Siostry
Piekiełko po obejrzeniu wiadomości, wsiadły w samochód i już po kwadransie były
w willi Mendozów. Przywitała ich równie zaniepokojona pani Oliwia. Zaprosiła
dziewczęta do salonu, gdzie natychmiast podano im herbatę i ciasteczka. Usiadła w fotelu głęboko zamyślona.
- Dzwoniłam już wszędzie i wiem, że brali udział w jakimś kuligu i zaginęli
podczas zamieci. Służby ratownicze prowadzą poszukiwania. Znaleźli jedynie
szalik Wojtka z dala od szlaku. Przypuszczają, że udało im się dotrzeć do którejś
z górskich chat, ale to nic pewnego – podniosła drżącą dłonią filiżankę.
- A może zginęli
i teraz leżą gdzieś pod stertą śniegu? – wyszeptała Olga, a z jej oczu
popłynęły obficie łzy.
- Nie bredź,
pewnie siedzą u jakiejś gaździny i grzeją się pod pierzyną! Ty głąbie – walnęła
siostrę w głowę ręką – to góry! Tam często nie ma zasięgu, pewnie nie wiedzą
nawet, że ich szukamy!
- Zabiję ich
jak wrócą, obydwu – zerknęła na panią Mendoza, a ta jej przytaknęła. – Potem zreanimuję
i znowu zabiję – wysmarkała się nieelegancko w chusteczkę, trąbiąc głośno na
nosie.
- Znalazła
się doktorka! – prychnęła Magda.
- A żebyś
wiedziała, mam dyplom z kursu pierwszej pomocy! – zadarła do góry czerwony nos.
- Jaaasne… z liceum… – popukała ją po czole siostra z politowaniem
kręcąc głową.
- Myślisz,
że Wojtuś chciałby lleżeć w tym grobowcu ppo tatusiu? – wyjąkała szlochając Olga.
Aleks z Wojtkiem
stali od kilku dobrych minut w holu i przysłuchiwali się tej dziwnej rozmowie.
Wrócili do domu od razu, jak tylko usłyszeli w samochodowym radiu
wiadomości. Oczywiście wcześniej pożegnali się wylewnie z księdzem i
gospodynią, którzy za żadne skarby nie chcieli od nich przyjąć pieniędzy.
Mendoza postanowił sobie w duchu jakoś im to wynagrodzić. Znajdzie sposób na
tych dwoje uparciuchów.
- Słyszałeś, co te wariatki wygadują? – szepnął do niego Cindy.
- Taa… zaraz
im przemebluję w mózgach – Aleks pociągnął go za rękę do salonu. Stanął w progu
i podparł się pod boki, a Wojtek wyglądał ciekawie zza jego ramienia. – Pięknie
drogie panie, jeszcze naszych ciał nie odnaleziono, a wy już grobowiec przygotowujecie!
– zgromił spojrzeniem siostry Piekiełko. – A moja matka jeszcze wam przytakuje!
– popatrzył oskarżycielsko na panią Oliwię.
- Jak
dobrze, że nic wam nie jest! – krzyknęła radośnie Magda i zerwała się od stołu. Pozostałe panie
poszły w jej ślady. Zbiły się w szczęśliwą gromadkę na środku pokoju i gadały
jedna prze drugą. Pytania padały z taką szybkością, że mężczyznom zakręciło się
w głowach. Tymczasem matka Aleksa obserwowała wszystko w milczeniu. Coś jej
wyraźnie nie pasowało. Obaj zaginieni mieli takie zadowolone miny i trzymali się
za ręce. Właśnie ręce!
- Jak
mogliście nam to zrobić?! – wrzasnęła pani Mendoza jak krakowska przekupka,
kompletnie wypadając z roli damy. – To my tu się zamartwiałyśmy, a wy tam
wzięliście ślub bez nas i pewnie kopulowaliście jak króliki! – wskazała zdumionym
jej zachowaniem siostrom obrączki na palcach obu mężczyzn i liczne malinki na szyi
Wojtka. – A ja tak
marzyłam o hucznym weselu, planowałam go od lat! Nie daruję! Wypatroszę! –
wyciągnęła ze stojaka pod ścianą parasolkę, a siostry Piekiełko z bojowymi
minami zrobiły to samo.
