Prawdę mówiąc nasz Kopciuszek był nadal nieźle zawiany.
Poprzedniego dnia wlał w siebie niemożliwą ilość alkoholu, a że miał słabą
głowę i mało trenował nieszczęsne procenty jeszcze z niego nie wyparowały.
Próbował przypomnieć sobie coś z poprzedniego wieczora, ale niezbyt dobrze mu
to wychodziło. Miał tylko jakieś niewielkie przebłyski minionych wydarzeń. Na
myśl, że wczoraj imprezował w tej cieniutkiej, prześwitującej szmatce jego
policzki zapłonęły czerwienią. Otarł łzy wierzchem dłoni, obmył twarz zimną
wodą i zaczął się zastanawiać. Pamiętał grę w butelkę, kimona, sznur z
ubraniami, jak przez mgłę słyszał wydzierającego się na niego Aleksa żeby się
przesunął i czyjąś ciepłą dłoń na swoim penisie. Resztę pokrywała gęsta mgła.
Czyżby rzeczywiście upił się do tego stopnia, że dał się przelecieć temu wiecznie
napalonemu łajdakowi? To była zagadka, której w tej chwili nie potrafił
rozwiązać. Postanowił skupić się na doprowadzeniu do porządku i ułagodzeniu
rozszalałych sióstr. Wianek przepadł i choćby jak głośno krzyczał to i tak go
już nie odzyska. Z Mendozą policzy się później.
- Czy mógłby ktoś dać mi coś do ubrania? – zapytał
drżącym głosem.
- Oczywiście Wojtusiu – odezwała się Olga. – Co tak
stoisz? – warknęła do Aleksa i szturchnęła go lufą strzelby. – Przynieś jakieś
ciuchy! – Mężczyzna z ulgą udał się do garderoby, gdzie ubrał się z szybkością
błyskawicy i znalazł jakiś dres i koszulkę dla Cindy. Wrócił do sypialni i
zapukał do łazienki.
- Otwórz, mam dal ciebie rzeczy – kiedy Wojtek uchylił
ostrożnie drzwi podał mu zawiniątko.
- My idziemy na dół do salonu i za dziesięć minut chcemy
was tam obydwu widzieć – rzuciła groźnie do syna pani Oliwia i machnęła ręką na
siostry Piekiełko, dając im znak do odwrotu.
Tymczasem Kopciuszek wziął szybki prysznic, założył co mu
zaoferowano i na bosaka wyszedł z łazienki. Wyglądał naprawdę smętnie. Miał
podkrążone oczy, blade policzki, a w brzuchu prawdziwą rewolucję. Poprzedniego
dnia niewiele zjadł i teraz był nieludzko głodny.
- Ale masz ochronę – mruknął do Mendozy nie patrząc mu w
oczy – jakim cudem wpuścili tu te diablice?
- Masz na myśli swoje siostry? – zapytał dla pewności
mężczyzna, przyglądając się rozbawiony zmaltretowanemu chłopakowi.
- Yhy… uwierz mi, moje nazwisko skądś się wzięło – jęknął
Wojtek masując sobie skronie. – Pewnie wymyślił je jakiś nieszczęśnik, który
naraził się kobietom z mojej rodziny.
- To może być prawda – przytaknął mu z pełnym
przekonaniem Mendoza myśląc o swoim zetknięciu się z dziewczętami i
niebezpiecznej broni w ich rączkach. – Czy one umieją strzelać? – zapytał, licząc
na to, że chłopak zaprzeczy.
- Coś ty, obydwie należą do koła łowieckiego, a spod ich
nagród w zawodach strzeleckich nie widać ściany! Nawet nie marz o tym, że cię
nie trafią! – posłał mu złośliwy uśmieszek chłopak. – Miałeś człowieku pecha,
to one powinny trafić do twojego biura, a nie ja. Idealnie się nadają na
członków organizacji – Zaczął zeskakiwać po dwa stopnie, trzymając w ręce
nieposłuszne spodnie, które cały czas zjeżdżały z jego tyłka odsłaniając jasne
pośladki. Nie miał biedak pojęcia jak taka niewinna część garderoby może czasem
odmienić czyjeś życie. Aleks z coraz szerszym uśmiechem szedł za nim
podziwiając piękne widoki. W salonie zastali wszystkie panie siedzące ze
zmarszczonymi brawami.
