Kara jaką zastosował
Mendoza wobec Wojtka okazała się równie dotkliwa dla nich obu. Wiedział,
że w tym tygodniu będzie miał dużo pracy, ponieważ zaplanował wcześniej sporo
spotkań biznesowych. Chłopaka zamierzał widywać tylko przy posiłkach, więc
pokusa, aby zrobić coś głupiego powinna być niewielka. Jeśli wieczorem zaliczy
jeszcze siłownię, to na pewno zaśnie bez problemów i nie będą go męczyły żadne
dziwne sny z Kopciuszkiem w głównej roli. Wszystko sobie dokładnie obmyślił i
postanowił być twardy wobec tego nieznośnego urwisa. Najwyższy czas, aby ktoś
go okiełznał. Nie mógł pozwolić, żeby smarkacz wszedł mu na głowę.
Rzeczywistość jednak okazała się o wiele bardziej skomplikowana.
Cindy robił
co mógł, aby okazać się idealnym narzeczonym. Nie tylko zmienił się w wysokiej
klasy dżentelmena, ale także zaczął niesamowicie dbać o swój wygląd, nie chcąc
Mendozie przynieść wstydu. Wybrał się z Mireczkiem na zakupy i zaopatrzył pod
wpływem jego rad w całe mnóstwo seksownych ciuchów, jakich wcześniej unikał jak
ognia. Nosił teraz dopasowane, jedwabne koszule w kolorach kamieni szlachetnych,
które znakomicie podkreślały jego piękną karnację. Markowe jeansy opinały długie
nogi i okrągły tyłek jak druga skóra. W dodatku dostał jakiejś dziwnej obsesji
na punkcie ust Aleksa. Za każdym razem jak był w pobliżu dosłownie nie mógł
oderwać od nich oczu. Pamiętał ich kuszący smak i miał ogromną ochotę ponownie
ich spróbować. Nieświadomie oblizywał się pożądliwie, kiedy tylko znalazł się
obok mężczyzny. Koniec różowego języka wędrował wtedy po jego wargach, a
brązowe oczy zamieniały się w dwa płonące, czekoladowe wiry, wciągające biedną ofiarę
na samo dno. Kusiły i obezwładniały jak słodka trucizna. Jakby tego było mało
spragnione pieszczot ciało chłopaka zaczęło dawać jednoznaczne sygnały.
Poruszał się z ogromnym wdziękiem, kręcąc zgrabnymi pośladkami i dosłownie
hipnotyzując nieszczęsnego Aleksa, który już po jednym dniu tych wyrafinowanych
tortur uświadomił sobie, że to będzie baaardzo ciężki tydzień.
Siedzieli
właśnie we trójkę przy stole w jadalni. Aromatyczna jajecznica na boczku wyglądała bardzo apetycznie.
Pani Oliwia jednak zamiast jeść obserwowała obu mężczyzn z coraz szerszym
uśmiechem na twarzy. Dawno się tak dobrze nie bawiła w niczyim towarzystwie.
Jej syn siedział sztywno jak kołek w płocie, niemrawo dziobiąc widelcem w
talerzu, przeżuwając każdy kęs jakby to była podeszwa od buta, a nie pyszny
posiłek przygotowany przez zawodowego kucharza. Natomiast Wojtek wpatrywał się
w niego jak kot w talerzyk ze śmietanką i śledził pożądliwym wzrokiem drogę
widelca do ust, wzdychając za każdym razem kiedy ten znalazł się głęboko w
środku. W końcu Aleks nie wytrzymał narastającego napięcia i sztuciec wypadł mu
z ręki plamiąc haftowany obrus.
- Czego tak
wlepiasz we mnie te swoje oczyska? Jeszcze chwila i się udławię – prychnął na
Cindy, czując jak nabrzmiały aż do bólu członek ociera się o spodnie. Zacisnął
uda i cicho syknął, kiedy fala gorąca spłynęła w dół nakręcając go jeszcze
bardziej. Na policzki wpełznął mu ciemny rumieniec.