- My sobie
nawet sukienki zaprojektowałyśmy i spisałyśmy listę gości! – warknęła Olga. Trzy
wściekłe kobiety natarły na wystraszonych mężczyzn z wielką furią, którzy zaczęli się
wycofywać powoli do holu.
- Chodu! –
krzyknął Mendoza i pociągnął męża na schody. W kilkanaście sekund znaleźli się w
swojej sypialni i zabarykadowali drzwi, przesuwając pod nie ciężką komodę. Z
ulgą usiedli na niej i odetchnęli.
- Mało
brakowało – uśmiechnął się Wojtek. – Ale twoja matka jest szybka, nadawałaby
się na komandosa.
- Nawet tak
nie mów, jeszcze cię usłyszy i weźmie na poważnie – westchną Aleks. – Z twoich
sióstr też niezłe jędze.
- Wiem, ale one
pewnie wolałyby być ninja – dostrzegł wyraźną kpinę w oczach mężczyzny. - Nie
patrz tak na mnie, fascynują się kulturą japońską od dawna.
- Jaasne…
jeszcze tylko brakowało skradających się za nami wariatek. A tobie co? – Aleks dopiero
teraz dostrzegł, że chłopak jakoś zmarkotniał.
- Wiesz –
przytulił się do boku męża – ja wcale nie chcę żadnego wesela, wolałbym
pojechać tam, gdzie będziemy tylko we dwójkę. Takie małe wakacje. One nas
zamęczą, każą występować jak małpom w cyrku, sproszą tłumy gości – jęknął i
wdrapał się mu na kolana. Schował twarz na jego piersi.- Mam pomysł, ale o tym nie waż się wygadać nikomu, nawet swojemu kumplowi, bo jeszcze nas wyda – Mendoza zaczął coś szeptać mu na ucho, a z każdym zdaniem twarz Cindy robiła się coraz radośniejsza. - Wchodzisz w to?
- Musimy być
bardzo ostrożni, moje siostry są sprytne i strasznie podejrzliwe – oczy chłopaka
były pełne psotnych iskierek. – Mogę napisać list?
- Chyba
nawet by wypadało. – Mężczyzna wziął go na ręce i poszedł z nim w stronę łóżka. Jego mina
wymownie świadczyła o tym jakie myśli chodzą mu po głowie. Zanurzył nos w
miękkich włosach chłopaka.
- Przestań
mnie wąchać, to łaskocze –
zaczął chichotać Wojtek – czy to nie za wcześnie? – spojrzał na pościel lekko zarumieniony. – Dopiero była dobranocka.
- I bardzo
dobrze, będziemy mieć dużo czasu na naukę powinności małżeńskich – mrugnął do
niego Aleks i położył ostrożnie na materacu.
- Dorwałeś
się do jakiejś broszury u księdza?A przyszło
ci do głowy, że obaj jesteśmy mężczyznami i to działa w obie strony? Ja swoje
wypełniłem wczoraj, to dzisiaj twoja kolej, mój ty zgrabny tyłeczku! – chłopak
pochylił się w kierunku męża i poufale klepnął go w pośladek.
- Nawet tak
nie żartuj – Aleks przezornie wycofał się na drugi koniec łóżka. – W końcu to
ty jesteś żoną w tym związku i przyzwyczaiłeś się już do obowiązków, więc nie ma
sensu tego zmieniać.
- W życiu nie
słyszałem równie pokrętnej filozofii – Wojtek usiadł na łóżku i wydął usta. –
Skoro robię za kobietę, to w takim razie kochanie, właśnie dostałam okres i migrenę, więc nici z mizianka – wykrzywił się do zaskoczonego mężczyzny i
pokazał mu język. Umknął do łazienki i zamknął się w niej na klucz.
- Może
jednak ponegocjujemy? – dobiegł go zawiedziony głos męża.
***
Następnego
dnia rano, kiedy mężczyźni zeszli na śniadanie zastali w jadalni wszystkie panie,
namiętnie nad czymś obradujące. Nie zauważyły nawet ich wejścia. Przed nimi
stała sterta kolorowych kanapeczek o różnych smakach, a w dzbanku zaparzona
była aromatyczna herbata. Panowie zwabieni zapachem przełknęli ślinkę i
zaczęli się skradać do stołu.