- Usiądźcie, musimy poważnie porozmawiać – odezwała się
spokojnie pani Oliwia. – Czy ty synu uważasz się za człowieka honoru? –
zwróciła się do zaskoczonego takim pytaniem Mendozy
- Oczywiście mamo, ale nie rozumiem za bardzo twoich
intencji..
- A ty Wojtusiu? – zwróciła się do siedzącego nieśmiało
na brzeżku krzesła studenta.
- Tak proszę pani – odpowiedział ostrożnie chłopak,
kopiąc Aleksa pod stołem i szukając w jego twarzy jakiejś podpowiedzi.
- W takim razie synu, na pewno wiesz co powinieneś
zrobić, bo chyba nie uwiodłeś dla zabawy tego niewinnego chłopca? – kobieta
wstała i podeszła do stołu na którym leżała maleńka, ozdobna kasetka. Wręczyła
ją oniemiałemu Mendozie, który stał jak wryty, spoglądając na rodzicielkę
wytrzeszczonymi oczami.
- Aale mmamo! – udało mu się wyjąkać. – Nie jestem
jeszcze gotowy na takie poważne zobowiązania, to pomył… – zerknął na Cindy, który
nie mając pojęcia o co chodzi też zerwał się z krzesła. Niestety zapomniał o
zbyt dużych spodniach, które teraz wdzięcznie się zsunęły do połowy krągłych
pośladków. Mężczyzna wbił wzrok w kuszące półkule i po krótkim namyśle uśmiechnął
się szelmowsko. W pierwszej chwili miał zamiar się przyznać i opowiedzieć co
właściwie się stało, ale doszedł do wniosku, że tak będzie o wiele zabawniej,
poza tym perspektywa, którą miał przed sobą była naprawdę niezła. Z całą pewnością
był to najseksowniejszy tyłek jaki w życiu widział. – Właściwie, dlaczego nie?
– złapał zaskoczonego chłopaka za rękę, wyciągnął z pudełeczka piękny pierścień
z brylantem i wsunął mu na smukły palec. Drugi włożył mu w dłoń. – Teraz twoja
kolej kochanie.
- Na co? – zapytał kompletnie zbaraniały Kopciuszek
obracając w palcach sygnet.
- Włóż mu go wreszcie i będziecie po słowie. Nigdy nie
myślałam, że mój mały braciszek pierwszy znajdzie sobie narzeczonego. Nie martw
się, my zajmiemy się resztą – odezwała się Magda ocierając łzy wzruszenia.
- Nnarzeczonego – wymamrotał z wyjątkowo tępym wyrazem
twarzy.
- Właśnie się zaręczyliśmy skarbie, cieszysz się? –
wyszczerzył do niego zęby Mendoza i wyciągnął dłoń. Wojtek zdrewniałymi palcami
nałożył mu pierścień i usiadł ciężko w fotelu.
- Czy ktoś może mi podać szklankę wody z lodem? – jęknął
i złapał się za głowę.
- Wy tu sobie porozmawiajcie, na nas już czas – zgarnęła
siostry Piekiełko pani Oliwia. Na korytarzu jak tylko zamknęła za sobą drzwi
uśmiechnęła się tryumfalnie do dziewcząt – Widziałyście ich miny? To była
czysta robota i perfekcyjnie wykonany plan. Chodźmy gdzieś, musimy to uczcić – Poklepała
je przyjaźnie po ramionach. Jednego jednak nie wzięła pod uwagę. Swojego syna
znała może doskonale, ale najwyraźniej nie doceniła temperamentu i pomysłowości
przyszłego zięcia co w przyszłości miało zaowocować szeregiem różnych
katastrof.