- Ale robisz
to taak seksownie – jęknął bezmyślnie chłopak i o mało nie zapadł się pod
ziemię, napotykając spojrzenie teściowej, która właśnie dostała czkawki,
usiłując nad sobą zapanować.
- Cholera,
muszę już iść – mruknął Mendoza dziwnie niskim i ochrypłym głosem. Zerwał się
od stołu i nie żegnając się z nikim, pobiegł do swojej sypialni. Wystarczyło kilka
wprawnych ruchów ręki i spuścił się na elegancki, perski dywan z głośnym
okrzykiem spełnienia. Osunął się po ścianie na podłogę i zaszokowany wpatrywał
przez chwilę w swoją pokrytą spermą dłoń. – To niemożliwe – szepnął do siebie.
Uciekł dosłownie w ostatniej chwili. Jeszcze minuta lub dwie i doznałby orgazmu
podczas jedzenia śniadania w obecności swojej matki. Musiałby chyba potem
popełnić seppuku, bo już nigdy nie mógłby jej spojrzeć w oczy. – Do piątku
oszaleję przez tego drania!
***
Mireczek
kompletnie wykończony padł na swoje nowe łóżko. Własnoręcznie przytargał tutaj wszystkie swoje rzeczy. Trzy razy musiał tutaj lecieć z drugiego końca miasta. Wojtek
nie chciał mu pomoc ze względu na narzeczonego. Rozejrzał się z zadowoleniem
dookoła. Pokój był naprawdę ładny. Duży, widny z własną łazienką, a najlepsze
było to, że miał osobne wejście przez kuchnię. Nikt nie będzie go tu
kontrolował i śledził. W sporej willi mieli mieszkać tylko we dwóch. Po kilku
minutach odpoczynku wstał i wziął szybki prysznic. Ubrał się w stare sprane
jeansy i krótką koszulkę czyli swój zwykły, domowy strój. Nie miał się tu po co
stroić. Do sprzątania i garów szkoda mu było eleganckich ciuchów. Ruszył na
poszukiwanie pana domu. Mieli omówić ostatnie warunki. Wszedł do gabinetu,
gdzie za biurkiem siedział rozparty Tom. Usiadł na wskazanym miejscu skromnie
spuszczając oczy. Po tym co opowiedział mu o nim Wojtek miał zamiar trzymać się
od swojego nowego szefa tak daleko jak tylko się da. Miejsce było świetne, a
kasa jeszcze lepsza. Nie potrzebne mu były jakiekolwiek problemy w pracy.
- Panie
Pszczółka dwa razy w tygodniu będzie tu przychodziła ekipa sprzątająca do grubszych
robót, a pana zadaniem będzie dopilnowanie ich podczas pracy. Dom ma być czysty
i zadbany. Do pana obowiązków należy robienie zakupów oraz przygotowywanie śniadań i
kolacji. Obiady jadam na mieście. Pieniądze na wydatki są w kasetce na kominku.
W garażu jest samochód do pana dyspozycji. Myślę, że to chyba wszystko – Tom przyglądał
się leniwie chłopakowi usiłując podchwycić jego wzrok. Nowy gospoś był
atrakcyjnym, młodym mężczyzną i nie miałby nic przeciwko, gdyby umilił mu
samotne wieczory.
- Mam
pytanie. Czy mogę w swoim pokoju przyjmować gości? – zapytał Mireczek nadal nie
podnosząc wzroku.
- Dlaczego
nie, mają tylko być cicho i nie życzę sobie, aby spacerowali po moim domu. Niech
wchodzą bocznym wejściem – odparł Kaser, zastanawiając się nad preferencjami
seksualnymi Mireczka, który z każdą chwilą podobał mi się coraz bardziej. W
sumie nie było to aż tak ważne. Jeszcze nigdy nie spotkał kogoś, kto by mu się
oparł. W końcu był mężczyzną doskonałym, o jakim po nocach śniły tysiące
nieboraków. Przystojnym, charyzmatycznym, bogatym i dysponującym sporą władzą.
Czego można chcieć więcej?