- Siadajcie
i jedzcie – Pani Oliwia odwróciła głowę w ich stronę. – Ja tymczasem opowiem
wam co uradziłyśmy – Nalała im po filiżance napoju i podsunęła półmisek. – Chcemy
mieć wesele, też się nam coś od życia należy. Możecie po prostu powtórzyć przysięgę
przy urzędniku państwowym, bo kościelny ślub już mieliście. Wynajmiemy na dwa
dni jakiś elegancki dom weselny, dysponujący dużą salą i pokojami dla gości –
spojrzała wojowniczo na syna. – Nawet nie próbujcie się wymigać.
- Hm, co o
tym sądzisz Wojtek? – odbił piłeczkę Aleks z poważną miną i kopną go pod stołem.
- Strasznie
dużo pracy – wymamrotał chłopak z pełnymi ustami.
- No właśnie
– Mężczyzna podrapał się po głowie i udawał, że się głęboko zastanawia. – Nie mam
czasu na babskie fanaberie. No chyba, że wy się wszystkim zajmiecie. Ale macie
tydzień na przygotowania, chcę wreszcie mieć spokój.
***
- To niemożliwe…
nie damy rady… - wtrąciła rozsądnie Magda.
- No
dziewczęta, nie spodziewałam się tego po nas – Pani Mendoza
aż podniosła się z krzesła. – Poradzimy sobie!- wyciągnęła do nich rękę, a
siostry Piekiełko splotły z nią swoje dłonie.
- Jedna za
wszystkie, wszystkie za jedną – krzyknęły zgodnie z wielkim zapałem i zaczęły
snuć weselne plany. Kompletnie zapomniały o mężczyznach, którzy po cichu umknęli
z jadalni.
***
Aleks udał się
do swojego biura, a Wojtek postanowił odwiedzić Mirka, którego ostatnio
strasznie zaniedbał. Wiedział, że Kaser bardzo dobrze się nim zajmował. Może nawet aż za
bardzo. Już w szpitalu zorientował się, że Tom traktuje go nie jak swojego podwładnego, tylko kogoś bliskiego. Prawdę
mówiąc, więcej się bał reakcji przyjaciela, niż zachowania jego szefa. Znał jego
przeszłość i nieraz widział jak ucieka z całkiem nieźle zapowiadającego się
związku. Mirek nie chciał z nikim wchodzić w bliższe relacje. Zastał go
w swoim pokoju kującego do egzaminów.
- No proszę,
czyżby to mój dawno nie widziany kumpel – popatrzył na chłopaka oskarżycielsko.
– Pięknie się mną opiekowałeś nie ma co – dodał z przekąsem.
- Prawdę
mówiąc nie chciałem wam przeszkadzać – uśmiechnął się do niego pojednawczo
Wojtek. – W szpitalu wyglądało na to, że wcale nie potrzebujesz mojej pomocy.
Poza tym widzę, że ściągnęli ci gips. To się dobrze składa, bo mam do ciebie
prośbę. Zostaniesz świadkiem na moim ślubie? Odbędzie się w sobotę.
- A ty co, w
ciąży jesteś, że się tak śpieszysz nałożyć kajdanki? Nie mam pojęcia po co
ludzie to robią, żeby potem płacić adwokatom grubą gotówkę za rozwód. Ja się
nigdy nie dam usidlić! – wzruszył ramionami.
- No jak
będzie? Aleks przed chwilą mi dzwonił, że już poprosił Toma, a on się zgodził.
Miałbyś fajnego partnera do tańca na weselu.
- A co ty mi
go tak wpychasz? – zapytał podejrzliwie Mirek, lekko czerwieniejąc na twarzy.
Przez chwilę miał wrażenie, że Cindy czegoś się domyśla.
- Nic, ja
tak tylko, żebyś się nie nudził – Spojrzenie Wojtka było niewinne jak u
nowo narodzonego niemowlęcia.
- Dobra,
będę chyba musiał kupić jakiś garniak, nie mam co na siebie włożyć. A tam
pewnie będą sami nadziani – obaj chłopcy sięgnęli po katalogi z męską modą. –
Masz już coś upatrzonego? To w końcu twój wielki dzień!