Narzeczeni kiedy zostali sami przez chwilę siedzieli bez
słowa, spoglądając na siebie z nieco zszokowanymi minami. Szczególnie Wojtek,
który z wiadomych względów nadal niespecjalnie się czuł nie mógł przyjść do
siebie. Nie potrafił pojąć jak znalazł się w tak dziwacznej sytuacji. Od
poznania Aleksa ciągle spotykały go jakieś niespodziewane przypadki. Ledwo
wygrzebał się z jednego dołka natychmiast wpadał w następny. Musiał jakoś
strasznie się narazić temu panu na górze.
- Szefie, musimy się z tego jakoś wyplątać – wstał i
lekko się zachwiał. Mendoza zwinnie podbiegł do niego i złapał go dosłownie w
ostatniej chwili, a to że za tyłek, to już kompletny przypadek. – Puszczaj! -
pisnął zmieszany Cindy usiłując się wyrwać.
- Wojtek, skoro
jesteśmy zaręczeni, a po twoim dziewictwie pozostało już tylko wspomnienie, to
chyba możemy się iść trochę poprzytulać? – zapytał z drapieżnym uśmiechem
mężczyzna i oblizał usta. – Mam nadzieję, że twój kodeks na to pozwala –
zamruczał mu do ucha niskim głosem.
- Ty szumowino niskiej klasy! Ja tu cierpię męki, a ty
tylko o pieprzeniu myślisz! – czerwony ze złości Kopciuszek rzucił się na
Aleksa, który stracił równowagę i obaj przewrócili się na dywan. Sięgnął
pazurkami do jego twarzy robiąc na niej piękny pięciopalczasty ślad. Na
szczęście dla mężczyzny kobiety nie odeszły daleko, na odgłosy walki zawróciły
i wpadły do salonu.
- Chłopcy! – załamała ręce pani Oliwia – jak dzieci, ani
na chwilę nie można z was spuścić oczu! – pokręciła z niezadowoleniem głową. - Musimy
ich rozdzielić! – zakomenderowała. Nie było to łatwe, ale po kilku minutach
trzem kobietom udało się ściągnąć prychającego wściekle chłopaka z Mendozy.
- Zostawcie mnie, zabiję go, wydrapię oczy, zrobię
wszystkim przysługę! - darł się dziko rozjuszony Wojtek.
- Jak taki sam temperament będziesz pokazywał w łóżku, to
jestem gotowy się ożenić z tobą choćby dzisiaj – roześmiał się beztrosko
Mendoza, trzymając się za podrapany policzek i od razu zarobił z liścia od oburzonej
matki.
……………………………………………………………………………
Następnego dnia wczesnym rankiem do wynajmowanego przez
Wojtka pokoju zapukało dwóch znajomych bandytów. Współlokatorzy, jedzący właśnie
w kuchni śniadanie, mieli zamiar zaprotestować, ale na widok ich niewątpliwych atutów
w postaci nadmiernie rozrośniętych mięśni szybko zmienili zdanie. Bez problemów
weszli więc do środka i rozejrzeli się dookoła. Sypialnia Cindy była bardzo
maleńka i skromna, rośli mężczyźni z trudem się w niej zmieścili.
- Cindy wstawaj, twój książę nas przysłał po rzeczy –
zarechotał Heniek i potrząsnął śpiącym chłopakiem.
- Wynocha, po coście przyleźli tak wcześnie – warknął do
nich i otworzył jedno oko – poza tym nigdzie bez śniadania nie idę.
- To dobrze się składa, bo my też o suchych pyskach –
odezwał się Krzych.
- Będą tosty? – zrobił szczenięce oczka drugi z
dryblasów.
- Dlaczego zaczynam odnosić dziwne wrażenie, że
zaręczyłem się z cała bandą? – podniósł się z łóżka Wojtek, widząc, że nie
ustąpią.
- To my zaczekamy w kuchni – Wycofali się do pomieszczenia obok. Lokatorzy na ich widok
poumykali w popłochu do swoich pokoi, pozostawiając jednak niedomknięte drzwi.
