W tym czasie, kiedy Wojtek spał sobie smacznie w wannie,
wściekły Aleks szukał go po całym mieście. Mamrotał do siebie niecenzuralne
wyrazy i poprzysiągł, że tym razem chłopakowi się nie upiecze. Nie tylko z
powodu durnej zazdrości zniszczył imprezę charytatywną, ale jeszcze zachował
się jak przedszkolak i uciekł, zamiast przeprosić panią domu za głupi kawał.
Postanowił go wychować skoro ta zwariowana rodzina nie zrobiła tego do tej
pory. Dopiero koło dziewiątej rano nadeszło oświecenie. Przypomniał sobie tego
niecnotę Mirka, który zawsze wspierał Cindy w najgłupszych pomysłach. Zawrócił
samochód i pojechał prosto do jego mieszkania. Zapukał do drzwi, nadal
trzymając w ręce nieszczęsny but, który na schodach zgubił Kopciuszek.
Mirek zerwał się z łóżka i aż zbladł, gdy przez wziernik
zobaczył Mendozę. Nie miał ochoty na użeranie się z rozjuszonym mężczyzną.
- Chwileczkę, muszę się ubrać – pisnął cienko i
pogalopował do łazienki. Brutalnie obudził Wojtka szarpiąc go za nos. – Wstawaj
i uciekaj, bo twoja nemezis już u bram – wrzasnął mu do ucha. Spanikowany Cindy
wyskoczył z wanny, ubrał jedynego buta jakiego miał i rzucił się w kierunku
balkonu, a stamtąd po piorunochronie zszedł piętro niżej, wprost do szkoły
baletowej, gdzie właśnie odbywała się lekcja. Dziewczęta miały mieć próbę
generalną do przedstawienia. Poubierane w barwne indyjskie sari wyglądały jak
stado egzotycznych motyli. Twarze i włosy miały pozasłaniane. Widać im było
tylko podkreślone czarną kredka oczy. Spod długich sukienek wystawały bose
stopy.
- Ratunku,
ukryjcie mnie błagam was – krzyknął Kopciuszek, wskakując przez okno i lądując
pośrodku wystraszonych tancerek. Przez chwilę mu się przyglądały zaskoczone. Zaraz
się jednak zreflektowały i obstąpiły dookoła. – Pomóżcie, goni mnie wściekły
książę. Potem wam wszystko wytłumaczę – rzucił się przed nimi na kolana.
Potargany, z niewinnymi błękitnymi oczętami nie wyglądał na włamywacza. Słodki
pyszczek i złożone jak do modlitwy ręce szybko zmiękczyły ich czułe serduszka.
- No dobra
mały – odezwała się najodważniejsza. – Problem w tym, że nie ma cię gdzie
schować. Chyba, że…. – zamyśliła się na chwilę. Potem wzięła z ławki wieszak
z pokrowcem. – To są ciuchy naszej chorej koleżanki, przebieraj się migiem. –
Wepchnęła go do maleńkiej, ciasnej szatni. Wojtek ubrał się w ekspresowym
tempie w sari. Rozpuścił jeszcze długie, kasztanowe loki i był gotowy. Gdy wyszedł popatrzyły
na niego z zazdrością i podziwem.
- Może być?
– zapytał zmieszany ich natarczywym wzrokiem.
- O tak, z
całą pewnością. Tylko jeszcze cię umalujemy i możesz zostać żoną jakiegoś
maharadży – roześmiała się jedna z tancerek i zaczęła robić mu makijaż. Gdy
tylko skończyła zakrył włosy i twarz welonem, tak, że widać było tylko błękitne
oczy. – Musisz je trzymać spuszczone, są bardzo charakterystyczne i może cię po
nich rozpoznać – doradzała, widząc jak lekko trzęsą mu się ręce. Dziewczęta
usiadły rządkiem na krzesełkach, czekając na swoją nauczycielkę.