- Dziękuję –
chłopak grzecznie się ukłonił i wyszedł, nie poświęcając mu ani jednego
spojrzenia. Tom doszedł do wniosku, że być może był zbyt onieśmielony w
pierwszy dzień. Zamierzał tu pozostać dość długo, więc będzie mieć jeszcze
niejedną okazję do uwiedzenia swojego gosposia. Zaczął pisać kolejną wiadomość
do Cindy, który uparcie nie odbierał od niego telefonów.
***
Kaser już od
trzech dni nie widział się z Wojtkiem i trochę się martwił. Do tej pory szło mu
doskonale, wszystko co sobie zaplanował osiągnął bez trudu. Narzeczony Mendozy
był równie naiwny co śliczny. Tak łatwo dał się zmanipulować. Mężczyzna liczył
na szybki finał. Już widział pod sobą rozpalone, chętne ciało Wojtka. Miał zamiar
sfilmować cała akcję i wysłać Aleksowi z najlepszymi życzeniami z okazji
zaręczyn. Ponieważ nie mógł się do niego dodzwonić postanowił zaczaić się pod
bramą. Od Mirka wiedział o której zaczynają się wykłady. Zamiast na chłopaka
trafił prosto na wściekłego Mendozę, który wychodził właśnie z domu po kolejnej
sesji słodkich tortur. Na jego widok stanął jak wryty, po czym z cichym warkotem
złapał go za gardło i przycisnął do muru.
- Ty przewrotny
skurczybyku! Zaraz obedrę cię ze skóry! – kopnął go kolanem w brzuch. Mężczyzna
nie pozostał mu dłużny, waląc go pięścią prosto w szczękę, aż zadzwoniły mu
zęby.
- Wiesz jak
niewiele brakowało, abym przeleciał jego mały tyłek?- uśmiechnął się do niego złośliwie
Kaser.
- Chcesz
zginąć?! - wrzasnął na niego Aleks, przewracając go na ziemię. Zaczęli okładać
się bezlitośnie, turlając się po chodniku.
Starali się sprawić przeciwnikowi jak najwięcej bólu. Cała ta akcja nie
trwała jednak długo, bo zainteresował się nimi przejeżdżający ulicą radiowóz.
Policjanci nie chcieli słuchać żadnych tłumaczeń ani wykrętów. Zapakowali
obydwu zakrwawionych mężczyzn do samochodu i zawieźli prosto na komisariat. Tam
spisano protokół i za kaucją zostali wypuszczeni na wolność. Po Aleksa
przyjechała pani Oliwia razem z wystraszonym Wojtkiem. Oboje załamali nad nim
ręce. Zawieźli go do domu i zmusili do położenia się na łóżku, mimo jego gorących
protestów. Kobieta natychmiast przyniosła dobrze zaopatrzoną apteczkę.
- Dlaczego wdałeś
się z nim w bójkę zamiast wezwać ochronę? Po co my płacimy tym darmozjadom? –
matka przycisnęła mu do twarzy tampon
nasączony wodą utlenioną. Nie była wcale delikatna i nie bawiła się w
żadne sentymenty.
- Aj mamo –
syknął Aleks – nie pastw się nad swoim biednym synem.
- Za głupotę
należy się jakaś kara! – prychnęła, polewając obficie spirytusem rozcięty łuk
brwiowy.
- Jesteś
wiedźmą! – jęknął mężczyzna krzywiąc się z bólu.
- Może ja to
skończę? – odezwał się dzielnie Wojtek, któremu w pierwszej chwili na widok
krwi zrobiło się słabo. Nie mógł jednak pozwolić, by teściowa znęcała się nad
jego kochaniem. Odebrał od niej stanowczo środki opatrunkowe. – Dam sobie radę –
odparł, widząc jak waha się czy wyjść z pokoju.
Aleks musiał przyznać, że narzeczony był bardzo delikatny. Opatrywał go ostrożnie i z wielkim wyczuciem, prawie nie sprawiając mu bólu. Najwięcej czasu poświęcił oczywiście zmaltretowanym ustom. Przykładał do nich kostki lodu, aż opuchlizna zaczęła się zmniejszać. Wreszcie pozbierał wszystkie akcesoria i uśmiechnął się słodko do mężczyzny.