***
Dzień ślubu
nadszedł bardzo szybko. Zanim panowie Mendoza się obejrzeli była już sobota. Trzy muszkieterki spisały się na
medal. Zrealizowały swój plan w 100% i w dniu wesela wszystko było dopięte na
ostatni guzik. Wynajęły wspaniały hotel z ogromną salą balową, położony za
miastem w niewielkim zagajniku i otoczony pięknym zadbanym ogrodem. Miał dużą kaplicę, którą pięknie udekorowano białymi i herbacianymi różami. Zarezerwowały
nawet bilety lotnicze i zapłaciły za podróż poślubną. Zaprosiły ponad trzystu
znamienitych gości i wszyscy co do jednego potwierdzili swoje przybycie. Nikt
nie ośmieliłby się odmówić pani Oliwii. Gangsterzy posiadali świetny instynkt samozachowawczy
i wiedzieli czym grozi narażenie się Mendozom. O szesnastej miała się odbyć
ceremonia. Zgromadzeni niecierpliwie czekali na państwa młodych.
Tymczasem w
domu trwały ostatnie przygotowania. Tom i Mirek pomagali ubrać się
przyjaciołom. Obaj świetnie wyglądali, ubrani w szyte na miarę garnitury i byli
w naprawdę szampańskich humorach, co nieco dziwiło, zwłaszcza Kasera, który
wiedział, jak bardzo Aleks nie lubi takich przedstawień. Zresztą Wojtek na
konesera tego rodzaju szopek też nie wyglądał.
- Nie spodziewałem
się aż takiego entuzjazmu – pomógł Mendozie zapiąć spinki do mankietów.
- Wiesz
stary – Aleks klepnął go poufale po ramieniu – my się będziemy dzisiaj naprawdę
dobrze bawić, jestem tego pewny – uśmiechnął się do mężczyzny tajemniczo. – Myślę
jednak, że dla was także to będzie naprawdę niezapomniany dzień.
- Pośpieszmy
się, dochodzi szesnasta – Cindy ubrany na biało z rozpuszczonymi włosami
wyglądał zjawiskowo. – Mirek - szepnął do przyjaciela – masz tu list - włożył mu
kopertę do kieszeni. – Otwórz go jak przyjedziecie do kaplicy.
Wsiedli do osobnych samochodów. Państwo
młodzi do eleganckiej, przyozdobionej kwiatami limuzyny, świadkowie do czarnego
BMW. Z początku trzymali się blisko siebie, ale potem z powodu panujących w Krakowie
korków zostali rozdzieleni. Tom z Mirkiem przybyli do kaplicy pierwsi, weszli
od zaplecza by w sali do przygotowań spotkać się z panią Oliwią i siostrami
Piekiełko.
- A gdzie
narzeczeni? – zapytały zaniepokojone kobiety.
- Zgubiliśmy
się po drodze, ale proszę się nie martwić byli tuż za nami – Odpowiedział uspokajająco
Kaser. – Usiądźmy.
Rozlokowali
się wygodnie na fotelach i zaczęli jeszcze raz omawiać plan przyjęcia. Upłynął
kwadrans, potem drugi i trzeci, a państwa młodych nadal nie było. Zaniepokojeni
goście zaczęli zaglądać na zaplecze.
- To może ja
wyjrzę na drogę – Magda narzuciła płaszczyk i wybiegła z budynku.
- Dzwonię już
piąty raz i nic, obaj mają wyłączone komórki. Czy to nie dziwne? – odezwała się
Olga. – Może coś im się stało?
- Ja mam
wrażenie, że o czymś zapomniałem – zamyślony Mirek rozejrzał się po pokoju. -
Już wiem, Wojtuś coś mi dał – wyciągnął z kieszeni list. Niestety nie zdążył go otworzyć, bo Pani Oliwia wyrwała mu kopertę z ręki. Rozerwała ją trzęsącymi się ze zdenerwowania dłońmi.
- Mam złe
przeczucie – szepnęła i wyciągnęła pachnącą papeterię w niezapominajki. – O kurwa
– złapała się za serce i osunęła na fotel. – A to wredne skurczybyki!
Posłuchajcie!
Najmilsi!
Postanowiliśmy
z Aleksem, że nie będziemy uczestniczyć w tym cyrku. Wzięliśmy już ślub,
który był naprawdę piękny i wzruszający. Teraz mamy zamiar trochę poświętować
we własnym
gronie. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, abyście się dobrze bawili. Nie wątpię, że
moje siostry i teściowa zrobiły co mogły, żeby to było naprawdę wspaniałe wesele. Bardzo dziękuję za tyle starań i przepraszam za naszą ucieczkę. Nie ma sensu nas szukać, kiedy odczytacie ten list będziemy już daleko poza granicami kraju.