Mendoza wpuszczony przez Mirka dokładnie przeszukał jego mieszkanie i znalazł koszulę Wojtka. Pogroził chłopakowi, że rozprawi się z nim później i wezwał swoich ludzi, którzy obstawili kamienicę. Wyjrzał przez okno i zobaczył piętro niżej spory taras. Uśmiechnął się domyślnie i wyszedł na korytarz kierując się prosto do szkoły baletowej. Pod drzwiami spotkał szczupłą kobietę z włosami upiętymi w ciasny koczek. Wytłumaczył jej kogo szuka i razem weszli do środka. Za nimi wcisnęło się dwóch jego ludzi. Jeden stanął pod oknem a drugi w progu, blokując przejście.
- Panienki – kobieta klasnęła w ręce – podobno ukrywacie tu jakiegoś zbiega. – Rozejrzała
się po sali rozbawiona i natychmiast odkryła gościa. Był dobrze zamaskowany,
ale ona świetnie znała wszystkie tancerki. Prowadziła je od przedszkola.
Ciekawa była jak ten wielkolud poradzi sobie z zagadką.
Aleks
zajrzał najpierw do szatni i łazienki, ale szybko się zorientował, że tam Cindy
nie miałby się gdzie ukryć. Stanął przed tancerkami, które jak na komendę pospuszczały
oczy na swoje kolana utrudniając mu zadanie. Złośliwe dziewuchy były nie do
odróżnienia w tych strojach. Chichotały cicho, szepcząc między sobą.
- No panie
Mendoza – odezwała się ponownie nauczycielka – w jaki sposób ma pan zamiar
znaleźć swoją księżniczkę?
- Zna pani bajkę
o Kopciuszku? – zapytała mężczyzna wymachując przed nią butem. – Nie sądzę,
żeby któraś z dziewcząt miała numer 42.
Wyciągać nóżki do przodu, książę Aleks przystępuje do dzieła – mężczyzna
uklęknął i zaczął po kolei mierzyć pantofel. Noga ostatniej panienki mocno
drżała. Złapał ją za kostkę, miała dość duża stopę. Próbowała się wyrwać, ale
Mendoza jej na to nie pozwolił. Włożył bucik, który pasował jak ulał.
- No mały
draniu, szykuj się na lanie – warknął mężczyzna i wziął za rękę przestraszonego
Wojtka, który próbował się wyrwać.
- Puszczaj,
to napaść! – pisnął, dał nura pod ramieniem Aleksa i chciał wybiec z sali.
Niestety drogę zagrodził mu Krzych. – Zjeżdżaj, bo ci już nigdy w życiu kawy
nie zrobię!
- Oh,
szkoda, ale szef by mnie zabił – odezwał się najwyraźniej zmartwiony gangster.
Tymczasem Mendoza podszedł z tyłu do uciekiniera, podniósł go do góry i przerzucił
sobie przez ramię. Ukłonił się uprzejmie roześmianym tancerkom i zaniósł swoją
miotającą przekleństwa ofiarę do samochodu. Gdy tylko dojechali do domu wziął
Cindy na ręce i wszedł do holu. Niestety trafił prosto na zdenerwowaną panią
Oliwię, która na ich widok założyła ręce na piersiach i stanęła w postawie
bojowej.
- Może
wytłumaczycie mi co wyprawialiście na tym balu. Od rana wprost urywają się
telefony. Wysłuchałam już tylu skarg i pretensji, że straciłam rachubę.
- Zaczekaj
na chwilę, wszystko ci opowiem, ale pozwól, że najpierw zajmę się sprawcą tego
zamieszania – mężczyzna przycisnął mocno coraz bardziej przestraszonego Wojtka
do swojej piersi.
- A
właściwie to co on ma na sobie?- Kobieta dopiero teraz przyjrzała się Cindy,
który ogromnie się zmieszał i ukrył twarz na ramieniu Aleksa. Chciał zniknąć.
Najlepiej zaraz, zanim teściowa dobierze mu się do skóry.