Aleks musiał przyznać, że narzeczony był bardzo delikatny. Opatrywał go ostrożnie i z wielkim wyczuciem, prawie nie sprawiając mu bólu. Najwięcej czasu poświęcił oczywiście zmaltretowanym ustom. Przykładał do nich kostki lodu, aż opuchlizna zaczęła się zmniejszać. Wreszcie pozbierał wszystkie akcesoria i uśmiechnął się słodko do mężczyzny.
- Dziękuję –
wymamrotał Mendoza, któremu na ten widok zrobiło się ciepło w okolicy serca.
Miał ochotę poprosić go, aby jeszcze trochę został, ale wiedział, że to nie jest dobry pomysł. Rany ranami, ale jego penis bynajmniej w tej walce nie ucierpiał
i właśnie zaczynał się coraz bardziej interesować sytuacją, rozpychając się w
jego spodniach.
- Odpoczywaj
– nachylił się nad narzeczonym chcąc go pocałować w policzek. Napotkał
jednak twarde spojrzenie czarnych oczu i natychmiast się wycofał robiąc bardzo
żałosną minę. – Przepraszam – wyszeptał, a oczy napełniły się mu łzami. Umknął
z pokoju nie chcąc robić z siebie widowiska. Wstyd mu było, że jest takim
mazgajem.
***
Kaser prosto
z komisariatu pojechał na ostry dyżur do szpitala, gdzie opatrzono mu wojenne
rany i założono kilka malowniczych szwów na rękę. Po drodze wykupił jeszcze
jakieś leki przeciwbólowe. Postękując wrócił do domu i zatrzymał się pod
drzwiami do pokoju gosposia. Zapukał, ale nikt mu nie odpowiedział. Uchylił
drzwi i usłyszał ciche posapywanie. Mireczek z suniętymi nieco spodniami
siedział na fotelu, a na nim okrakiem jakiś drobny, nagi chłopak z głową
odrzuconą do tyłu jęczał pożądliwie, kiedy penis kochanka raz po raz zagłębiał się
w jego ciele. Byli tak zajęci sobą, że nawet go nie zauważyli. Humor Toma pogorszył
się jeszcze bardziej. Zarumieniony gospoś z przymkniętymi oczami i twarzą
wyrażającą czystą rozkosz wyglądał bardzo kusząco. Najwyraźniej bawił się o
wiele lepiej od niego. Wrócił do swojej sypialni, wziął prysznic starając się
nie zamoczyć opatrunków. Tak jak stał rzucił się na łóżko nawet się nie
wycierając. Ręka zaczęła go piekielnie rwać. Wziął kilka tabletek i popił je
wodą. Po chwili odpłynął w objęcia Morfeusza. Obudził się wczesnym rankiem, a
wszystkie rany pulsowały tępym bólem. Sięgnął po ubranie, ale nie był w stanie
sam go nałożyć. Rozeźlony na swoją nieudolność
zadzwonił po gosposia. Chłopak pojawił się po chwili obejmując szefa
zatroskanym spojrzeniem.
- Może
wezwać lekarza? – zapytał ostrożnie.
- Nie
trzeba. Podaj mi leki, są na stoliku i pomóż się ubrać – mruknął do niego
mężczyzna. Przygryzając dolną wargę usiadł i od razu połknął podane mu
tabletki. Mirek uklęknął przed nim i zaczął wciągać mu spodnie. Niepoprawny Tom
mimo paskudnego samopoczucia od razu wyobraził sobie go w podobnej sytuacji liżącego
zapamiętale jego penisa i natychmiast się podniecił, co go trochę zaskoczyło.
Nie miał pojęcia co go tak zaczęło kręcić w tym zwyczajnym dzieciaku. Zresztą
teraz nie miał czasu na głupstwa. Za godzinę musiał być w biurze, co w jego
stanie będzie niełatwym wyczynem.