Wasi kochający Wojtek i Aleks
Ps: Mamo, mam propozycję. Nie warto marnować takiej imprezy. Myślę, że Tom i Mirek idealnie nas zastąpią. Prawda, że piękna
z nich para?
Pani Mendoza
podniosła powoli głowę i popatrzyła na oniemiałe twarze zgromadzonych. Była
naprawdę zła, ale trzeba było ratować co się dało. Nie miała zamiaru wyjść na
idiotkę przed swoimi znajomymi i krewnymi. Ten mały drań Wojtek miał rację. Z
rodziną policzy się później, teraz czas zająć się chwilą bieżącą.
- Dziewczęta
do drzwi! Zamknijcie na klucz i nie pozwólcie im umknąć – odwróciła się z drapieżnym
uśmiechem do struchlałego Mirka i Tomka. – No kochani, czas zaczynać!
Ha ha ha dobre, tak wrobic Toma i Mireczka. Chociaż jakby nie chcieli, to by nie wzięli ślubu nawet zmuszeni czy zmanipulowaniu.Pasują do siebie idealnie
OdpowiedzUsuńnie no końcówka mnie powaliła genialne naprawdę genialne , żeby tak ich wrobić, już chyba wiadomo czemu Mendoza tak po prostu poprosił Toma o zostanie świadkiem w końcu nie pałali do siebie braterską miłością . A decyzje Pani Oliwi normalnie mnie rozłożyła na łopatki .A Mireczek tak zapewniał że on nigdy nie uwiązał by się na stałe a tu taki psikus jego przyjaciel mu zrobił .
OdpowiedzUsuńKochana zlituj się nad nami i dodaj szybko następny rozdział . Pozdrawiam i życzę dużo weny . BAY BAY
Ale ich wyrolowali nie ma co:D
OdpowiedzUsuńAle mają racje teraz czas na Toma i Mirka jestem bardzo ciekawa co z tego wyjdzie oni przecież praktyczne się nie znają i te przepychanki między nimi... mimo wszystko pomysł bardzo orginalny i okropnie mi się spodobał.
Szkoda że po powrocie do domu Wojtuś i Alex nie mieli czasu dla siebie ale mam szczerą nadzieje że to nadrobią.
Obaj są wspaniali i pięknie do siebie pasują. Cindy zostawił kumpla w łapach rowrzeszczanych bab:D
Dołączam się do prośby wyżej i błagam o szybkie dodanie nowej notki.
Dużo dużo weny:)
To po prostu piękne jak wrobili Toma i Mirka w ślub.
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa jak panowie sobie poradzą i jak się potem od wdzięczą za ten ślub?
Bardzo podobał mi się ich pomysł jak sobie poradzić z rodzinką która chciała wesela.
Ruda
Witam, witam,
OdpowiedzUsuńboski rozdział, na usłyszaną wiadomość o zaginięciu brata i jego narzeczonego, siostry Wojtka czym prędzej pognały do rezydencji, jeszcze nic nie wiadomo, a one już urządzają pogrzeb... ehh.. Co za spostrzegawcza matka Aleksa od razu zobaczyła te obrączki... Jak widać Medoza też che chwili spokoju, ciekawe gdzie pojechali... Hahaha rozbawiła mnie scena, jak Wojtuś powiedział, że dopełnił małżeńskiej powinności i teraz kolej Aleksa ;] a potem, co? Jak Aleks nie chce to Wojtek ma okres i migrenę, więc nic z tego... Ale wkopali ślicznie Toma i Mireczka w ten cały ślub, ciekawe jak to się dalej potoczy...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Cwaniaczki uciekli a Mirka i Toma pozostawili trzem muszkieterką no nieźle i w dodatku ślub...
OdpowiedzUsuńHahaha!!! Końcówka była po prostu boska!
OdpowiedzUsuńAle zacznijmy od początku. Histeria w jaką wpadły siostry Piekiełko i pani Oliwia była po prostu... Ech, do pewnego stopnia zrozumiała. Choć przyznam szczerze, że u mnie "jak trwoga to do Boga", więc pewnie zaczęłabym się modlić ;)
Podobała mi się ta próba Wojtka by być (jak to mówią fanki mang/anime) seme. Choć mam nadzieję, że jednak nie uda mu się dobrać do tyłka Mendozy. Aleks to typ dominujący i ciężko jest mi wyobrazić go sobie jako tego uległego... Hmm... mam chyba na dysku opowiadanie, w którym "uke" zapragnęło zostać "seme"... Daj znać, jakbyś chciała przeczytać ;)
Trzy muszkieterki... Niezłe. Trzeba im przyznać, że potrafią się zorganizować ;)
Jak już pisałam, końcówka rozdziału była boska. Przygotowałaś co prawda czytelników na to, że Mendozowie coś kombinują, ale coś takiego... Nie spodziewałam się.