- Mnie się
podoba, nie będę nawet musiał zdzierać z niego spodni, żeby mu przylać. Musisz
poczekać na swoją kolejkę – skinął matce głową i pomaszerował do swojej
sypialni. Usiadł na fotelu z Wojtkiem na kolanach. Położył go w poprzek ud na
brzuchu i zadarł do góry kieckę. Szarpnął w dół bokserki i odsłonił jasne
pośladki.
- Ee…?
Żartujesz z tym laniem prawda? – kwiknął żałośnie Kopciuszek i zarumienił mocno,
gdy uświadomił sobie w jakiej właśnie pozycji się znajduje.
- Wcale nie
– odezwał się groźnie mężczyzna i wymierzył mu solidnego klapsa.
- Ajjaj…-
zapiszczał chłopak i zaczął się wiercić, usiłując umknąć przed jego dłonią.
Mendoza tym razem nie miał zamiaru nabrać się na jego psie miny. Z dziką
satysfakcją i wielką przyjemnością sprał mu tyłek na kwaśnie jabłko. Puścił go
dopiero, kiedy biedna pupa była już cała czerwona, a Cindy miał w oczach łzy.
- Nienawidzę
cię – jęknął Wojtek podnosząc się do pionu. Skrzywił się z bólu, bo pośladki
strasznie go piekły. Aleks jednak
zatrzymał go i posadził na kolanach.
- Wiem
skarbie, wiem – pocałował w nos naburmuszonego chłopaka i delikatnie zaczął
ścierać wierzchem dłoni jego łzy. – Jesteś strasznie samowolną istotką, musisz
nauczyć się mnie słuchać. Może przyjść dzień, że od tego będzie zależeć twoje
życie – przytulił opierającego się narzeczonego do swojego torsu. – Jutro
wyjeżdżamy na narty i mam nadzieję, że będziesz grzeczny – westchnął i
połaskotał go nosem po szyi. Wojtek skorzystał z chwili nieuwagi Mendozy. Udało
mu się uwolnić z jego ramion i natychmiast umknął.
- Chciałbyś
– mruknął, kiedy był już w drzwiach, odwrócił się i pokazał mężczyźnie
koniuszek różowego języka.
***
Następnego
dnia po południu siedzieli już w samolocie do Austrii. Oczywiście Krzychu i
Zbych polecieli z nimi. Wojtek był w doskonałym humorze, bo udało mu się
uniknąć konfrontacji z Panią Oliwią. Miał nadzieję, że jak wróci to kobiecie
przejdzie złość i jakoś uda się mu ją udobruchać. Aleks usiadł pod oknem i od
razu zamknął oczy. Nie spał całą noc, więc bardzo szybko zasnął. Z drugiej
strony drzemał jakiś elegancki biznesmen. Ubrany w nienaganny garnitur jasnowłosy mężczyzna wydawał się wysoki i dobrze zbudowany. Chłopak poczuł się przy nim
jak prawdziwy Kopciuszek w swojej sportowej koszulce i wytartych jeansach. Znudzony się przyglądał się nieznajomemu. Zafascynowały go zmysłowo wykrojone, pełne usta i piękny grecki profil. Zagapił się tak bardzo, że kiedy
samolot nieco drgnął kubek z colą wypadł mu z ręki i zawartość wylała się na
koszulę sąsiada.
- Co za
niezdara – mężczyzna otworzył piwne oczy i zlustrował go chłodno.
-
Przepraszam – zarumienił się Cindy, zły na siebie za swoją niezdarność. –
Proszę – podał mu paczkę chusteczek higienicznych. Gdy ich dłonie się zetknęły, mężczyzna poczuł niespodziewanie przyjemny dreszcz. Spojrzał na zmieszanego
dzieciaka, który pod jego wzrokiem jeszcze bardziej się zaczerwienił. Tom
widział już niejednego pięknego mężczyznę, ale w tym nieznajomym zdecydowanie
było coś więcej. Samo patrzenie na niego sprawiało ogromną przyjemność. Miał
delikatną, niewinną buzię na której emocje zmieniały się jak w kalejdoskopie.