- Posłuchaj,
ja tu dam sobie radę, a ty nałóż na siebie jakiś garnitur. Musisz pojechać ze
mną. Powiemy, że jesteś moim asystentem – mężczyzna odrzucił kołdrę na ziemię.
Był ciekawy czy chłopak jakoś zareaguje na widok jego nagiego ciała. Niestety
Mirek podał mu jeszcze tylko koszulę nie zaszczycając go ani jednym
spojrzeniem. Wyszedł z miną tak obojętną, że Tom w duchu aż się spiął. Zaczął
się poważnie zastanawiać, co się stało z jego czarem, który jak do tej pory
nigdy go nie zawodził. Stanął i zerknął do lustra, czy może coś z nim nie tak. Wszystko
jednak wyglądało jak zawsze. Ze szklanej tafli patrzył na niego wysoki,
muskularny mężczyzna o ciele godnym dłuta antycznego mistrza. A może jego gospoś miał jakieś dziwne preferencje? Postanowił to przy najbliższej okazji sprawdzić.
Tymczasem
Mirek brał właśnie długi, zimny prysznic. Niebacznie wrócił do sypialni szefa
chcąc go zapytać, dokąd właściwie jadą i ile to potrwa. Włożył głowę w szparę w
drzwiach i zobaczył go stojącego przed zwierciadłem
w adamowym stroju, wyginającego się ostrożnie na wszystkie strony. Na chwilę przestał oddychać z wrażenia.
Naprawdę było na co popatrzeć. Poczuł rumieńce na policzkach i szybko umknął do
swojej sypialni. Całe szczęście, że zajęty sobą mężczyzna go nie widział. Trzęsąc
się z zimna zaczął się energicznie wycierać, podskakując, to na jednej to na
drugiej nodze. Ze wszystkich sił starał się wyrzucić z pamięci ekscytujący
widok.
***
Mendoza z
dnia na dzień czuł się coraz lepiej. Sińce zbladły, opuchlizna zeszła i mógł się wreszcie poruszać bez
krzywienia się jakby zjadł cytrynę. Zostały jeszcze tylko dwa dni do końca
kary, a on z ledwością trzymał ręce przy sobie. Spędzał całe dnie w biurze, aż
matka zaczęła się dziwić co on się nagle zrobił taki pracowity. Szóstego dnia
przy śniadaniu nastąpiła katastrofa. Aleks był zupełnie rozluźniony i czuł, że
właśnie wygrał ciężką batalię i dociera
wreszcie do mety. Siedzieli przy stole we dwójkę, bo matka odsypiała
wczorajszą suto zakrapianą imprezę u jakiejś przyjaciółki. Naleśniczki z sosem truskawkowym
były naprawdę wyśmienite. Mężczyzna był strasznym łasuchem. Z błogim uśmiechem
pochłaniał placuszki za każdym razem wylizując widelec do czysta. Zajęty obżeraniem
się przestał zwracać uwagę na Wojtka i to go właśnie zgubiło. W pewnym momencie
zbyt mocno przechylił talerzyk i słodki, czerwony sos pociekł mu po brodzie.
Usiłował zetrzeć go palcem, który potem włożył do buzi i zaczął ssać. Siedzący
naprzeciwko chłopak jęknął głośno i wystrzelił jak z procy w ułamku sekundy
pakując mu się na kolana. Zrobił to jednak zbyt gwałtownie i razem z krzesłem
polecieli do tyłu lądując na podłodze.
- Co ty
znowu wyprawiasz? – zapytał zaskoczony Aleks, ale zaraz umilkł, bo ciepły
języczek zaczął lizać go łakomie po twarzy. Cindy siedział mu na biodrach i z
wielkim zapałem czyścił go z lepkiej polewy wzdychając z zachwytu. A kiedy
otarł się niecierpliwie o jego krocze popiskując błagalnie, mężczyzna dosłownie
stanął w płomieniach. – O kurwa! – jęknął obezwładniony przez pożądanie.