No cóż, ludzka ciekawość zwykła rzecz, a Wojtek nie był zbyt wylewny i rzadko
opowiadał im o swoich sprawach. Tymczasem bandyci rozsiedli się za stołem z
błogimi minami. W perspektywie mieli wspaniałe śniadanko więc nic nie mogło
zepsuć im humoru. Widzieli jak Cindy zwinnie krząta się po kuchni z dość kwaśną
miną i postanowili poprawić mu samopoczucie. Przecież będą teraz jedną wielką
rodziną, a o kumpli trzeba dbać. Chłopak w kilkanaście minut przyrządził obfity
posiłek składający się z jajecznicy na boczku i chrupiących tostów. Mężczyźni
rzucili się te domowe przysmaki głośno wyrażając swoje pochwały.
- Wojtek, ty się nie martw na zapas z szefa to całkiem
równy gość. Ma kilka drobnych wad, ale świetny z niego kompan – uśmiechnął się
Heniek z pełnymi ustami.
- On ma rację – poparł go Krzych – jeśli my przez tyle
lat daliśmy radę, to ty też nie załamiesz się z byle powodu. - Kopciuszek
popatrzył to na jednego, to na drugiego i czerwona lampka w jego głowie zaczęła
gwałtownie migotać.
- Chwileczkę, o czym wy mówicie? O co chodzi z tymi
wadami? – zapytał ostrożnie.
- No wiesz, szef jak popije zmienia się w Ssącego Ala,
trzeba wtedy na niego uważać – odpowiedział poważnie Heniek.
- Ssącego Ala? – zamrugał rzęsami Kopciuszek kompletnie
zaskoczony.
- Al jest skrótem od Aleksa, a Ssący, bo jak cię dorwie
to się wgryza i nie puści dopóki nie zrobi ogromnej malinki. Ostatnio jak mnie
dopadł na tej imprezie integracyjnej z Rosjanami udało mu się wyssać z pięć, zanim chłopaki go odciągnęły. Jak wróciłem do domu to moja Krysia tak mi
przerobiła pysk, że przez trzy dni lód przykładałem, a i tak wszyscy się za mną
na ulicy oglądali. Nie uwierzyła w żadne tłumaczenia. Teraz jednak mamy ciebie, więc możemy czuć się bezpieczni!
- Co takiego?! – jęknął Wojtek i osunął się na krzesło.
- A ty byś uwierzył idioto? – pokiwał głową z
politowaniem Krzych i popukał Heńka w kudłatą głowę. – Szef ma jeszcze jedną wadę,
zresztą dla niektórych to może być zaleta, zależy jak na to popatrzyć –
uśmiechnął się do wyraźnie pobladłego Kopciuszka.
- Mów, chyba już nic mnie nie zaskoczy – wyszeptał Wojtek.
- Szef ma baardzo duży temperament. Wielu z jego
kochanków nie było w stanie mu sprostać. Kiedyś byliśmy w willi w górach i
przygruchał sobie jakiegoś Włocha. Zamknął się z nim w sypialni na całą noc.
Rano biedny Italianiec wyczołgał się z pokoju, wypił jednym haustem dzbanek
wody i opadł jak liść na kanapę. Spał jednym cięgiem przez całą dobą. Nawet
mieliśmy już doktora wzywać czy nie chory jakiś. Następnego dnia obudził się i
na widok pochylającego się nad nim Mendozy kwiknął przerażony, złapał za swoją
kurtkę i otworzył drzwi omal nie wyrywając ich z zawiasów. Umykał jak wyścigowy
chart. Zbiegł z górki chyba w pięć sekund, ale trzymał się przy tym za tyłek i
okropnie kulał – zarechotał Krzych. Zajęty opowieścią nie zauważył, że
Kopciuszek wstał, zaczął powoli wycofywać się do swojego pokoju i kiedy tylko
znalazł się w środku zamknął go na klucz. Bandyci dopiero na odgłos zatrzaskującego
się zamka zorientowali się co się dzieje, ale było już za późno. Usłyszeli jak chłopak mamrocząc pod nosem brzydkie wyrazy pod adresem Mendozy przesuwa ciężką
szafę i biurko, robiąc barykadę.