Zaciekawiło go co taki słodziak robi w towarzystwie starego drania Mendozy. W
życiu by nie pomyślał, że ta kruszyna może być w typie tego gangstera.
- Daj
poradzę sobie – wziął od niego chusteczki. – Nie martw się, mam więcej niż
jedną koszulę –uśmiechnął się pojednawczo. – Jestem Tom Kaser.
- Wojtek
Piekiełko – odezwał się nieśmiało. – Jestem pechowcem i ciągle przydarzają mi
się takie głupie wpadki – wskazał na jego ubranie.
- Dokąd
jedziecie?
- Temu
draniowi zachciało się pojeździć na nartach – wskazał na Aleksa. – Nie mam
tylko pojęcia do czego ja mu jestem potrzebny. W życiu nie miałem desek na
nogach – jęknął Wojtek i uśmiechnął się promiennie do mężczyzny, któremu na ten
widok drgnęło dawno skamieniałe serce. Tak naprawdę Tom lata temu już
zapomniał, że coś takiego tłucze się jeszcze w jego piersi. – Cieszę się, że
nie jesteś na mnie zły. W takim razie…- Cindy sięgnął po koc znajdujący się na
górnej półce. Mężczyzna go jednak uprzedził. Nie tylko ściągnął pled, ale także
go nim okrył. Gdy nachylił się nad chłopakiem poczuł upajający zapach jego
ciała i musiał zapanować nad sobą ze wszystkich sił żeby nie zrobić czegoś
głupiego. Postanowił zrobić sobie małą przerwę w pracy i zrelaksować przez
weekend. Kto wie może nawet będzie jeździł na nartach. Zerknął na drzemiącego
Wojtka i urocze rumieńce na jego policzkach. Chłopak spał w najlepsze nie mając
pojęcia jakie niespokojne myśli kłębią się w głowie jego sąsiada.
***
Po południu naburmuszony
Wojtek stał na ośnieżonym stoku i z przerażeniem spoglądał w dół. To była tak
zwana ośla łączka, gdzie kilkoro dzieci i paru dorosłych uczyło się jeździć na
nartach. Cały ranek próbował wybić z głowy narzeczonemu ten pomysł, ale on za
nic w świecie nie chciał ustąpić.
- Aleks
wiesz, ta góra wygląda zbyt górzyście – Cindy złapał kurczowo mężczyznę w pasie
i nie miał zamiaru puścić.
- Nie bądź
tchórzem, to świetna zabawa – starał się odczepić od siebie ręce chłopaka. –
Zrób tak jak ci pokazywałem – wreszcie udało mu się uwolnić od małego kleszcza.
Pchnął go lekko, a ten z przeraźliwym piskiem ruszył do przodu. Jak tylko
zorientował się, że przyśpiesza coraz bardziej zamknął oczy i wylądował
oczywiście w najbliższej zaspie tłukąc sobie boleśnie tyłek. Tak zaczęła się
jego drogą przez mękę. Przez dwie godziny Aleks musztrował go starając nauczyć
chociaż podstaw. Niestety Cindy miał dwie lewe nogi i jedyne co zyskał to
zestaw malowniczych siniaków nawet w najbardziej niedostępnych miejscach. W końcu
udało mu się wyrównać rachunki. W ostatniej chwili jak mijał Aleksa
złapał go za nogę i razem sturlali się na dół. Zatrzymali się w dość dziwnej
pozycji – mężczyzna na plecach z ugiętymi, szeroko rozłożonymi nogami, a między
nimi wylądował Wojtek z nosem w jego kroczu. Potarł policzkiem o umięśnione udo
chcąc się pozbyć oblepiającego go białego puchu. Usłyszał ciche sapnięcie i
silne dłonie złapały go za ramiona.