- Aleks
proszę – wyszeptał namiętnie, zatapiając się w jego ustach. Cały drżał od tłumionego przez tyle dni pragnienia. Każde najmniejsze włókienko w jego
drobnym ciele chciało zaspokojenia tego głodu, który je tak długo, nieustannie
trawił. Nie miał pojęcia co zrobi, jeśli narzeczony i tym razem go odtrąci, ale
będzie to coś naprawdę strasznego. Ponownie, ale tym razem już zupełnie
świadomie przycisnął swojego sztywniejącego członka do nabrzmiałego penisa leżącego
pod nim mężczyzny. Zaskomlał ponaglająco wyginając się w łuk.
Cindy zrobił się bardzo odważny, czyżby się nie wstydziło maleństwo
OdpowiedzUsuńRozdział cud, miód i orzeszki. Wyłapałam jeden błąd "Nowy gospoś był atrakcyjnym, młodym mężczyznom..." raczej "mężczyzną" ;P Piąty akapit, czy jakoś tak ;) Czekam na następny rozdział.
OdpowiedzUsuń*.* cudo *///* w szczególności końcówka boska <3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Alex wpadł w swoje sidła a Mireczek radzi sobie wspaniale:) Wybacz że taki krótki komentarz ale jestem na komórce jak tylko będę miała internet skomentuje raz jeszcze. Dużo dużo weny i zajrzyj na Xandera u mnie
OdpowiedzUsuńAhahahhaha zastanawiałam się który pierwszy nie wytrzyma XD, ale po początku obstawiałam że jednak Aleks, a tu proszę niespodzianka i Cindy się na niego rzucił :D
OdpowiedzUsuńAleks jak go odsuniesz to chyba cię palnę!!!!
To jak zareagował na Toma, napawa mnie dumą :D I dobrze mu tak, niech ma za swoje, niewyżyty narcyz, ciekawe jak by przeżywał gdyby wiedziała jaką Aleks miał słodką pielęgniarkę, na pewno by się spalił z zazdrości.... O Tooooooom! Muszę ci coś powiedzieeeeć :D
A właśnie bo mi się przypomniało że znalazłam jeden błędzik. To by ło w tej samej części tekstu, najpierw Tom widział Mireczka bzykającego się z jakimś chłopaczkiem, a pod koniec tej części tekstu zastanawiał się czy Mireczek nie jest hetero. To się tak troszkę ze sobą kłóci, ale to tyle na co zwróciłam uwagę :D
Życzę duyuuuużo weny, bo robi się coraz weselej :D
A Tom powinien być z Mireczkiem, to by nie chodził taki niezaspokojony, i może by wreszcie zostawił Cindy.... Albo go Mendozą poszczuć!
Dzięki za spostrzegawczość. Strasznie brakuje mi bety, która waliła by mnie po głowie za takie błędy.
Usuńno Mendoza.... siedzisz i kwiczysz,,, bo naszej Cindy nie da się oprzeć, awww, końcówka jest prze gorąca,,, jest zapowiedzią gorącego sexu do rana O_O
OdpowiedzUsuńAh i coś jeszcze,,, jak mogłaś skończyć w takim momencie??!( chociaż przyznam, że sama bym pewnie tak zakończyła xD)
Aww nie mogę się doczekać ;3
Twoja Maru;3
Witaj,
OdpowiedzUsuńrozdział cudowny, och ale z naszej Cindi kusiciel, Alex dając kare Cindi, że żadnych czułości nie będzie sam się także ukarał... Na Mireczka nie działa aparycja Toma, tutaj też będzie ciekawie... Mondoza leżysz i kwiczysz, naszemu Kopciuszkowi nie da się odmówić, sama końcówka bardzo gorąca...
Weny, weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Cindy... oj mały kusi biednego Alexa, ale moim zdaniem Alex jest dla niego za ostry. A Kaser niech spada. Cindy nie będzie jego! mam taką nadzieję i że nie da się zmanipulować. A rozdział świetny!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
O... Wiesz, te zakupy Wojtka mogą być dwojako odebrane. Bo z jednej strony chłopak może nie chcieć przynieść wstydu narzeczonemu, a z drugiej... Nic tak nie rozpala faceta jak seksowne ciuszki ;)
OdpowiedzUsuńTrochę rozczarowujące jest dla mnie zachowanie Toma, który tak nagle zauroczył się Mareczkiem. A jeszcze niedawno jego największym marzeniem było dobranie się do bielizny Wojtka... Może on po prostu lubi takich, którzy mu się opierają?