- Powiedzcie szefowi, że z nami koniec. Nie będę się
zajmował ani Ssącym Alem, ani służył mu za materac do nocnych rozrywek. Niech
sobie harem założy, stać go!
.............................................................................................
Betowała Niebieska
.............................................................................................
Betowała Niebieska
Ten Wojtuś to jednak ma przygody nie ma co :) A|e A|ex nie |epszy no bo te ca|e zaręczyny to w sumie jego wina by|a ca|kowicie po co gębę otwiera|:)
OdpowiedzUsuńSiostry Piekie|ko są niez|e i na prawdę w bardzo dziwny sposób a|e pięknie troszczą się o brata. Z nimi pewnie będzie jeszcze dużo zabawnych sytuacji.
A te bandziony to jednak idioci jakich ma|o bo nie dość że budzą naszego Kopciuszka skoro świt to jeszcze raczą go takimi "wspania|ościami" jak przygody jego nowego narzeczonego. Nic dziwnego że Wojtuś chce wziąć nogi za pas. Może niech sobie kupi psa obronnego chociaż na jakiś czas a|bo coś bo biedak tego stresu nie wytrzyma :)
A jeszcze wzmianka o wspó| |okatorach tu może być też coś ciekawego bo A|ex chyba do końca nie wie z kim i gdzie mieszka "jego" Cindy.
Rozdzia| jak zwyk|e pierwsza k|asa.
Dużo weny i chęci :)
:) biedny Wojtek:) przestraszył się wytrwałości swojego narzeczonego:) ciekawe co teraz zrobią bandziory i jak Aleks zareaguje:) spryciarz z Aleksa, stwierdził, że chłopak mu się podoba, więc trwa w kłamstwie, ciekawe kiedy się wyda? bo jak się wyda to sądzę, że nie ujdzie mu to na sucho...
OdpowiedzUsuńNana
łohoho to Wojtuś ma przesrane..
OdpowiedzUsuńjak czytałam o 'zaręczynach' to mało co się serem ciągutkiem nie udławiłam xD
ciekawi mnie czy Wojtuś się w końcu skapnie, że jednak jest tym dziewicem nadal.. współczucie wtedy dla Mendozy.. :P
Przecież on by poczuł ból tyłeczka, jakby nie był dziewiczy.Poza tym szef ma swój honor i niewinnego kopciuszka by nie wykorzystał.
OdpowiedzUsuńŚlub....uuu zapowiada się ciekawie
Na początku nie sądziłam że to opowiadanie może być takie piękne Przesyłam Eliksir Weny i błagam o jeszcze!
OdpowiedzUsuń~Niebieska
PS Mała auto reklama jak ktoś potrzebuje Bety -GG:43720759 :)
Geeez!!
UsuńKoleżance dyktowałam:
* autoreklama
Niebieska
XDDD PO PROSTU TO JEST JEDNA WIELKA KOMEDIA! JAK JA SIĘ ŚMIAŁAM!!! xd weny!!! i czekam na kolejne rozdziały ;P nie tylko tutaj ;P
OdpowiedzUsuńJeszcze! Jeszcze!
OdpowiedzUsuńTo chłopaki poprawili humor Wojtusiowi. Nie mam co, mają wyczucie ;) Ja tam jestem ciekawa reakcji Cindi na wieść, że jednak jeszcze ma swój wianek.
No nieźle, zaręczyli się ? Ale szkoda mi Cindy... zamartwia się tym, że stracił cnotę a to nieprawda... okropny Aleks.. nie można tak. Mam nadzieję, że Aleks więcej nie zasmuci malca, bo go uduszę, i ma mu powiedzieć prawdę. On go w tym momencie wykorzystuje grrr..
OdpowiedzUsuńA te jego wady xD Goryle tylko wystraszyli Wojtusia :)
Twoja Maru;3
Taaak!!! Będzie ślub :D
OdpowiedzUsuńA na serio. Wojtek jest bardzo naiwną istotką, skoro nawet po opowieści Krzycha i Heńka o wymęczonym przez szefa Włochu nie wpadł na to, że skoro pupa go nie boli, to może wcale cnoty nie stracił. Cóż, zdarza się.