- No, no,
Mendoza – ktoś zatrzymał się obok nich. – Wiedziałem, że z ciebie perwers, ale
żeby na śniegu? – Chłopak poznał ten melodyjny głos, to był na pewno mężczyzna
z samolotu.
- Kaser
draniu – Aleks podniósł się do pionu. – Myślałem, że mieszkasz w Kanadzie.
- Taa racja,
ale może się przeprowadzę – odrzekł powoli, patrząc na apetyczne rumieńce na
twarzy Wojtka. Chłopak był wyraźnie zawstydzony i nie śmiał mu spojrzeć w oczy.
Zaskoczony Tom zaczął się w tym momencie zastanawiać kim on właściwie jest dla
gangstera. Wyglądał strasznie młodo i niewinnie. Ktoś taki na pewno by się nie
zgodził na bycie seks zabawką . Czyżby Aleks jeszcze nie zdążył dobrać mu się
do spodni? Nie mógł w to uwierzyć, a z jego obserwacji tak właśnie wynikało.
Doszedł do wniosku, że warto będzie podenerwować Mendozę i poznać bliżej tą
uroczą kruszynę. Wyciągnął rękę i pomógł wstać Cindy.
- Chodź, bo
jeszcze się przeziębisz – odezwał się do aksamitnym, miękkim głosem nie
spuszczając niego wzroku.
*_* oho.. Mendoza szykuj się na kłopoty,,,
OdpowiedzUsuńawww kurcze tak przedstawiłaś tego Toma , że wydaj się lepszą partią od Aleksa >_<
A Cindy tak uroczo się przy nim rumieni...
no jak możesz?
Cindy wybierze Toma? czy Mendozę?
Matko kochana xD awww, uwielbiam takie rozdziały,,,idę czytać jeszcze raz...
ah i jeśli jeszcze raz Aleks spierze mojemu malcowi tyłek to go powieszę xD
Twoja Maru;3
No w takim momencie.... jak możesz.
OdpowiedzUsuńNotka świetna i niech się A|ex pi|nuje bo Tom podoba się Kopciuszkowi i jest czarującym mężczyzną a Mendoza.... cóż na swój orgina|ny sposób też:)
Wojtś to jednak taki niepoprawny s|odziak i na pewno jeszcze da im obu popa|ić:) I niech Mendoza mu za bardzo pupci nie obije bo to się jeszcze na nim bardzo zemści.
Dużo dużo weny:)
Świetnie, szczególnie to z Kopciuszkiem... Dzięki i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńO rany. Jestem bardzo ciekawa co będzie dalej. zastanawiam się co z tego wyniknie i kogo wybierze Cindy??
OdpowiedzUsuńŻycze dużo weny
Ruda
haha genialny pomysł z 'pantofelkiem' xdd
OdpowiedzUsuńjejku jejku nie mogę się doczekać kolejnego rozdzialiku nooo! *.*
Rozdzialik jak zwykle cudowny. Lekkie deja vu przy czytaniu fragmentu o nartach. Ślicznie opisałaś scenę w szkole tańca, padłam jak przeczytałam o tym, że maluszek się przebrał za księżniczkę. Nowa postać mnie zaintrygowała, ciekawe skąd się z Mendozą znają ? ... Wojtuś to niezła ciapa że tak się wywalił na męża, ale Aleksowi to chyba nie przeszkadzało. Mam nadzieję że ktoś będzie musiał Maleństwu porządnie nasmarować siniaki.
OdpowiedzUsuńooo kolejny napalony facet!!! wydaje się miły ale to na pewno pozory =.= na pewno!! Biedny Cindy, idz do Mendozy! ;pp
OdpowiedzUsuńWENY ^^ a rozdzialik boski :*
Witam,
OdpowiedzUsuńświetny rozdział, sporo humoru, ach Mendoza musiał by c tak domyślny, gdzie ukrył się kopciuszek... jeszcze na dodatek miał przy sobie but, który zgubił Wojtek...., jak Alex mógł sprać takiego słodziaka... Wypad na narty, oj będzie się działo, zwłaszcza, ze pojawił się na horyzoncie Tom, który co? zamierza trochę podenerwować Alexa... zainteresowaniem się Wojtusiem...