I tak, ja też jestem za tym, żeby wyswatać Mareczka i Toma. Ciekawe tylko, który będzie na górze ;)
"Przystojnym, charyzmatycznym i bogatym, dysponującym sporą władzą."
Wiesz, w takich wyliczankach z reguły "i" jest po wszystkich przecinkach ;)
Hmmm... Może się czepiam (jakbym wcześniej tego nie robiła ;) ), ale trochę brakuje mi sceny, w której Wojtek uświadamia sobie, że kocha Mendozę. Już kilkukrotnie pisałaś o nim jako o "kochaniu" Cindy i za każdym razem odczuwałam brak takiej scenki.
"odparł, widząc jak waha się czy wyjść z pokoju. Aleks musiał przyznać, że narzeczony był bardzo delikatny. "
akapit przed "Aleks" poproszę.
"ale wiedział że to nie był dobry pomysł."
"był" mi tu trochę zgrzyta. Sugeruje, że Mendoza to zrobił zamiast się zastanawiać. Użyłabym raczej "jest"
"miał zamiar cmoknąć narzeczonego w policzek i nachylił się nad nim. "
nachylił się nad narzeczonym chcąc go pocałować w policzek.
"podaj mi leki są na stoliku"
podaj mi leki, są na stoliku
Nie ładnie, oj nie ładnie. No powiedz, dlaczego tak się znęcasz nad biednymi czytelnikami? Jak mogłaś przerwać w TAKIM momencie? No jak? Ja chcę wiedzieć czy Mendoza się ugnie już, teraz!
Pisz szybciutko kolejny rozdział zanim zeżre mnie ciekawość i będziesz miała mnie na sumieniu ;)
Ariana_86
Mój nick świadczy o tym, że jestem wiedźmą i lubię się drażnić z czytelnikami. To naprawdę miłe uczucie, kiedy zostawia się kogoś z ogłupiała miną w środku akcji.
UsuńWielkie dzięki za te wszystkie komentarze. Człowiek uczy się na błędach, a moje dwoją się i troją chcąc mnie wykończyć.
Przeczytałam jeszcze raz i oto obiecany komentarz:)
OdpowiedzUsuńZakupy i kuszenie Cindy kurcze mały chyba jednak robi to nieświadomnie ale za to z jaką precyzją aż czasem mi szkoda Alexa ale z drugiej strony sam sabie winien. Ta bujka szkoda że się szybko skończyła ale po co im rozlew krwi.
Mireczek jako gospoś chyba nieźle się sptrawuje a Tom wcale nie jest taki idealny jak myślał niech się trochę postara a nie przeleci i porzuci.
Końcówka mnie rozwaliła. Ciekawe co się teraz stanie bo ich zostawiłaś w bardzo ciekawym miejscu aż nie mogę się doczekać co dalej. A może jakaś impreza na uniwersytecie czy coś :)
Dużo dużo weny i chęci.
Wciąż kiepski dostęp do neta:(
JEJ JAKI NAPAŁ NA ALEXA!! XDDD Jaki sweet!! :)
OdpowiedzUsuńSuper... znowu mi się nie dodał komentarz :/
OdpowiedzUsuńTom jest strasznym sku******m i nie lubię go.
Wojtek mnie wkurza, robi niemożliwie głupie rzeczy a potem ryczy. Wiesz, jak nazywam i co myślę o bohaterach jego pokroju. Poza tym nienawidzę tego "kto pierwszy ten lepszy" bo jednak ludzie to nie zwierzęta.
Hejka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, Wojtuś zrobił się bardzo odważny, tak kusiendoze na każdym kroku, zapowiada się bardzo gorąco...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Zośka