Reakcja Aleksa na opadające spodnie, które raz po raz odsłaniały miejsce, w którym plecy tracą swą szlachetną nazwę - bezcenna. W końcu nie on jeden do wielkiej miłości doszedł wgapiając się w zgrabny tyłeczek ;)
Swoją drogą, Aleks ma naprawdę niezłych podwładnych. Niszczą telefon szefa, pozwalają Wojtkowi uciec, a na dodatek straszą biedaka niewyżytym szefem... Oj, nie mogę się doczekać tego jak Aleks zacznie się dobierać do Cindy ;)
Wspominałaś w opowiadaniu o kłopotach w jakie się wpędzi Wojtek... Mam nadzieję, że utrzymasz opowiadanie humorystycznej wersji i nie wytniesz jakiegoś brzydkiego numeru, np. wpisując w akcję gwałt na Wojtku. Nie wiem dlaczego ta tematyka stała się tak popularna w opowiadaniach...
Pozdrawiam i czekam niecierpliwie na kolejny rozdział,
Ariana
Kobieto co ty u licha ostatnio czytasz?! Najpierw były opowiadania nad którymi śmiałaś się z rozpaczy nad ich poziomem, a teraz przerzuciłaś się na gwałty? Skąd ty bierzesz te dziwne blogi?
UsuńPoza tym gdzie druga część komentarza, w której wyliczasz błędy, żeby autorka piórami nie obrosła? No gdzie?! Ktoś tu musi pilnować poziomu!
No właśnie? Ja też sobie zadaję to pytanie. Nie lubię opowiadań, w których opisane, czy choćby wspomniane są gwałty, a niestety coraz więcej ich w necie krąży :(
UsuńA trafiam na takie g...o szukając blogów z jakimiś ciekawymi opowiadaniami. Koniecznie yaoi. Ty z resztą też masz na koncie takie opowiadanie. W "Grazie d'esistere". I żeby nie było niedomówień, nie twierdzę, ze twoje opowiadanie jest złe, bo mi się podobało (muszę wreszcie je skomentować... jak tylko znajdę czas). Chodzi mi o to, że i ciebie dopadła ta plaga i umieściłaś w opowiadaniu gwałt.
Błędy, błędy... Wybacz, następnym razem... Abo trochę później. Nie mam nastroju do wytykania błędów ;) Obiecuję jednak poprawę i następnym razem napisać coś na "nie" :)
Ariana_86
Hej,
OdpowiedzUsuńrozdział jest fantastyczny, ale Alex sobie nagrabił, ale jego mamusia postawiła na swoim, już się zaręczyli. Reakcja Alexa na opadające spodnie jest po prostu bezcenna. Biedny Wojtuś, jak dobrze, że zatarasował drzwi szafą, teraz będą musieli się na męczyć aby do niego się dostać.
Weny, weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Wojtuś jest taki słodki i naiwny ^^ Cóż, trochę to nieprawdopodobne, że się nie kapną co to za ściema ze stratą dziewictwa, ale cała ta komedia jest szalenie nieprawdopodobna, więc ten motyw aż tak nie razi. Al Ssący rozłożył mnie na łopatki xD Rechotałam się jak głupia xDDD Podoba mi się jak mafiozo dobiera się do kopciuszka i czekam na jakieś gorące scenki, hehe ;>
OdpowiedzUsuńTo jest BOSKIE! *,* Nie sądziłam że znajdzie się takie opowiadanie które będzie mnie tak rozbawiać, życzę duużo weny ~~ Lecę czytać dalej ^ ^
OdpowiedzUsuńHejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, narzeczeństwo o tak mamusia Alexa działa błyskawicznie, ale siostry to tak z piekla rodem... czy Wojtuś skojarzył po tych słowach, że gsyby stracił wianek to chociaż byłby obolały...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Zośka