Weny, weny życzę...
Pozdrawiam ciepło Basia
Niezły pomysł z tą scenką w szkole baletowej. Udało ci się sprytnie wpleść do opowiadania motyw znany z bajki.
OdpowiedzUsuńTrochę jestem rozczarowana tym, że nie było scenki z panią Oliwią rugającą Wojtka za zepsucie balu. Może rozważysz wplecenie w dalsze rozdziały tłumaczącego się Wojtka i panią Oliwię obmyślającą zemstę na synu przyjaciółki?
Wprowadzenie Toma jest ość nieoczekiwanym, ale ciekawym pomysłem. Już sobie wyobrażam szalejącego z zazdrości Menozę...
Swoją drogą... Ciekawe skąd panowie się znają...
"Mirek zerwał się z łóżka i aż zbladł jak przez wziernik zobaczył Mendozę. "
"gdy" a nie "jak". Będzie ładniej brzmiało.
"– zamyśliła się na chwilę. – Potem wzięła z ławki wieszak z pokrowcem."
A po kiego grzybka ten myślnik w środku? Sugeruje, że dziewczyna coś mówi, a tak przecież nie jest.
"Wojtek ubrał się w ekspresowym tempie w sari i wyglądał w nim lepiej niż siedzące w sali obok dziewczęta."
Wywaliłabym wszystko od "i". Trochę za dużo tych zachwytów na wyglądem Wojtka, nie sądzisz?
"- O tak , z cała pewnością. "
Zbędna spacja przed przecinkiem. I literówka w "cała". Zjadło ci ogonek w drugim "a"
Sugerowałabym też oddzielić to, co działo się w szkole baletowej od tego, co robił w tym czasie Mendoza enterem.
"Pod drzwiami spotkał szczupła kobietę"
szczupłą
"klasnęła w ręce kobieta"
kobieta klasnęła w ręce
"Ubrany w nienaganny garnitur, jasnowłosy, najwyraźniej wysoki i dobrze zbudowany."
Ubrany w nienaganny garnitur jasnowłosy mężczyzna wydawał się wysoki i dobrze zbudowany.
"Nudząc się przyglądał się nieznajomemu."
Znudzony przyglądał się nieznajomemu.
"Bardzo zafascynowały go zmysłowo, wykrojone pełne usta"
Przecinek nie tam gdzie trzeba. Powinien być po "wykrojone" a nie przed
"- Przepraszam – zarumienił się Cindy, zły na siebie za swoją niezdarność. – Proszę – podał mu paczkę chusteczek higienicznych, ich dłonie się zetknęły, a mężczyzna poczuł niespodziewanie przyjemny dreszcz. "
- Przepraszam – zarumienił się Cindy, zły na siebie za swoją niezdarność. – Proszę.
Gdy chłopka podał mu paczkę chusteczek higienicznych i ich dłonie się zetknęły, mężczyzna poczuł niespodziewanie przyjemny dreszcz.
"W końcu udało mu się nawet wyrównać rachunki."
Sugerowałabym usunięcie "nawet"
"odezwał się do aksamitnym, miękkim głosem nie spuszczając niego wzroku."
No o kogo się odezwał?
Pozdrawiam,
Ariana_86
Mam wrażenie, że zamiast się poprawiać robię coraz więcej błędów i potykam się o własny język. Gdzie się podziały wszystkie wolne bety?
OdpowiedzUsuńHejka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, och czemu Mendoza taki domyślny gdzie może podziewać się Cindy i jeszcze zaopatrzony w zaginiony bucik, wypad na narty... przeczuwam sporo kłopotów, tym bardziej że na horyzoncie pojawia sie Tom zaintetesowany Wojtusiem, a na dodatek podenerwuje tym Alexa...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Zośka