. Zawsze brakuje tam rąk do pracy. Na statku mamy
w tej chwili około siedmiuset ludzi. Nie będzie się wam nudziło. Mycie garów to
bardzo pouczające zajęcie.
- Jej, a ja
sobie dwa dni temu takie piękne paznokcie zrobiłam, z rustykalnym wzorkiem –
jęknęła płaczliwie Magda.
- Plaża, co? - Olga walnęła siostrę w plecy, aż zadudniło. - Przez ciebie
głupia niezdaro, zamiast w południowym raju, w ramionach przystojniaka, spędzimy czas
w kuchni niszcząc sobie dłonie i wdychając smród smażonych ryb!
- To będzie
baaardzo długa podróż – stwierdziła filozoficznie pani Oliwia, ściągając z
wypielęgnowanych rąk biżuterię.
- Może tym, mogłybyśmy zapłacić za podróż? - zaproponowała nieśmiało Magda.
- Nie ma mowy, to moje ulubione pierścionki! Wolę do końca życia pucować
talerze! - warknęła na nią kobieta i z wyniosłą miną schowała je do kieszeni.
Noc poślubna była wspaniała. Mirek poradził sobie pięknie z zdominowaniem Tom'a. A i Tom na prawdę jestem pod wielkim wrażeniem tego co z nimi zrobiłaś... Aż nie mogę znaleźć słów żeby to opisać.
OdpowiedzUsuńDawno nie było pracowników Mendozy i bardzo się cieszę że jeszcze się pojawili. To fajne chłopaki.
A co do naszych uroczych pań... chłopcy znów je wykiwali ale w pewnym sensie trochę im się należało. No bo przecież nie mogą ich ścigać w czasie podróży poślubnej a one we trzy są straszniejsze niż terroryści. Oby już siedziały w domu i nie wywijały za dużo. Sympatyczne wariatki...
Rozdział świetny. Już nie mogę się doczekać kolejnego.
Dużo weny i chęci:)
Rozdział jest boski :DDDDDDDDd scena z nocy poślubnej :) ale najbardziej koniec rozdziału wyobrażam sobie miny dziewcząt na myśl o garach niż w byciu w ramionach przystojniaka :)
OdpowiedzUsuńP.S. Pozdrawiam i życzę duuuuużo wenyyyy
O rany, rozbroiłaś mnie tym rozdziałem! Najpierw zaserwowałaś gorący opis nocy poślubnej dwóch samców alfa, a później...
OdpowiedzUsuńDopominałam się o powrót goryli Mendozy, ale nie spodziewałam się, że zrobią w (za przeproszeniem) konia panny Piekiełko i samą Oliwię Mendozę! Zaskoczyłaś mnie tym na maxa. W pierwszej chwili myślałam, że te trzy diablice zepsują naszym milusińskim podróż poślubną i byłam na Henia i Krzysia strasznie zła. Nawet życzyłam tym poczciwcom straszliwej zemsty ze strony szefa. A tu co? Panom zamarzyło się pozostanie bez nadzoru!
To:
" - Myślisz, że już pojechały? – zapytał leniwie Heniek.
- Pewnie tak, były strasznie zawzięte – uśmiechnął się do niego Krzych.
- A dlaczego nie powiedziałeś im, że rezerwowaliśmy też samolot do Japonii, miejsca w ekspresie transsyberyjskim i statek na Grenlandię?
- A po co? Niech się kobitki przejadą, będą mieć fajne wczasy no nie? – pociągnął łyk piwka."
jest mój absolutnie ulubiony fragment tego rozdziału. Brawo!
Podoba mi się też sposób w jaki opatrzność (przy twojej pomocy) zemściła się na trzech babach za ich wtrącanie się w cudze sprawy. Pytanie tylko, czy zmywanie przez cały rejs po 700 osobach czegoś ich nauczy... Nie mogę się doczekać, by się o tm przekonać.
Gratuluję znalezienia bety. Nieźle się spisuje, choć mam kilka uwag.
"Mirek złapał, nieco opierającego się Toma za rękę i pociągnął w kierunku wanny, pełnej bulgoczącej, ciepłej wody i płatków róż."
Pierwszy przecinek jest zbędny, a pod koniec zmieniłabym szyk zdania: "Mirek złapał nieco opierającego się Toma za rękę i pociągnął w kierunku pełnej bulgoczącej, ciepłej wody i płatków róż wanny."