Ciekawe czy i Tom z Mirkiem ulegną naciskom pani Oliwii... No i który z nich ostatecznie dobierze się do partnera. W tym starciu Mireczek wcale nie jest bez szans. W końcu to dość... niezależny chłopak. Nie to, co lekko ciapowaty Wojtek. ;)
A teraz coś mniej przyjemnego. Od dłuższego czasu już mnie to gnębi, ale jakoś zawsze zapominam o tym wspomnieć. Nie podoba mi się sposób, w jaki kreujesz postać pani Oliwii. Praktycznie za każdym razem podkreślasz, że jest ona damą, ale... ze sposób w jaki się zachowuje, a przede wszystkim wysławia, zupełnie to nie wynika. "Kurwa" w ustach damy? Użyta publicznie? Nie, nie, i jeszcze raz nie!
No ale to moje zdanie...
I na koniec kilka rzeczy, jakie rzuciły mi się w oczy:
"Usiadła naprzeciwko w fotelu głęboko zamyślona."
na przeciwko czego?
"- Obdzwoniłam już wszystko"
- Dzwoniłam już wszędzie
"wskazała zdumionym jej zachowaniem siostrom obrączki na ich palcach"
Ech, wiem, że się czepiam właściwie niczego, ale trochę mi to "ich" nie pasuje. Niby wiadomo, o kogo chodzi, ale...
"Trzy wściekłe kobiety natarły na wystraszonych mężczyzn z wielką furią. Zaczęli się wycofywać powoli do holu."
Trzy wściekłe kobiety natarły z furią na wystraszonych mężczyzn, którzy zaczęli się wycofywać powoli do holu.
"- Chodu! – krzyknął Mendoza i pociągną"
pociągnął
"a siostry piekiełko"
Piekiełko
"Znał jego przeszłość i nieraz widział jak ucieka z całkiem nieźle zapowiadającego się związku. Nie chciał z nikim wchodzić w bliższe relacje."
Wiesz, ten zapis sugeruje, że to Wojtek nie chciał z nikim wchodzić w bliższe relacje. Może połączyć te zdania w jedno? Na przykład tak: "Znał jego przeszłość i nieraz widział jak ucieka z całkiem nieźle zapowiadającego się związku, nie chcąc z nikim wchodzić w bliższe relacje."
"- No jak będzie, bo Aleks przed chwilą mi dzwonił, że już poprosił Toma, a on się zgodził."
- No to jak będzie? Bo Aleks przed chwilą mi dzwonił, że już poprosił Toma, a on się zgodził.
"Wynajęły wspaniały hotel z ogromna salą balową"
ogromną
"ale proszę się nie martwić byli tuz "
tuż
"Niestety nie zdążył otworzyć"
Niestety nie zdążył go otworzyć
Pozdrawiam i niecierpliwie czekam na kolejny rozdział.
Ariana_86
Sprawa pani Oliwii z mojego punktu widzenia wygląda nieco inaczej. Kobieta usiłuje być damą, ale ze względu na dość porywczy charakter ma z tym spore problemy. Zauważ, że na takie niekulturalne wyskoki pozwala sobie tylko w gronie najbliższych. I wiesz, dla mnie słowo ,,kurwa" wyjątkowo dobrze smakuje właśnie w ustach damy. Wypowiedziane przez kogoś innego nie zrobiłoby na mnie żadnego wrażenia.:))
UsuńOK. Jeśli tak na to spojrzeć, to zwracam honor.
UsuńAriana
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, pięknie wyrolowanie wszystkich, ale tak mieli wspaniały ślub bez tego przepychu... a Tom i mLMirek beda równie piękna para młoda... Cindi tak taki uroczy... a jeszcze jeśli robię za kobietę to dostałam okres i mam migrenę o tak Wojtusia się nie lekceważy, swoją droga to ciekawe gdzie się wybrali...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Zośka