"Powiódł oczami po pięknej twarzy teraz odrobinę zarumienionej, rozchylonych w szybkim oddechu ustach."
Powiódł oczami (zabij, ale czy jednak nie "oczyma"?) po pięknej, teraz odrobinę zarumienionej twarzy oraz rozchylonych w szybkim oddechu ustach.
"Wpadli do wody prawie równocześnie, z głośnym pluskiem rozchlapując ją dookoła."
Prawie równocześnie wpadli do wody z głośnym pluskiem, rozchlapując ją dookoła.
"napiętych mięśniach na brzuchu"
napiętych mięśniach brzucha? Poza tym, uniknie się w ten sposób powtórzenia "na" w zdaniu.
"W końcu oba ciała wygięły się, zadrżały i targnął nimi potężny orgazm."
Jeden orgazm? "targnęły nimi potężne orgazmy"
"trąbka wzywająca go do ataku."
Kochana, ale ty masz porównania! ;)
"Zarówno ciało i umysł spalały się w ogniu pożądania."
"jak i umysł" Bez "jak" "Zarówno" jest nie na miejscu.
"- To był Prada"
Był czy była? Sama nie jestem pewna jak tu powinno być...
"warknęła do niej kobieta"
na nią
Buziaki i pisz szybciutko kolejne rozdziały,
Ariana_86
Tymi ,,oczami" i ,,oczyma" zabiłaś mi ćwieka. Sprawdziłam i okazało się, że obie formy są poprawne.
UsuńCo do ,,trąbki" to faktycznie dziwnie zabrzmiało, ale co ja poradzę, jak mi się takie miłosne zapasy z polowaniem kojarzą. Eh... ciekawe czy czytelnicy mają choćby blade pojęcie jak ciężko się opisuje takie scenki. Zawsze człowiek jest z nich niezadowolony, bo przecież wszystko już było i trudno tu o jakąś świeżość.
,,Prada" to tutaj dom mody, więc według mnie ,,był". Jest to jednak też znana marka, więc ,,była". Zabij, nie mam pojęcia jak ma być.
O rany, ja nie miałam nic złego na myśli z tą trąbką. powinnam była przenieść to do początkowej części komentarza. Chodziło mi po prostu o to, że masz oryginalne i ciekawe porównania.
UsuńOczy i Prada... Cóż, zdaję się tu na ciebie i twoją betę. Sama nie jestem pewna czy tak jest poprawne, czy nie.
Weny i kolejnego tak fajnego rozdziału,
Ariana
Witam,
OdpowiedzUsuńwspaniały.. ta noc poślubna Mireczka i Toma wspaniale wyszła, ciekawe czy Tom jeszcze kiedyś pozwoli na dominację Mireczkowi... Och Krzych i Heniek sa trochę nie ostrożni, ale dość fajnie to wyszło, nie powiedzieli wszystkich informacji o tym gdzie są / będą Alex i Wojtek... Czyżby oni poinformowali Alexa o tym, że wycofał rezerwację? No tak, torebka wypadła, a tam wszystkie dokumenty...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie i gorąco Basia
Noc poślubna była wręcz magiczna, najbardziej podobał mi się moment gdy to Tom zajął się Mirkiem, te zapewnienia miłości, ta czułość... awww, To było fantastyczne, oni pasują do siebie idealnie... jeden narwaniec i drugi który potrafi sobie z nim poradzić.
OdpowiedzUsuńTo był świetny pomysł by postawić ich na ślubnym kobiercu :3
A panie na gapę,... hahahahahahahahahahahahhaah >_< O mój Boższzzzzzeeeee., to była rewelacja, aż wyobraziłam sobie ich miny xD Pięknie,.,,
Twoja Maru;3
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, noc poślubna Mirka i Toma naprawdę wspaniale wyszła zastanawiam się czy Tom to jeszcze kiedyś pozwoli na dominację Mireczkowi (bo chyba źle to to nie było) najpierw to myślę ale Krzych i Heniek nie ostrożni, ale to chyba był plan tylko czy ich czy jednak Alexa, aby pozbyć się rozjuszonych kobiet... Alec właśnie czyżby wycofał rezerwację po kontakcie z chłopakami czy wszystkie rezerwacje wycofali...? co za katastrofa torebka za burta, i czego zmywak na nasze panie...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Zośka